No dobra.
Dziś mija dokładnie 6 miesięcy od dnia, w którym nastroszony szkielet zamieszkał u mnie jako tymczas. 5 i pół miesiąca od diagnozy, która nie daje wielkich szans i odsunęła perspektywę adopcji na bliżej nieokreślony czas.
W tym czasie wiele razy ze szkieleta zmieniał się w szmatkę, potem na odwrót. Ostatnie 2 tygodnie czuł się wyśmienicie , co natychmiast wykorzystywał do tłuczenia się z Marcyśkiem. Od 2 dni znów leży płasko i tylko ruch brzucha pokazuje, że żyje. Ale wciąż jest. Na przekór naukowym publikacjom i na złość rezydentce Gwieździe.
Po prostu jest. I podejrzewam, że jak zwykle się pozbiera, w momencie , który sam uzna za stosowny.
Apetyt znów do dupy. Ale jak się wyśpi w ciągu dnia, to wszystkie 8 myszy, które leżały spokojnie pod fotelem , znów będzie torturowane. Jak myszy się znudzą, to doopa Marcela znów okaże się bezkonkurencyjna . Co oczywiście posiadacza owej doopy niezmiernie cieszy.
Dziękujemy za wszystkie kciuki i prosimy o jeszcze, widać mają one wyjątkową moc.
Tak, na zdjęciu jest poziom znudzenia, nie duszność

. A wyniki nadal niezgorsze, nawet nery trzymają w miarę normy
