» Pon lip 06, 2009 11:03
Nie wiadomo nic o maluchu z Waszyngtona 24?
Od pewnego czasu mam zmartwienie, u mojej siostry pod blokiem mieszka Kić. To młody kocurek, nie wiem ile może mieć ale dorosły (niestety) kić. dorosły, więc pewnie z małymi szansami na domek. Na początku kić był dziki, jak tam zachodziłam, nie dawał się dotknąć. Teraz to taki tulak, na dokłądkę z dużym kocim serduszkiem. Moja siostra go karmi, a pewnego razu na jedzonko przyprowadził małego kiciusia. Teraz od swojej córki wiem, że mały kić ma właścicieli, tyle, że po prostu często biega po podwórku. Fajne jest to, że kocurek przygarnął małego pozwalając pierwszemu jeść i w ogóle... Strasznie miły jest. Właśnie byłam u siostry, pokochałam go, potuliłam... Niestety nie mogę go wziąć, mam przygarniętego kota, wywalczonego u mojego męża który nie lubi kotów. Myślałam, że czas go zmieni (mego męża znaczy) ale nic z tego, jakoś nie może polubić kociastych, z moim Dżasprem tylko się tolerują (wzajemnie zresztą) a na dokładkę moją miłość do braci mniejszych traktuje jakoś tak dziwnie, denerwuje go to. Ileż to razy się o to kłóciliśmy, nie daj Boże buziak dla kota czy psa, kłótnia gotowa. W sumie kompletnie w tej kwestii się nie rozumiemy. A najgorsze jest to, że w związku z tym, nie mogę pomóc zwierzakom tak jakbym chciała....
Wracając do tematu, rozpytałam siostrę czy może ktoś z bloku przygarnąłby tego futrzastego Pana, ale jak powiedziała siostra wszyscy się nim zachwycają, jaki słoki, miły do dzieci ale... nikt go nie chce. Jedna Pani mówiła, że chętnie by go wzięła ale dziecko ma alergię... Cóż, rozumiem. Tylko tego fajnego stworka ktoś musiał kiedyś wyrzucić, a teraz biedulka stoi patrząc w okna siostry, żeby ktoś mu dał jeść. Baaardzo, baardzo mi go szkoda, to śliczny, przytulasko-głaskaczek czekający na kogoś kto go pokocha. Gdyby u mojej mamy nie rezydowały trzy kociaste które mamie "sprezentowałam" na przygarnięcie, zawiozłabym go do mamy. Nie wiem, czy można mu pomóc? Jest teraz taki ufny, że boję się, że ktoś mu coś zrobi.
Pozdrawiam
Jola