witam przepraszam dziś fotek nie mam, zaliczyłam niedyspozycję, trochę się przedźwignęłam i marny skutek, ale od jutra 3 dni wolnego, rano ruszam do lecznicy, z aparatem na sesję, sypie u nas bardzo śnieg, więc przed chwilą odśnieżyłam klatkę, schodki zasypało równo z podestem, przed południem oblatałam 3 przychodnie, pozapisywałam się na różne badania, na niektóre co prawda czekać będę 6 miesięcy, ale cóż.... także cieszę się na zapas... kićki w pracy nakarmione, tylko mocno sypie, jak jutro pojadę muszę sprawdzić czy sianko nie mokre w budkach, już dziś nie chciałam płoszyć kici, bo spała... dziadkowe koty stale koło mojego balkonu do południa, teraz coś nie widać, może poszły do domu, babcia i dziadek szczęśliwi, ale jak...

nie muszą nigdzie wychodzić.. jedzonko, jest piasek jest... kićki podleczone, dziś rozmawiałam z babcią, bo szykujemy kotka na kastrację, że może niedługo wyjadę. a babcia.. ojej niech nas pani nie zostawia i pomoże z tymi kotkami

, więc w pierwszym rzędzie chyba faktycznie będę musiałam założyć wątek najpierw tym piwnicznym, chociaż dziadek powiedział że jakby ktoś przygarnął ze 2 z domu, to te 2 z piwnicy wzięliby by do domu, ....
odnośnie psa, to pani szczuje nim koty, zresztą nie tylko ona, ale na szczęście takie koty często schraniają się u mnie w ogródku i moi rodzice reagują natychmiast, ostatnio ten pies który wskoczył i porwał mi domek, nie chciał wyskoczyć, ojciec musiał czymś w niego rzucić, taki był agresywny, ... ale jak kić schowa się pod balkonem, to żaden pies nie ma szans tam wejść, ponieważ przejście wąskie akurat na wymiar kota... i tak to wygląda.... czasem ręce opadają....
dziękuję wszystkim podczytującym ten wątek za kciuki, kibicowanie i ciepłe myśli...
