Dawno nie pisałam. U Iskierka wszystko w porządku - o ile może być w porządku przy tej chorobie.
W grudniu znów miałyśmy mały kryzys, na szczęście obyło się bez kroplówek dożylnych, wystarczyło zwiększyć ilość płynów w podskórnych.
Wyniki kreatyniny, mocznika i fosforu pogorszyły się i już nie poprawiły. Morfologia i potas są w normie.
Na szczęście Iskierka jak na swój stan czuje się rewelacyjnie. Jest ożywiona, rozmowna, bawi się, przytula i mizia. Ma duży apetyt - do tego stopnia, że czasem kradnie ludzkie jedzenie, np. wędlinę z kanapki

. Uwielbia surową wołowinkę, wchodzi mi pod nóż podczas krojenia, bo nie może się doczekać. Jeśli jej coś zostanie na talerzyku, po jakimś czasie sobie przypomina, porywa mięsko, a potem lata po całym mieszkaniu i buczy. Nie wiem czy oznajmia, że upolowała mięsko, czy ostrzega, żeby nikt nie podchodził do jej własności

.
Dziewczyna ma trochę problemów z kuwetowaniem. Owszem, korzysta z kuwet jak się jej przypomni, ale lubi siusiać na podłogę obok lodówki albo do wanny. W wannie zostawia też czasem bardziej wonne prezenty

.
Mała dostaje codziennie baterię leków i około ćwiartki płynów podskórnie. I tak już do końca życia.
Kiedy czuje się dobrze pokazuje jaki ma cudowny charakter - jest towarzyska, lubi się miziać i mruczy, a gdy trzeba przywali łapą

. Kiedy czuje się źle - unika wszystkich i siedzi skulona w jednym miejscu

.
Bardzo mi jej żal i rozpieszczam ją jak się tylko da.
Iskierka pozuje

:


Iskierka poluje

:

Iskierka z ciocią Iskrą

:
