Misia jest przyjazna wobec ludzi, lecz nie tak zupełnie na ślepo.
Gdy siedzi przy dróżce, to obserwuje i albo wychodzi z zarośli (np. do mnie), albo nie.
Też przyszedł mi do głowy "drugi dom", ale naprawdę nie wiem, gdzie on mógłby być na tym terenie.
Z tym zadbaniem też tak sobie.
Wprawdzie wizualnie kotka jest krągła i błyszcząca, ale wagowo leciutka. Taka puchowa pingwinka.
Dopiero teraz się rozjadła, zaczyna dopominać się o dokładki.
W przerwach łasi się i udeptuje podłogę.
A gdy nie mogę się nią zajmować, biegnie na posłanko i pucuje do białości swoje paputki.
I chce już wychodzić z piwnicy (tzn. ze mną chce wyjść, a nie nawiewać).
I gada.
Ale porządnego zdjęcia nie mogę zrobić, bo albo jest przyklejona do moich nóg, albo je, albo leży w kartonowej budce.
A do ew. ogłoszeń muszę mieć jakiś portrecik

Potrzymam ją jeszcze trochę, przeczekamy nocne przymrozki, narobimy zdjęć...
Zobaczymy, co życie przyniesie.