Fredziolina jeszcze ma momenty paniki, chowa się wtedy za łóżkiem ale po chwili wychodzi.
Tak dla uspokojenia cioć: te momenty paniki wynikają z temperamentu innych kotków, zdarza się,np. że któryś nagle wystartuje jak rakieta i przeleci z jakimś indiańskim okrzykiem wojennym przez dziuplę.
Pozostałe reagują na te ekscesy różnie, niektóre nerwowo a niektóre ledwie oko otworzą, tak dla sprawdzenia, któremu to tym razem odbiła palma

.
Ten stoicki spokój wykazują z reguły moje koty, w końcu tyle tymczasów się przewinęło, że pewnie nic już ich nie zdziwi.
Pomijając te momenty paniki to z Fredzią jest coraz lepiej, w kuwecie nie zauważyłam obcych, niunia lubi spać na miękkich miejscach a wczoraj przyuważyłam, że sama zaczęła się bawić piłeczką.
Wcześniej tzn. już w niedzielę biegała za światełkiem z laserka ale za tym to wszystkie koty szaleją to nawet nie pisałam, ale że wczoraj sama zaczęła sie bawić to spory krok naprzód. Poza tym to co wyprawia ze swoim ciałkiem przy głaskaniu to przekracza ludzkie pojęcie, takie skręty i ewolucje wyprawia, że nadawałaby się do programu "Mam talent"

.
Ogólnie mówiąc jest przeeeesłoooodkaaaa
