Witam wszystkich serdecznie....Przepraszam, że od czwartku milczałam..Dziękujemy ciociom,że nie zapomniały o nas

,że trzymały kciuki...
JEST LEPIEJ walczymy o chłopaka nadal aczkolwiek było to w ostatnich dniach trudne ze względu na brak czasu

(dobrze, że ja mam blisko do pracy i mogłam wyskakiwać z niej na płukanki tego drenu)
Płukanie drenu przyniosło efekt, ropienie ustało z wnętrza brzusia i gorączka ustąpiła...jednak dren przypłacił to oderwaniem i trzeba było go usunąć. Na szczęście raczej go nie będzie potrzebował.
Teraz mamy inny malusi problemik, mianowicie chłopak odrzuca szwy i ranka w kilku miejscach się rozwarstwia i jest zaogniona i zaropiała. Przemywamy ją riwanolem i smarujemy solcoserylem w żelu...Miejmy nadzieję, że szybko się zagoi i będzie można zdjąć szwy. Oprócz codziennych zastrzyków u weta dostaje od nas dopyszczkowo bioprazol i solcoseryl w żelu do smarowania.
Dzielny jest ten nasz mały chłopak codziennie kilka razy jest męczony od ponad 2 tygodni

jeździ do weta i tam na nowo go męczą..
Na szczęście jeszcze nie ucieka na nasz widok a nawet nadal się przytula...Wczoraj mnie wzruszył tym, że przyszedł pod drzwi jak usłyszał dźwięk otwieranego domofon żeby się przywitać ze mną

tak jak zawsze to czynił...
Więcej chodzi,więcej je..prawidłowo się wypróżnia Wszystko to to miód na moje skołatane nerwy
Nasz wet w piątek określił stan chłopaka na ostrożnie optymistyczny co w moich uszach brzmiało, że jeszcze trochę się pomęczy i będzie zdrów (nie ma innego wyjścia

)
Zrobiłam mu kilka świeżych zdjęć i spróbuję jeszcze dzisiaj je wkleić (najpóźniej jutro)
Uciekam na niedzielne śniadanko i przesyłam pozdrowienia ciociom ode mnie i Toffika