a pewnie, że jest lepiej

Dziś Azylek miał wizytę trzech cioć. Na początku leżał w klatce i nic, potem zaczął śpiewać, potem otworzono klatkę i puknięto miskami i kocio się zerwał na łapki, znaczy wstał, podszedł do misek, szukał jedzenia, mądrala

Nie było żarcia, wiec wywalił się na plecki i popatrzył tak, że no... ściska w środku. I gadał i się patrzył i miział - to jest świetny kot

Niezwykły. Szokuje zmiana, jaka w nim zaszła - mimo że jeszcze chudziutki i słaby, i ten szew rozłażący się na pół boku, kocio ma ogromne siły i wolę życia. Do tego jest bardzo ładny

srebrno-bury, i oczy duże, zielone, i fajne pysio. Lubi na rączki, ugniatał jedną łapiną kurtkę Duszka, i patrzyl się wokół. A potem dałyśmy w michy żarcia i jadł, apetyt to ona ma

i dobrze, bo wychudł po przejściach, miednicę znać.
Odetchnęłam, że zaczął wstawać, jak siedzi albo leży, łapkę ustawia pośrodku ciała, mądry kot.
Z chodzeniem jeszcze nie bardzo, ale ciekawi go otoczenie (jak słyszy inne koty to śpiewa), a po żarełku zrobił piękny koci grzbiet.
mam foty, jak zgram to wrzucę coby się ciocie pozachwycały
