wat pisze:Chciałyśmy spróbować łapać go ręcznie ale okazało się że pani specjalnie nigdy Maćka nie dotykała ani nie głaskała, żeby nie przyzwyczaić i on się boi. Ale podchodzi do niej bliziutko. Do obcych nie podchodzi. Pani ma w przyspieszonym tempie Maćka oswajać albo wymyślimy inny sposób.
Nie wiem, czy od niedzieli do wtorku kot już na tyle się oswoi, że pani karmicielka zechce go spróbować zapać w ręce. Boimy się łapania zbyt wcześnie, bo jeśli się nie uda, kot może przenieść się na gorszy teren, tam gdzie jest teraz, jest dobrze karmiony, ma budkę i jest względnie bezpieczny, naprawdę.
Jeśli pani się zgodzi, spróbuję się z nią spotkać w środę.
W niektóre dni mogłabym kota zawieźć do Warszawy autobusem, więc nie jesteśmy tak do końca uzależnieni od kursowania kociobusu, choć oczywiście byłaby to najlepsza możliwość, pięknie dziękuję za ofertę.
Dzikak, AmyLee, czy macie jakiś sprzęt łapiacy i doświadczenie w używaniu? Jeśli tak, to zaplanujemy inaczej i szybciej, napiszcie do mnie na pw.
Ja już kiedyś wystraszyłam dzikuska próbą złapania w środku zimy, co prawda wrócił, ale wolę nie powtarzać tego doswiadczenia