Tosza pisze:Mi dwóch różnych wetów mówiło, że jak kot nie sika, a dostaje Nivalin, to raczej sikać nie zacznie. Potwierdziła Agn i też sugerowała w takich sytuacjach relanium. Jak zwykle, co wet, to inny pomysł

Udało mi sie odgrzebać info o leczeniu naszej powypadkowej Kraksy, która miała identyczny problem (plus zwiotczałe zwieracze odbytu).
U niej neurolog (dr Lenarcik z SGGW) stanowczo kazał odstawić Nivalin który zalecił wet ogólny - nivalin zwiekszał kurczliwośc mięśni, a więc w tym przypadku powodował brak mozliwości rozluźnienia zwieraczy = siknięcia. Kraksa dostawała METHOCARBAMOL zmniejszający napięcie mięśni szkieletowych. Do tego FURAGIN (przeciw zakażeniom dróg moczowych). Potem został właczony MYOLASTAN (niestety ma on skutki uboczne w postaci ogólnego sflaczenia zwierzaka)Neurolog uznał, że nietrzymanie kału to mniejszy problem, problem raczej higieniczny niż zagrażający życiu psa, a nie wysikiwanie się jest groźne - wyciskanie moczu mało skuteczne i bolesne, a cewnikowanie prędzej czy później doprowadzi do wstępującego zapalenia nerek. Pieklił sie tez na to, ze nivalin jest przez wielu wetów własnie błędnie w takich przypadkach podawany, a ma działanie przeciwstawne do pożądanego - powinien byc podawany gdy uszkodzenia powodują brak kurczliwości mięśni!
To generalnie ciężka sprawa, bo z jednej strony trzebaby pobudzac pęcherz do kurczenia się (takie działanie ma nivalin), z drugiej - rozluźniać zwieracze by wypusciły mocz (methocarbamol, myolastan i in)
Niestety Kraksy nie udało się uratować, ale przyczyna tego była zapaść jako reakcja na podanie kontrastu przy mielografii
Wydaje mi się, że kociambra warto by skonsultowac z innym wetem, byż może tu nivalin jest wskazany, jednak bardzo to przypomina kłopoty Kraksy - podobne objawy i ta sama etiologia problemu.