SPIS KARM DLA KOTA CZ. 2

[Lifter]

W czasach PRLu moj kot zyl glownie na surowej (tzn. podgotowanej, czasem podsmazanej) rybie 11 lat. Do tego ludzkie zupki i takie tam. O karmach w ogole sie nikomu nie snilo... Wykonczyl go SUK i partactwo wetow z AR we Wrocku (*) (przy cewnikowaniu tak mu poharatali drogi moczowe, ze trzeba go bylo uspic). AKurat sie kapitalizm zaczal i kupilem mu pierwsza puszke Whiskasa (bardzo kocinie smakowal) ale nawet nie zdazyl jej dojesc do konca...

Jaki to byl fajny, przyjacielski kocurek, ech... do konca zycia mial w sobie malego, ciekawskiego kociaka...

(*) ale wczesniej pracowal tam wet, niestety nie pamietam juz jego nazwiska, ktory ponad poltora roku regulanie go przetykal, zczasem 2 razy w tygodniu. Potem sie zwolnil, a pierwszy zabieg dokonany przez innych wetow byl tez ostatnim... Ow lekarz podsumowal ich krotko "rzeznicy". Swoja droga wtedy zatykanie sie kotow bylo praktycznie wyrokiem smierci - 4 weterynarzy od razu proponowalo "uspic", nie probujac nawet mu pomoc. Dopiero tamten czlowiek podjal sie cewnikowania. Cewnikowano wtedy przy uzyciu "ludzkich" cewnikow i bez znieczulenia...

[ab.]

Auć

[czarnekoty123]

Biedny niestety partacze zdarzają się w każdym zawodzie i zdarzać się będą najgorsze jak to kosztuje czyjeś życie co do ryb - niektóre nie mają tiaminazy i te można na surowo (dlatego można np. tatar z łososia, bo tiaminaza u ludzi działa tak samo); co do wit. D - Magnolia i tak większość ma z żółtek, bo ryb nie znosi; a na łososia gł. polujemy dzikiego (np. Abramczyk): nie jest może taki optycznie ładny, ale za to witaminy D ma sporo (hodowlany ma jej zdecydowanie mniej). Mokate dla odmiany lubiła pieczonego łososia (taki bez tłuszczu i przypraw jakiego robiłam dla siebie), ale musiałam mocno limitować (rzadko i malutko), bo tłusty, a ona miała problemy z trzustką i wątrobą.

[Lifter]

Zrobilem dzis swego pierwszego BARFA... No i chyba kiszka z grochem.

Na poczatku wygladalo to dobrze - dalem kotu spiruline - oj, jak smakowalo, chcial wiecej.
Przetesotwalem tez rostbef, piers z indyka i udko z indyka - 'niam, niam' - powiedzial kot przy kadej probce i ciamkal je z entuzjazmem.
Jedzenia indyczego zoladka odmowil zdecydowanie, no ale nic to, to tylko 1/10 mieszanki, pomyslalem.

Zrobilem w sumie 21 porcji, zamrozilem. Ufffff.

Pozostala resztke podalem kotu na probe.

Kot powachal... hmmm... hmmm... zaczal nawet to jesc... juz sie ucieszylem... i nagle chyba trafil na cos, co ewidentnie mu do gustu nie przypadlo - wstrzasnal lebkiem, odskoczyl i chodu - tyle go widzialem przy miseczce.

No nic, zobacze, moze jeszcze podejdzie, moze sie przemoze, moze przemrozona porcja mu podejdzie... ale chyba tylko sam sie tak pocieszam.

Do tego praktycznie nic dzis nie jadl - podalem mu 3 rodzaje suchej karmy, skubnal odrobinke i tyle. To samo z piciem. (Ale wspomniane mieska - bardzo chetnie jadl).

Ech, po prostu opadly mi rece. Juz nie wiem, co mam robic.

Przy okazji to chyba za malo miesa pokroilem (tak 1/3) i za drobno, bo w tej zupie malo te kawalki widac. Ale to juz maly pikus. Zapewne bezdomniaki beda mialy jutro uczte i nie wykluczam, ze pare nastepnych dni tez, bo zostalo mi troszke "spadow" produkcyjnych, a i pewnie ten BARF dla nich pojdzie...

[Aniołek_]

Z moich (skromnych) doświadczeń z barfowaniem - spróbuj mu póki co dawać poszczególne składniki osobno w małych porcjach
gotową mieszankę w ilościach mikroskopijnych, niech ledwo liźnie a już nie ma - ja mojego tak przekonałam do jedzenia żółtka, systematycznie coraz więcej i się udało. Nie mniej trzeba duuuużo cierpliwości do futrzaka

[pwpw]

(...)
Kot powachal... hmmm... hmmm... zaczal nawet to jesc... juz sie ucieszylem... i nagle chyba trafil na cos, co ewidentnie mu do gustu nie przypadlo - wstrzasnal lebkiem, odskoczyl i chodu - tyle go widzialem przy miseczce. (...)

Na wszelki wypadek sprawdź paszczę, czy wszystkie ząbki całe... Pewnie nie to, ale lepiej sprawdzić.

[Lifter]

Cale, cale. Miesko wcina i gryzie z checia.

PS. Podsunalem mu jeszcze raz - przemyslal sprawe... i zjadl. Nawet wylizal talerzyk, choc troche jakby z grzecznosci niz powodu, ze mu smakowalo... No ale zawsze cos.

[Szalony Kot]

CatzFood - wsunęła 1/4 puszeczki i więcej nie rusza i tak sześć puszek oddam bezdomniakom...

Dlaczego ona nie chce mielonek?

[Maupa]

CatzFood - wsunęła 1/4 puszeczki i więcej nie rusza i tak sześć puszek oddam bezdomniakom...

Dlaczego ona nie chce mielonek?

1/4, czyli ile w gramach (która puszka)? bo może po prostu się najadła i więcej na raz nie chce?

[Szalony Kot]

Nowootwarta puszka już też nie interesująca, chociaż kot głodny i miauczy
To była puszka 200g, ona faktycznie zjada na raz ok. 50 g karmy, więc się ucieszyłam, że wsunęła - ale jak widać jednorazowo.

[Bellemere]

Najmniejsza puszka CFF ma 200 gramów, 1/4 to 50g. Ostatnio też miałam taki problem z Power of Nature, rozwiązałam go dając jej około 30 gramów na jeden raz, nie więcej. Wtedy wszystko ładnie znika z miseczki koty jedzą często, ale w malutkich porcjach, dlatego może rozłóż tę 1/4 puszki na dwa posiłki?

[Szalony Kot]

Ona odstanego już nie chce, ani z lodówki, ani po lekkim podgrzaniu, ani z blatu

[Bellemere]

A no to już inna sprawa, moja od małego tak je, więc przywykła.
A może saszetki? Mniej się opłaca, ale przynajmniej by zjadła... Saszetki CFF podobno jakoś bardziej kotom podchodzą. Z tym, że trzeba by było szukać pojedynczej sztuki po stacjonarnych zoologach, żeby nie zamawiać pakietu od razu.

[agara]

Odnośnie tego barfowania - tylko mielone w maszynce czy może byc też siekane na sam początek? Kot jako kawałki mięsa pogryzie ale jak mu dałam ostatnio zmielone - to spojrzenie mówiło "Oszalała Kobieta? Jak ja mam to pogryźć ?" i w koniec końców dostał pies na deser bo kot ani grama nie ruszył.

[Szalony Kot]

A no to już inna sprawa, moja od małego tak je, więc przywykła.
A może saszetki? Mniej się opłaca, ale przynajmniej by zjadła... Saszetki CFF podobno jakoś bardziej kotom podchodzą. Z tym, że trzeba by było szukać pojedynczej sztuki po stacjonarnych zoologach, żeby nie zamawiać pakietu od razu.

Obstawiam, że droższe ale powoli zmierzam w kierunku irracjonalnych cen kociego jedzenia, więc pewnie w końcu dobiję