Bruna odebraliśmy dopiero w piątek. Dobrze, że na weekend, bo więcej byliśmy w domu.
Klatka rozstawiona, duża, przykryta kartonami. W środku kuwetka, transporter z kocykiem, dywanik, drapak no i michy, i zabawki.
Bruno wygląda dużo lepiej i jakby jest nieco śmielszy. Nadal syka czasem, ale ma mniej wystraszony wzrok i ogólnie mniej zestresowany jest. Niestety głównie siedzi w transporterze, ale nawet przy nas wychodzi, zalicza kuwetkę, potem drapaczek, jedzonko i znów transporter.
Bardzo nie pasuje mu klatka, szczególnie jak widzi moje koty

Miauczy okrutnie wtedy

Pierwsza noc cała nieprzespana. Musiałam się z łóżka przenieść na karimatę kolo klatki. Wtedy Brun się uspokajał i dało się zamknąć oczy i sąsiedzi nie przyszli nas zabić. Niestety prawie całą noc musiałam do niego gadać

Mój dyżur był do 5 rano, potem pałeczkę przejął TŻ. Teraz Bruno sypia przy cichutko włączonym radio. Nadal miauczy jak widzi moje koty

Wypuszczę go jak trochę się oswoi, przyzwyczai, taż żeby sam na jedzonko wracał do klatki. W transporterze czuje się bezpiecznie - przynajmniej takie mam wrażenie.
Brunek ma apetyt. Wprawdzie jego pyś już zawsze będzie niedomagał, ale Brun je już dużo lepiej. Zjada Guermetki, animondę i suche też (głównie w nocy). Wodę ładnie pije - to dobrze, bo upały były okrutne.
Zauważyłam też, że po jedzeniu ładnie się myje

Futerko też dużo ładniejsze ma, więc chyba jest lepiej
Szukamy domu cierpliwego i doświadczonego. Ciągle szukamy... Bruno potrzebuje kogoś, kto go pokocha takiego jakim jest, bez stawiania mu wymagań.
nowe lokum Bruna

Brun "u siebie"

gorąco

prawda, że słodki jestem?
Przepraszam za jakość zdjęć - komórka 