Kinniu – współczuję tej całej inkwizycji u Ciebie i jestem tym mocno zbulwersowana
Nie znam oczywiście szczegółów, ale zapytałam znajomą prawniczkę, i ona uważa podobnie jak ja,
że jeśli piwnica nie jest ogólnie dostępna, tzn. jeżeli jest jednoznacznie przypisana do Twojego mieszkania,
to wyłącznie Ty (Twoja rodzina) jesteś jej dysponentem, w równym stopniu co np. garażu czy samego mieszkania.
I nie ma tu znaczenia, czy mieszkanie jest własne, lokatorskie, czy wynajmowane, ani nawet to, czy osobno na piwnicę płacisz.
Nikt – żadne komisje – nie ma prawa Cię nachodzić, przeglądać kąty, decydować, kogo możesz do piwnicy wpuścić (!).
Mogłabyś np. przechowywać w piwnicy rzeczy cenne albo osobiste, i co – mają zwiedzać je komisje blokowe?

Inna sprawa, to regulamin spółdzielni/wspólnoty mieszkaniowej, który może np. zakazywać przetrzymywania zwierząt w piwnicy.
Ale najpierw powinni się na ten regulamin powołać (pokazać odpowiedni punkt), powołać się też na skargi mieszkańców, "pouczyć" na piśmie,
a nie odprawiać "świętą inkwizycję" i kilkakrotnie (!) Cię nachodzić. A Ty nie masz żadnego obowiązku pokazywania im piwnicy.
Jeśli koniecznie chcą, niech idą ze skargą na policję albo do straży miejskiej.
Niech się ośmieszą: "Pani przechowuje w piwnicy kota. Bardzo groźnego, wybuchowego".
Zgłoszą sprawę do sądu? Jaką sprawę? (No chyba, że im naubliżałaś...

) Być może po prostu straszą.
Proszę, nie daj się wyprowadzić z równowagi (choć to trudne) i nie pozwól buractwu mieszać w swoim życiu.
Trzymaj się!
