Babunia śpi [*]
Dziś była już w złej formie. Na śniadanie ledwo co skubnęła, dzień przesiedziała w klatce, otwartej, nie chciała wyjść. Konsultacja wykazała duże powiększenie zmiany przez ostatni tydzień a Babunia była coraz bardziej wycieńczona

. Nie chciałam, żeby przekroczyła granicę między dyskomfortem a cierpieniem.
Kidy sprzątałam klatkę odkryłam, ze Babunia dziś siusiała pod siebie - to znaczy, ze moje decyzja zapadła w dobrym momencie. Wcale mi od tego nie łatwiej
Arkusz leczenia Babuni pokazuje 212 dni. Była niezwykle dzielna, niejeden domowy kot nie znosi leczenia tak dobrze, jak ona. Po prostu nie mogła być dzielna już dłużej ...
Tak naprawdę nie ma powodu do rozpaczy - miała dobre życie. Kilkanaście lat na podwórku, w dobrej formie, z pełną michą i piwnicami do buszowania. Jeśli uznamy to za ważne dla kota, to urodziła dzieci (niewiele! ), z których jedno nadal żyje. Emerytura i leczenie na wydaje mi się przyzwoitym poziomie, a nie śmierć z głodu czy wycieńczenia w kącie ...
Żal jest, oczywiście, ale to smutek przemijania a nie wściekły, palący żal po Gołąbce [*] czy innych młodych kotach, które umarły, bo ich życie zniszczył człowiek a nie w stosownym wieku, zgodnie z koleją rzeczy ...
Babunia przeżyła swoje życie ... teraz po drzemce czeka ja uczta powitalna i pewnie jakieś nocne kocie rozrywki ku utrapieniu Aniołów Dyżurnych
