Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 16.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 24, 2011 10:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
Amika6 pisze:I kiepski przykład sobie wybrałaś :twisted: Widać, że nie znasz moich wypowiedzi z tamtego wątku.
Tracisz fason ... zaczynasz iść na ilość i walisz na oślep.

Wybrałam sobie dobry przykład otóż. Nie jest moją winą, że akurat Ty analogii nie widzisz, nie spodziewałam się, że zobaczysz. Inni jednak, nie tak ortodoksyjni widzą. W sumie o to chodzi.

Ten przykład podałaś jako krytykę mojego udziału i moich wypowiedzi w tamtym wątku.
Niestety trafiłaś jak kulą w płot i od razu widać, że nawet nie znasz ich treści.

Fakt, że współpracuję z LT, i że z niektórymi dziewczynami znam się osobiście, nie świadczy o tym, że nie mam własnego zadania i własnych poglądów.
Ale po co ja to piszę, przecież Ty jesteś alfą i omegą, siedzisz w mojej głowie i wszystko wiesz na mój temat lepiej ode mnie.

popr. cytatu
Ostatnio edytowano Czw mar 24, 2011 11:13 przez Amika6, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw mar 24, 2011 11:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:(...)Z tego co zauważyłam, wyjątkowe parcie na posiadanie Prawdy i w dodatku głoszenie jej w charakterze ewangelicznym mają osoby, które nie były (tu i ówdzie), nie widziały (tego i owego) ale za to mają rozmaite wizje 8)


Jeśli pijesz do mojego bywanianiebywania tu i ówdzie oraz tego co widziałam bądź nie - to naprawdę podziwiam twoje "człowieczeństwo" (=pychę). Widzisz, można bywać tu i ówdzie, np. w Lublinie, Łodzi Warszawie (o Bydgoszczy i okolicach nie wspomnę) i nie chwalić się przynależnością do jakiejś społeczności internetowej :twisted: . Ja nie mam oporów przed funkcjonowaniem w realu jako ja, a nie tylko jako forumowa Jek :wink: .

A od zawsze lubiłam być dobrze poinformowana, więc dlaczego nie lączyć przyjemnego z pożytecznym?

Mam nadzieję że to akurat zrozumiesz. I przemyślisz. Twoje tłumaczenia dlaczego zachowałaś się, delikatnie mówiąc, jak słoń w składzie porcrlany, są niczym innym jak próbą wybielenia swojego wizerunku. Niestety, na niektóre plamy nawet cysterna chloru nie wystarczy. A wystarczyłoby - moim zdaniem - zwykłe przepraszam, poniosło mnie...itd. Ale skoro ktoś ma się za nieomylną istotę...można jedynie zapłakać na ułomnością ludzkiego charakteru.

I jeszcze jedno - zauważyłaś być może iż NADAL NIE MA ŻADNYCH INFORMACJI O STANIE ZDROWIA CZARNEJ I BRZYDZI? Ani tu ani na blogu... :evil:

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw mar 24, 2011 11:46 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Jek pisze:
pixie65 pisze:(...)Z tego co zauważyłam, wyjątkowe parcie na posiadanie Prawdy i w dodatku głoszenie jej w charakterze ewangelicznym mają osoby, które nie były (tu i ówdzie), nie widziały (tego i owego) ale za to mają rozmaite wizje 8)


Jeśli pijesz do mojego bywanianiebywania tu i ówdzie oraz tego co widziałam bądź nie...(ciach)

Nie, Jek.
To była (moja) refleksja natury ogólnej.
Twoja osoba nie zajmuje mnie w żaden szczególny sposób.

Jek pisze:Mam nadzieję że to akurat zrozumiesz. I przemyślisz. Twoje tłumaczenia dlaczego zachowałaś się, delikatnie mówiąc, jak słoń w składzie porcrlany, są niczym innym jak próbą wybielenia swojego wizerunku. Niestety, na niektóre plamy nawet cysterna chloru nie wystarczy. A wystarczyłoby - moim zdaniem - zwykłe przepraszam, poniosło mnie...itd. Ale skoro ktoś ma się za nieomylną istotę...można jedynie zapłakać na ułomnością ludzkiego charakteru.

Ale co niby miałabym zrozumieć 8O
Że nie dajesz mi prawa do posiadania i wyrażania własnych poglądów :?:
Nie dbam o swój "wizerunek" i nie, nie poniosło mnie.
Używam mózgu na co dzień i myślę zanim coś napiszę.
A także zarówno nie uważam się za nieomylną istotę dlatego nie będę udzielać Ci rad co powinnaś a czego nie :wink:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw mar 24, 2011 12:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:(...) Twoja osoba nie zajmuje mnie w żaden szczególny sposób.

Nie dbam o swój "wizerunek" i nie, nie poniosło mnie.
Używam mózgu na co dzień i myślę zanim coś napiszę.
A także zarówno nie uważam się za nieomylną istotę dlatego nie będę udzielać Ci rad co powinnaś a czego nie :wink:


To widać, słychać i czuć 8O :twisted: .

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw mar 24, 2011 12:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Jek pisze:
pixie65 pisze:(...) Twoja osoba nie zajmuje mnie w żaden szczególny sposób.

Nie dbam o swój "wizerunek" i nie, nie poniosło mnie.
Używam mózgu na co dzień i myślę zanim coś napiszę.
A także zarówno nie uważam się za nieomylną istotę dlatego nie będę udzielać Ci rad co powinnaś a czego nie :wink:


To widać, słychać i czuć 8O :twisted: .


No.
Tylko czego się tak dziwisz? 8O
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw mar 24, 2011 12:23 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Amika6 pisze:
casica pisze:
Amika6 pisze:I kiepski przykład sobie wybrałaś :twisted: Widać, że nie znasz moich wypowiedzi z tamtego wątku.
Tracisz fason ... zaczynasz iść na ilość i walisz na oślep.

Wybrałam sobie dobry przykład otóż. Nie jest moją winą, że akurat Ty analogii nie widzisz, nie spodziewałam się, że zobaczysz. Inni jednak, nie tak ortodoksyjni widzą. W sumie o to chodzi.

Ten przykład podałaś jako krytykę mojego udziału i moich wypowiedzi w tamtym wątku.
Niestety trafiłaś jak kulą w płot i od razu widać, że nawet nie znasz ich treści.

Fakt, że współpracuję z LT, i że z niektórymi dziewczynami znam się osobiście, nie świadczy o tym, że nie mam własnego zadania i własnych poglądów.
Ale po co ja to piszę, przecież Ty jesteś alfą i omegą, siedzisz w mojej głowie i wszystko wiesz na mój temat lepiej ode mnie.

popr. cytatu

Mimo wszystko zachęcam do samodzielnej lektury tego przywołanego wątku, oczywiście nie Ciebie, przecież go znasz, ale innych.
Cóż się okaże? Że to wszystko co krytykujecie u jednej osoby u innej nie budzi zastrzeżeń. Ciekawe zjawisko. Padają podobne argumenty - przekocenie, brak kwarantanny, zbyt dużo kotów na małej powierzchni, fochy etc, etc.
Jednak to co u KasiaD jest naganne, u mirka_t (i innych forumowych zbieraczek) wręcz przeciwnie. Jak to możliwe?

I nie, nie ja jestem alfą i omegą, nie wiem co robisz w tym wątku i czemu wspierasz mirka_t. Widać masz swoje motywacje na temat których się nie wypowiadam. Natomiast zarówno Ty, jak i Twoje towarzyszki z chórku ku czci, wiecie doskonale czemu krytykuję azyl mirka_t, czyż nie? Siedzicie w mojej głowie i wiecie, "wiedzą" zaś szczodrze się z innymi dzielicie :wink:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 24, 2011 12:28 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Casica przeoczyłaś chyba:

pixie65 pisze:Pamiętasz co Ci napisałam, kiedy jeszcze miałam ochotę z Tobą rozmawiać :?: 8)
pixie65 pisze:Do wszystkich trzech Pań mam zastrzeżenia (odnośnie ich działalności).
Wiem na pewno, z którą współpracować bym nie mogła.
Każdej pomogę w miarę swoich możliwości jeśli mnie o to poprosi.
Każdą z nich będę bronić jeśli będzie traktowana tak, jak teraz traktowana jest Mirka.
Jeśli zaś chodzi o opiekę nad kotami, nie względy "towarzyskie" czy inne to akurat postępowanie Mirki jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe i sensowne, chociaż są sytuacje, w których JA postąpiłabym inaczej.

Napiszę więc jasno: cieszę się, że (z tego, co wiem) sytuacja w FF się poprawiła, mimo że to akurat do mnie przylgnęła opinia wroga numer jeden.
To, że się z kimś nie zgadzam nie przeszkadza mi szanować i doceniać tego co robi.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw mar 24, 2011 12:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:
MariaD pisze:
pixie65 pisze:I trzymaj się z daleka od mojego człowieczeństwa.

pixie65 pisze:To "człowieczeństwo" na które się z takim upodobaniem powołujecie ja nazywam pychą.

Sorry, umknęło mi "wy".
Powinno być : "to człowieczeństwo na które z takim upodobaniem WY się powołujecie ja nazywam pychą".
Moje polega między innymi na tym, że nie czuję się jakoś szczególnie wyróżniona i dlatego "nie widzę różnicy " pomiędzy śmiercią człowieka a śmiercią zwierzęcia.
A jeśli chodzi o "przeżywanie żałoby" to akurat na tym forum dość często żałoba po kocie dorównuje histerią żałobie po człowieku, więc można by uznać za zasadne moje stwierdzenie "nie widzę różnicy" :wink:



8O 8O 8O
Nie widzisz różnicy miedzy śmiercią człowieka, a zwierzęcia?Tez pochowałam Mamę która odeszła młodo osierociła dwie moje małe siostry.Nikt i nic mi Jej nie zastąpi.Kocham koty, ale swoje życie oddam za męża i moje dzieci, nie za kota...
No i na koniec wymądrzania się w ten okres postu dla większości napiszę tak:Jezus umarł na Krzyżu za Ciebie, za mnie, za Casice, Mirke-t...Agn...i "resztę" Pań/Panów.-za każdego przestepcę oddał Swoje zycie....ale nie za koty.Dla mnie (może źle zrozumiałam Twój wpis) to co napisałaś jest nie do przyjęcia, nawet posunę się dalej:TO BLUŹNIERSTWO :roll:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Czw mar 24, 2011 12:38 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Amika6 pisze:I kiepski przykład sobie wybrałaś :twisted: Widać, że nie znasz moich wypowiedzi z tamtego wątku.
Tracisz fason ... zaczynasz iść na ilość i walisz na oślep.

casica pisze:
Amika6 pisze:
casica pisze: Wybrałam sobie dobry przykład otóż. Nie jest moją winą, że akurat Ty analogii nie widzisz, nie spodziewałam się, że zobaczysz. Inni jednak, nie tak ortodoksyjni widzą. W sumie o to chodzi.

Ten przykład podałaś jako krytykę mojego udziału i moich wypowiedzi w tamtym wątku.
Niestety trafiłaś jak kulą w płot i od razu widać, że nawet nie znasz ich treści.

Fakt, że współpracuję z LT, i że z niektórymi dziewczynami znam się osobiście, nie świadczy o tym, że nie mam własnego zadania i własnych poglądów.
Ale po co ja to piszę, przecież Ty jesteś alfą i omegą, siedzisz w mojej głowie i wszystko wiesz na mój temat lepiej ode mnie.

popr. cytatu

Mimo wszystko zachęcam do samodzielnej lektury tego przywołanego wątku, oczywiście nie Ciebie, przecież go znasz, ale innych.
Cóż się okaże? Że to wszystko co krytykujecie u jednej osoby u innej nie budzi zastrzeżeń. Ciekawe zjawisko. Padają podobne argumenty - przekocenie, brak kwarantanny, zbyt dużo kotów na małej powierzchni, fochy etc, etc.
Jednak to co u KasiaD jest naganne, u mirka_t (i innych forumowych zbieraczek) wręcz przeciwnie. Jak to możliwe?

I nie, nie ja jestem alfą i omegą, nie wiem co robisz w tym wątku i czemu wspierasz mirka_t. Widać masz swoje motywacje na temat których się nie wypowiadam. Natomiast zarówno Ty, jak i Twoje towarzyszki z chórku ku czci, wiecie doskonale czemu krytykuję azyl mirka_t, czyż nie? Siedzicie w mojej głowie i wiecie, "wiedzą" zaś szczodrze się z innymi dzielicie :wink:
Casica nie pisz o mnie w liczbie mnogiej, jeśli już przywołujesz jakiś konkretny przykład.
Nie przypisuj mi czegoś czego tam nie pisałam, nie wkładaj w moje usta opinii, których nie głosiłam. :!: .

Co robię w wątku Mirki nie jest tajemnicą, bo już o tym pisałm.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw mar 24, 2011 12:40 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

BOZENAZWISNIEWA pisze: 8O 8O 8O
Nie widzisz różnicy miedzy śmiercią człowieka, a zwierzęcia?Tez pochowałam Mamę która odeszła młodo osierociła dwie moje małe siostry.Nikt i nic mi Jej nie zastąpi.Kocham koty, ale swoje życie oddam za męża i moje dzieci, nie za kota...
No i na koniec wymądrzania się w ten okres postu dla większości napiszę tak:Jezus umarł na Krzyżu za Ciebie, za mnie, za Casice, Mirke-t...Agn...i "resztę" Pań/Panów.-za każdego przestepcę oddał Swoje zycie....ale nie za koty.Dla mnie (może źle zrozumiałam Twój wpis) to co napisałaś jest nie do przyjęcia, nawet posunę się dalej:TO BLUŹNIERSTWO :roll:


Na prawdę? 8O
W taki razie Biblia też zawiera bluźnierstwa :roll:

W Księdze Koheleta/Kaznodziei Salomona 3:19 pisze:
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt;
los ich jest jeden:
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.
W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt,
bo wszystko jest marnością.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11997
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Czw mar 24, 2011 12:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Fredziolina pisze:
BOZENAZWISNIEWA pisze: 8O 8O 8O
Nie widzisz różnicy miedzy śmiercią człowieka, a zwierzęcia?Tez pochowałam Mamę która odeszła młodo osierociła dwie moje małe siostry.Nikt i nic mi Jej nie zastąpi.Kocham koty, ale swoje życie oddam za męża i moje dzieci, nie za kota...
No i na koniec wymądrzania się w ten okres postu dla większości napiszę tak:Jezus umarł na Krzyżu za Ciebie, za mnie, za Casice, Mirke-t...Agn...i "resztę" Pań/Panów.-za każdego przestepcę oddał Swoje zycie....ale nie za koty.Dla mnie (może źle zrozumiałam Twój wpis) to co napisałaś jest nie do przyjęcia, nawet posunę się dalej:TO BLUŹNIERSTWO :roll:


Na prawdę? 8O
W taki razie Biblia też zawiera bluźnierstwa :roll:

W Księdze Koheleta/Kaznodziei Salomona 3:19 pisze:
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt;
los ich jest jeden:
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.
W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt,
bo wszystko jest marnością.




Tak zgadzam się , tylko,ze Bóg oddał Swojego Syna Jezusa za człowieka,nie za zwierzę.Pokazał przy tym ,ze zycie człowieka jest cenniejsze...to chyba nie ulega watpliwości.
Zadam pytanie w takim razie:oddasz swoje życie za Twojego kota?
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Czw mar 24, 2011 12:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

black_sheep pisze:Ale cóż się dziwić, w końcu sama Mirka chyba nie ma pojęcia co to jest żałoba, ;) poniższy tekst wybitnie to pokazuje :arrow:

Żyje się dalej a w domu są pozostałe koty potrzebujące uwagi.



Niezależnie od odczuwanego bólu, trzeba żyć dalej i zająć się "pozostałymi kotami potrzebującymi uwagi". Do dzisiaj płaczę na wspomnienie Bokirki, ale kiedy odeszła, musiałam wyprowadzać Oliwkę z depresji, zająć się padaczkową Lili, która akurat miała gorszy okres i resztą kociarstwa, bo potrzebowały mojej opieki. Żałoba nie zwalnia z codziennych obowiązków.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw mar 24, 2011 12:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Jek pisze:
pixie65 pisze:Dla mnie nie ma większej różnicy.
A już na pewno nie wam oceniać kto "cierpiał bardziej".


Doczytałam. :oops: :evil: Pixie - przeszłaś samą siebie. Gratuluję i współczuję. Nie tobie - tym którzy mają tą nieprzyjemność bycia twoimi bliskimi. Nic nie równa się bólowi po stracie najbliższych. Nawet śmierć kota - członka rodziny. To podobne, ale jednak nie to samo. Twoja wypoweidź przypomina mi niechlubne wypowiedzi postaci, które niechlubnie zapisały sie na kartach historii. [...]

A można prosić o konkrety? Bardzo jestem ciekawa, jakie to postacie historyczne wypowiadały się tak samo niechlubnie jak pixie65 i niechlubnie zapisały się na kartach historii.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw mar 24, 2011 12:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

vega013 pisze:
black_sheep pisze:Ale cóż się dziwić, w końcu sama Mirka chyba nie ma pojęcia co to jest żałoba, ;) poniższy tekst wybitnie to pokazuje :arrow:

Żyje się dalej a w domu są pozostałe koty potrzebujące uwagi.



Niezależnie od odczuwanego bólu, trzeba żyć dalej i zająć się "pozostałymi kotami potrzebującymi uwagi". Do dzisiaj płaczę na wspomnienie Bokirki, ale kiedy odeszła, musiałam wyprowadzać Oliwkę z depresji, zająć się padaczkową Lili, która akurat miała gorszy okres i resztą kociarstwa, bo potrzebowały mojej opieki. Żałoba nie zwalnia z codziennych obowiązków.

Dokładnie. Na przykład kotek72, która została w tym wątku przywołana nie zaprzestała z racji żałoby w poszukiwaniach szylkrety do adopcji. W końcu taką znalazła i niedługo po tym była w żałobie po niej.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw mar 24, 2011 13:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-43 koty-Bydgoszcz.

Mirka Miałek ma się dobrze, szaleje z myszką kocha Dużych i ich łóżko, ładnie je swoje i nieswoje jedzenie (jak zostanie na stole to jego) uprawia wspinaczkę szafkową 8O Asia i Bartek dziękują Ci za Miałka - zdjęcia wkrótce

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Wix101 i 283 gości