KOCI DRAMAT! HYCLARY znów w akcji. MALUCH - POTRZEBNA POMOC!

Fanszeta, ja naprawdę bym z tym poszła. Naprawdę nie musiałabym spędzić na starym mieście dużo czasu, żeby znaleźć chorego Tricky'ego, w dodatku w jakimś megahandlowym miejscu. To wstyd, że tak duże, chyba bogate miasto nie ma żadnego programu sterylizacji, pomocy wolontariuszom, umów z lecznicami.

Z pełnego kartonu kociąt ocalało jedno.

Przez tydzień chodziłam tam z Fanszetą aby dokarmiać malucha i zakraplać mu oczka.
Strasznie maleńkie kociątko, z wielkim brzuchalem, zarobaczone, zapchlone i zagrzybione.
Wreszcie w pewien deszczowy dzień zabrałyśmy malucha nw DT.

Martwi nas kocurek, którego szalony kapelusznik nie pozwolił nam zabrać na leczenie.
Utyka i ma żle zrośniętą szczękę. Musimy pogadać z wetem, czy jeszcze możnaby mu pomóc.
Taki młody, niespełna roczny kotek. Serce pęka.

Maluszek śliczny jak z obrazka.

kotika pisze:Wreszcie w pewien deszczowy dzień zabrałyśmy malucha nw DT.

za maluszka i za dobry DS, bo rozumiem, że nie wraca do kapelusznika :ok:

kotika pisze:Martwi nas kocurek, którego szalony kapelusznik nie pozwolił nam zabrać na leczenie.
Utyka i ma żle zrośniętą szczękę. Musimy pogadać z wetem, czy jeszcze możnaby mu pomóc.
Taki młody, niespełna roczny kotek. Serce pęka.

musiał mieć poważny uraz, kapelusznik nie ma serca. Gdyby się okazało, że trzeba kotka uśpić obwiniał by Was za jego śmierć.

dite pisze:
kotika pisze:Wreszcie w pewien deszczowy dzień zabrałyśmy malucha nw DT.
za maluszka i za dobry DS, bo rozumiem, że nie wraca do kapelusznika

kotika pisze:Martwi nas kocurek, którego szalony kapelusznik nie pozwolił nam zabrać na leczenie.
Utyka i ma żle zrośniętą szczękę. Musimy pogadać z wetem, czy jeszcze możnaby mu pomóc.
Taki młody, niespełna roczny kotek. Serce pęka.
musiał mieć poważny uraz, kapelusznik nie ma serca. Gdyby się okazało, że trzeba kotka uśpić obwiniał by Was za jego śmierć.

Maluch szuka dobrego domu.

Chcemy zapytać weta, czy można jeszcze zrobić coś z jego szczęką i nóżką.
On nas obwinia nawet za powódż i gradobicie. :lol:

kotika pisze:On nas obwinia nawet za powódż i gradobicie.

a II wojna światowa to nie Twoja wina?

dite pisze:
kotika pisze:On nas obwinia nawet za powódż i gradobicie.
a II wojna światowa to nie Twoja wina?

Jasne.

Szalony Kapelusznik z "Alicji w krainie czarów" był zabawny, on jest grpteskowy i niebezpieczny.

Byłyśmy tam kilka dni temu, aby zabrać kotke na sterylkę.
Maluchy, w okronym stanie, zagrzybione, jeden z wielkim wrzodem na oku,
drugi jeszcze miał obydwa, ale też zagrzybiony, brudny, głodny.

Udało nam się złapać tego z wrzodem na oku, przełożyłyśmy do kontenerka.
Próbowałyśmy złapać kotkę, ale ta ciąży (znów), nie była zainteresowana.
Przybiegł następny kociak, ten z kolei nie ma prawego oka.

I wtedy przyszedł ich "opiekun" i się zaczęło.
Rzucił się do nas, kopnął w kratkę zamykającą kontenerek, aż drzwiczki poleciały gdzieś tam..
Złapałam kontenerek, otwarty i odbiegłam z podwórza, za bramę.
Facet widząc, ze mnie nie dogoni, rzucił sie na klatkę łapkę.
Kopał ją i dopiero Agnieszka wreszcie go odciągnęła.
Strasznie wrzeszczał, między innymi groził, ze spali nam samochód.

Mamy zamiar założyć temu facetowi sprawę cywilną o znęcanie sie nad zwierzętami.
Takie przynajmiej wymyśliłyśmy rozwiązanie, bo nie podoba nam się,
Ze kociaki tracą oczy, że kotki rodzą dla jego przyjemności.
Mamy już dość przepychanem i wzywania Policji.
Niestety nie znamy sie na tym zupełnie i potrzebowałybyśmy na początek pare rad.
Jakie mamy szansę, co powinniśmy mieć, aby zacząć itp.

Oto maleństwo, które mimo, że próbowało uciec, udało mi sie wynieść.
Lewe oczko, to jeden wielki wrzód, niestety fotki z telefonu.

A tu już maleństwo po kąpieli. :1luvu:

kotika pisze:I wtedy przyszedł ich "opiekun" i się zaczęło.
Rzucił się do nas, kopnął w kratkę zamykającą kontenerek, aż drzwiczki poleciały gdzieś tam..
Złapałam kontenerek, otwarty i odbiegłam z podwórza, za bramę.
Facet widząc, ze mnie nie dogoni, rzucił sie na klatkę łapkę.
Kopał ją i dopiero Agnieszka wreszcie go odciągnęła.
Strasznie wrzeszczał, między innymi groził, ze spali nam samochód.

Mamy zamiar założyć temu facetowi sprawę cywilną o znęcanie sie nad zwierzętami.
Takie przynajmiej wymyśliłyśmy rozwiązanie, bo nie podoba nam się,
Ze kociaki tracą oczy, że kotki rodzą dla jego przyjemności.
Mamy już dość przepychanem i wzywania Policji.
Niestety nie znamy sie na tym zupełnie i potrzebowałybyśmy na początek pare rad.
Jakie mamy szansę, co powinniśmy mieć, aby zacząć itp.

Szanse na wygranie sprawy o znęcanie sie- niestety nie za duże, zostawienie biegu rzeczy jak jest oraz niepozwalanie na pomoc niestety nie jest postrzegane jako znęcanie się w naszych sądach

Natomiast sprawa o napaść oraz groźby karalne jak najbardziej.

Naprawdę, dajcie znac z jakims wyprzedzeniem jak tam bedziecie jechac, bo ja sobie dam nakłaść po dziobie i obdukcję zrobić :evil:

i po sądach potem też się mogę włóczyć!

Poker, może on i jest szalony, ale nie na tyle, żeby przy świadkach nakłaść komuś po dziobie. :wink:

Dalej potrzebujemy rad prawnika. Może być w wątku lub na pw.

kotika pisze:

Dalej potrzebujemy rad prawnika. Może być w wątku lub na pw.

Kurcze, ja jestem prawnikiem, ale jeszcze za zielonym, żeby udzielać porad.
Beznadziejna sytuacja, kiedy widzi się koty w takim stanie i nie można im spokojnie pomóc. Gdy ja poszłam na policję w podobnej sytuacji, usłyszałam, że prędzej mnie zgarną, niż topiciela, który obiecał, że mnie siekierą przegoni.

kotika pisze:Poker, może on i jest szalony, ale nie na tyle, żeby przy świadkach nakłaść komuś po dziobie.

Kotika, to kwestia szans. Większe szanse na proces z powodu napaści niż z powodu kotów:(

Pomijam, że jest jednak na tyle głupi żeby kopać w klatkę (uszkodzenie mienia), szarpać się z wami (to już jest napaść!) i mówić o spaleniu samochodu (groźba): to wszystko jak najbardziej się nadaje do oskarżenia!

Słuchajcie a nie można jakoś zainterweniować przez Straż Dla Zwierząt? Oni nawet właścicielom mogą (z zastosowaniem odpowiednich procedur) odebrać przecież zwierzę a co dopiero zabrać "niczyje". Można też spróbować poprosić o pomoc dzielnicowego, naświetlić mu sprawę i umówić się w tym miejscu w dogodnym dla niego terminie, wątpię czy ten "pan" odważy się przy nim na was rzucić...Oskarżenie w tej sprawie może z mety zostać uznane za zbyt błahe (szkoda na dzień dzisiejszy nie nastąpiła). Możecie też wziąć ze sobą kogoś z kamerą i nagrać zajście (chociaz 2 pierwsze sposoby wydaja mi się łatwiejsze do realizacji).

KOCI DRAMAT! HYCLARY znów w akcji. MALUCH - POTRZEBNA POMOC!

Kto przegląda forum