Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 13.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 09, 2010 10:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

dalia pisze:rozumiem ze te 2x to wirusowki
a kto szczepił?

:ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw gru 09, 2010 10:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

dalia pisze:a kto szczepił?

A co Cię to obchodzi?
Bączek nie jest rasowy, więc chyba nie chcesz go adoptować? :?

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Czw gru 09, 2010 11:00 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Dalia, serio, to akurat jest w tym poście:
mirka_t pisze:(...)W przypadku Bączka świadomie unikałam wetów. Po pierwsze nie było potrzeby pokazywać go wetowi gdyż kociak był zdrowy. Sama podałam mu Caniserin i Zylexis. Zylexis jak każda szczepionka ma własną nalepkę z serią i datą ważności. Właśnie te nalepki są ważne w książeczce zdrowia a nie pieczątka i podpis weta. Gdy Bączek zachorował na kalici również nie widziałam potrzeby konsultacji u weta. Jak już pisałam kalici nie jest dla mnie nowością a brak wizyty u weta Bączkowi nie zaszkodził. Kociak szybko wyzdrowiał. Sama go zaszczepiłam. Bączek w książęczce zdrowia ma nalepki o szczepieniach i odrobaczeniach z wpisanymi obok datami ich podania.(...)

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Czw gru 09, 2010 11:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

seidhee, ale Zylexis nie jest szczepionką, tak jak tu mirka_t pisze.
seidhee pisze:Dalia, serio, to akurat jest w tym poście:
mirka_t pisze:(...)W przypadku Bączka świadomie unikałam wetów. Po pierwsze nie było potrzeby pokazywać go wetowi gdyż kociak był zdrowy. Sama podałam mu Caniserin i Zylexis. Zylexis jak każda szczepionka ma własną nalepkę z serią i datą ważności. Właśnie te nalepki są ważne w książeczce zdrowia a nie pieczątka i podpis weta. Gdy Bączek zachorował na kalici również nie widziałam potrzeby konsultacji u weta. Jak już pisałam kalici nie jest dla mnie nowością a brak wizyty u weta Bączkowi nie zaszkodził. Kociak szybko wyzdrowiał. Sama go zaszczepiłam. Bączek w książęczce zdrowia ma nalepki o szczepieniach i odrobaczeniach z wpisanymi obok datami ich podania.(...)


Więc nadal nie wiadomo kto i czym zaszczepił Bączka.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39298
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw gru 09, 2010 11:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Maria, gdzie konkretnie jest napisane że Zylexis jest szczepionką?
Tam gdzie usiłujesz to przeczytać - jest napisane coś innego.
Jest napisane, ze zylexis jak każda szczepionka (tak samo, jak każda szczepionka) ma nalepkę.

Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć skrótów myślowych to może poproś kogoś o pomoc?
Nie wiem wprawdzie czy jeszcze ktokolwiek zechce Ci jej udzielić, ale próbuj, powodzenia.
Ostatnio edytowano Czw gru 09, 2010 11:59 przez magaaaa, łącznie edytowano 1 raz

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Czw gru 09, 2010 11:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
dalia pisze:rozumiem ze te 2x to wirusowki
a kto szczepił?

:ryk: :ryk: :ryk:

to te szczepienia 2x to nie na wirusowki? pomyliłam się?
to co tym razem podałas twierdząc ze to szczepienie?

i takie to zabawne?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw gru 09, 2010 11:49 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:seidhee, ale Zylexis nie jest szczepionką, tak jak tu mirka_t pisze.
mirka_t pisze:(...)W przypadku Bączka świadomie unikałam wetów. Po pierwsze nie było potrzeby pokazywać go wetowi gdyż kociak był zdrowy. Sama podałam mu Caniserin i Zylexis. Zylexis jak każda szczepionka ma własną nalepkę z serią i datą ważności. Właśnie te nalepki są ważne w książeczce zdrowia a nie pieczątka i podpis weta. Gdy Bączek zachorował na kalici również nie widziałam potrzeby konsultacji u weta. Jak już pisałam kalici nie jest dla mnie nowością a brak wizyty u weta Bączkowi nie zaszkodził. Kociak szybko wyzdrowiał. Sama go zaszczepiłam. Bączek w książęczce zdrowia ma nalepki o szczepieniach i odrobaczeniach z wpisanymi obok datami ich podania.(...)


Więc nadal nie wiadomo kto i czym zaszczepił Bączka.


W innym poście Mirka napisała, że Bączek dostał caniserin, zylexis i 2x szczepienie. Z powyższego cytatu w zestawieniu z tamtym wynika, że wszystko to podała mu sama.
Jeśli miałabym się czegoś czepiać w tym poście, to leczenia na własną rękę, ale nie braku informacji na ten temat.

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Czw gru 09, 2010 11:55 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

seidhee pisze:
Amika6 pisze:Zapomniałaś o "Twoje" (chyba, że pisownia celowo podkreślająca brak szacunku)



Nie zauważyłam, żeby na forach internetowych pisanie zaimków osobowych małą literą było uważane za nietakt, niemniej jeśli tak Cię to uraża, to zaimki do Ciebie się odnoszące mogę tak pisać 8) Mnie akurat nie zależy specjalnie na jątrzeniu.

Byłabym usatysfakcjonowana, gdybyś do pisała do wszystkich.

Nie twierdzę, że samej nie zdarza mi się popełnić błędu w pisowni, ale bardzo się staram pisać poprawnie ... zawsze i wszędzie, a forum nikogo z tego nie zwalnia.
Zresztą w FAO jest mowa o tym, by sprawdzać posty i przed wysłaniem poprawiać błędy, a jak się coś przeoczy, to edytować i poprawiać.

Edit: mnie też na jątrzeniu nie zależy
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw gru 09, 2010 12:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

seidhee pisze:Ja się dziwię. Bo wystarczyłoby, żeby raz czy drugi normalnie odpowiedziała na zadane jej pytanie. Na przykład takie: to KTO zaszczepił Bączka, skoro Bączek nie był ani razu u weta?

Mirko, twoje popleczniki utrzymują, że piszesz wprost i nie masz nic do ukrycia. Niestety nie piszesz wprost, a twoje uniki i złośliwości są świetną pożywką dla wyobraźni. I tak to się kręci.

Jak więc pewnie już zauważyłaś - w przypadku Mirki nie wystarczy napisać RAZ i WPROST :roll:
Tak właśnie się TO kręci.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw gru 09, 2010 12:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Za pozwoleniem Mirki i ze względu na to, że nie chodzi mi o roztrząsanie sprawy Szagiego, ale o to, że ktoś, czyje postępowanie opisałam poniżej dość szczegółowo, nie ma wg mnie prawa wyrokować o słuszności postępowania innych - zamieszczam tego posta tutaj, a nie gdzieś, w jakimś wyimaginowanym `odpowiedniejszym miejscu`.

Dla przypomnienia cytaty.
dalia pisze:
Agn pisze:
dalia pisze:Agn poprosiłam cie o namiary na weterynarza który wykonuje operacje kotom z niewydolnościa nerek - z twojej wypowiedzi wnioskuje ze znasz lekarzy którzy je robią


Lista wetów - dostępna w necie, albo na podforum "weci Polecani` - podzwoń i popytaj.

BTW - Szagi nie miał PNN - miał ostrą, a chyba mniej więcej dwa tygodnie po wypadku wyniki powróciły na tyle do normy, że - biorąc pod uwagę uraz, można było rozważać zabieg.
Opieram się tylko i wyłącznie na tym, co i jak opisywałaś w wątku - nadal nie wiem, co było faktyczną przyczyną śmierci - może wówczas zmieniłabym zdanie.

I uporczywie powtarzam.
Nie będzie mnie `strofował` za to, że umierającego kota pozostawiłam w spokoju, by odchodził w domu - ktoś, kto - z tego, co czytałam - zafundował swojemu kotu umieranie z powodu złamania.
Twoją `walkę` o Szagiego oceniam jako manifestację tego, co Ty możesz zrobić, a nie tego, co jest dla kota najlepsze.
To, że pozwoliłam sobie opisywać śmierć Sonka tak a nie inaczej w wątku, w niczym nie zaszkodziło mojemu kotu. Ty swoją `walką` przyczyniłaś się do śmierci Szagiego. Tak ja to widzę.
I z tego powodu - zakładając również to, że mogę się mylić - odmawiam Tobie prawa do oceny czyjegoś postępowania, jedynie tylko na podstawie tego, co ten ktoś pisze w wątku.

pytam dlatego ze ja dzwoniłam i pytałam - nikt się nie podjął a ty z takim przekananiem piszesz ze trzeba było operować, wiec załozyłam ze masz pewność ze jest wet który zoperuje kota z niewydlonościa nerek. Do tego Szagi miał problemy z watrobą, ale to wiesz.
Znaczy sie nie znasz lekarza który by zoperował Szagiego.
Wyniki Szagiego spadły do poziomu w którym lekarz zgodzil się operować ok 15 czerwca, poniewaz szczycisz się wiedzą uważam ze te bzdury wypisujesz celowo
Szagi nie umierał z powodu zlamania, to jest celowa manipulacja, ktora nie wiem czemu ma slużyć - twojemu dobremu samopoczuciu? pewnie gdybym o niego nie walczyla tylko spokojnie siedziala i opisywala jego umieanie kierując sie twoim przykladem, to moze pożylby z tydzien, no ale jak napisalam tylko ty tak potrafisz
podsumowując
byłoby szalenie milo gdybys pisząc kolejne posty nie wypisywala bzdur tylko posiadła choc minimum wiedzy na dany temat - i tak np. wiedze o tym czy i kiedy mozna operowac kota z niewydolnościa nerek mozna zdobyć bez problemu, wystarczy zapytac lekarza wet.

Agn pisze:To skoro się już tak personalnie i konkretnie zrobiło.
Moja wiedza. Wiem na temat wypadku Szagiego, jego przebiegu, specyfiki i konsekwencji tyle, ile byłaś uprzejma napisać. Nie zarzucaj mi, że nie wiem o czymś, o czym nie napisałaś - bo niby skąd mam wiedzieć.
Moja wiedza na temat mechanizmów fizjologicznych związanych z wypadkami u kotów. Otóż. To jest normalne, że u kota po wypadku skaczą parametry nerkowe. Nie musi mieć to od razu związku z niewydolnością nerek, albo z ich stłuczeniem, które mogło doprowadzić do niewydolności. Już same obite mięśnie, jak też stres związany w wypadkiem powodują wstrząs, którego objawem są podwyższone parametry nerkowe. [Kreatynina jest produktem metabolizmu związanym z rozpadem białek w organizmie, a tymi białkami są również mięśnie - nie tylko pokarm pobierany przez kota, podwyższona może mieć swoje źródło również w stłuczonych i nadwyrężonych mięśniach i także z innych przyczyn. Nie od razu stanowi o niewydolności nerek - zwłaszcza po wypadku jest jej na tyle dużo w organizmie, że nerki nie nadążają jej wydalać - stąd tyle jej we krwi.] U kotów powypadkowych - w zależności od tego, jakiego doznały urazu ocenia się co jest większym ryzykiem: pozostawienie urazu bez opatrzenia i `zbijanie wyników`, czy też w momencie, gdy wyniki się stabilizują [czyt. przestają wzrastać] mniejszym ryzykiem jest podjęcie decyzji o operacji, bo może dojść do powikłań na skutek nieleczenia urazu właściwego [sepsa jest chyba pojęciem znanym?]. Na dodatek, nie jest tak, że nie operuje się kotów z podwyższonymi parametrami nerkowymi. Operuje się, dobierając odpowiedni rodzaj narkozy. Nie tylko koty po wypadku.

Na podstawie zarysowanej tu pobieżnie mojej wiedzy [na szczegółowy wykład nie ma tu miejsca] i na podstawie tylko tego, co napisałaś w wątku Szagiego, uważam, że `zbijanie` poziomu mocznika z [bodaj] 80mg/dl do poziomu 60mg/dl, przy nieustabilizowanym skomplikowanym złamaniu zagrożonym amputacją łapy, uważam za absurd.

Co do Sonka.
Do przedostatniego dnia był na wlewach i karmiony ręcznie rozmoczonym nerkowym jedzeniem [kota7 potwierdzi - sama go też trochę pokarmiła]. Mogłam pisać wtedy, że o niego `walczę` - ale ja wiedziałam, że on umiera - miałam udawać na forum, jaka jestem heroiczna? Moja wiedza i doświadczenie właśnie w tym też się przejawiają - wiem, kiedy moje wysiłki, choć podejmowane przeze mnie, są jałowe. Mam się wstydzić tej wiedzy i tego doświadczenia? Tego, że wiem, choć najczęściej mam nadzieję, że się mylę?
To, że nie pojechałam go uśpić, gdy odmówił jedzenia, jest kwestią mojego sumienia i nie poddaje się Twojemu, dalia, osądowi. Niczyjemu zresztą. Sposób w jaki odchodzą moje koty, czy wiozę je na uśpienie, czy nie - to moja i tylko moja decyzja. Nie Wasza. Pisać bzdety sobie możecie. I fochy strzelać w wątku dla wnerwionych, jakie to oburzające.

moś.
Tak. Można dobić kota swoimi staraniami. Abstrahując już od przykładu Szagiego - też mi się to niedawno przytrafiło. W swoim zwątpieniu we własne intuicje i ocenę diagnostyczną na podstawie samych objawów, jaką wystawił Przemysiowi Doc - zapędziłam się w diagnozowaniu o jeden krok za daleko. Przemyś by i tak umarł szybciej, niż zwykłe koty bez tego schorzenia. Swoim poszukiwaniem pewności skróciłam mu życie przynajmniej o kilka tygodni, jak nie miesięcy. I jak ktoś mi jeszcze będzie zawracał głowę diagnozowaniem za wszelką cenę i na wszelki wypadek wszystkiego, co tylko można - to wyślę na drzewo.
Kot ma w dupie moją pewność, moje starania i to, z jaką diagnozą żyje i umiera, i czy aby na pewno poprawną. Dla kota, zwłaszcza chorego liczy się spokój, żeby nie bolało. Pełna miska i ciepło. To, co i jak robię i kiedy, ma być z założenia nastawione na to, żeby temu kotu pomóc, a nie zadowolić własne sumienie i ego `walką` o niego i spełnieniem każdych oczekiwań, jakie pojawią się na forum.

Chyba EOT.

dalia pisze:
Agn pisze:dalia, mnie naprawdę dygają Twoje decyzje i dylematy. Nie oceniam tego jakimi motywami się kierujesz/kierowałaś. Pytałaś o moją wiedzę - streściłam. Fakt, że nie pamiętam ostatnich wartości przy których rozważano operację Szagiego, świadczy o tym, ze już mi się nie chce tego pamiętać aż tak szczegółowo - przedstawiłam schemat w jakim ja widzę całą tę historię. I na jej podstawie uważam, że nie masz prawa oceniać czyichkolwiek decyzji i upierdliwe powracać do tych samych kwestii.
Wnerwia mnie niepomiernie Twój tupet odnośnie tego, że doskonale wiesz co jest cudzym kotom na podstawie wpisów na forum, czy mogłyby żyć, gdyby coś tam. Skąd to przekonanie? Czemu udajesz nieomylną - lepiej Ci z tym? Co Ci daje pouczanie innych co i jak mają robić i kontrolowanie, co i jak zrobili?

Edit:
dalia pisze:co do reszty nie bedę komentowac


Za trudne?

nie chcesz dyskutować na jakis temat to go nie podnoś (a jesli juz to zadaj sobie trud pisania prawdy)


No to sobie zadałam wczoraj ten trud. Efekt poniżej.

Zaglądając ponownie do wątku Szagiego:
viewtopic.php?f=1&t=110049 już na pierwszej stronie uświadomiłam sobie, że faktycznie napisałam nieprawdę. dalia trzymała kota ze złamaną łapą, która nie chciała się zrastać, nie miesiąc, a... ponad dwa. Czy to naprawdę wymaga komentarza?
Szagi miał wypadek 9. 04. tego roku. Okoliczności wypadku nie są znane. Choć początkowo dalia opisywała możliwości dość dramatycznie, bo była możliwość, że kot spadł z drapaka, który `jest pod sufit`, to z biegiem wątku dalia wycofała się z tej opcji [ja nie rozumiem na jakiej podstawie].
14. 04 dalia pisze:
dalia pisze:jednak chyba Norbert miał rację
prawdopodobnie Szagi chciał wskoczyc do szafy i spadl waląc po drodze o parapet
wskazuje na to fakt ze ma obrażenia wewnętrzne
miał dzis usg i rtg brzucha
jutro postaram się aby dr Wąsiatycz usztywnil mu lapę
po południu ma punkcję
opis usg
zmiany w budowie nerek, powiekszenie warstwy korowej, miedniczki z zastojem moczu
w jamie otrzewnowej płyn - nieznaczna ilosc
watroba o prawidłowej budowie powiekszona
pecherz wypełniony o scianie jednorodnej
po ogoleniu okazalo się ze brzuch ma bordowy - jeden wielki krwiak, wewnatrz jamy brzusznej też krwiaki
otrzewna opuchnięta - płyn moze byc od upadku - punkcja to wykaze
edit - nerki też moga byc stłuczone


Dla mnie jest jasne - nie ważne skąd spadł kot, ale potłukł się poważnie. Dlatego też podwyższone parametry nerkowe nie są dla mnie niczym `egzotycznym`, pisałam już o tym wcześniej. Info o łapie - skąpe: złamana i tyle. Natomiast z dalszego ciągu wątku widać, że dalia zafiksowała się na tych wynikach nerkowych do tego stopnie, że Szagi z kota ze złamaną na skutek wypadku łapą, stał się kotem z niewydolnością nerek. Dla mnie takie zafiksowanie myślenia jest o tyle nieuprawnione, że jak sama dalia pisze:
dalia pisze:Szagi kocurek mco trafil do mnie we wrześniu 2008r.
Miałam go wykastrowac i oddac do adopcji.
Los zechcial inaczej - Szagi się rozchorowal i w konsekwencji zostal u mnie
o chorobie Szagiego jest tu:
viewtopic.php?f=1&t=82861&hilit=Szagi

Z tego też wątku, z datą: Paź 23, 2008 cytat:
dalia pisze:no i byo usg jamy brzusznej
nerki ok,
watroba z niewielkimi zlogami żółci i nielicznymi skupiskami materii, nie widać zmian nowotworowych, wątroba iśledziona lekko powiększone, nie stwierdzono plynu w otrzewnej.

Przeczytałam cały ten wątek i nie znalazłam żadnej informacji - poza zacytowaną - na temat `zmian w budowie nerek`, wyniki nerkowe wklejone na początku tego wątku również nie odbiegają od normy. Zresztą dalia wielokrotnie podkreślała, ze Szagi nerki miał w porządku, a problem stanowiła wątroba. W wątku dotyczącym wypadku możemy natomiast przeczytać na temat stanu nerek przed wypadkiem:
dalia pisze:Jakie bylo moje zdziwienie ze kot, który zawsze mial problemy z watrobą próby watrobowe ma ok, natomiast skoczyl mocznik i kreatynina ( w grudniu wyniki były ok)
mocznik niewiele bo do 80, natomiast kreatynina 3,1
operacja została przelożona bo musimy sie płukać

Zdziwienie dalii wynika wg mnie, z nieznajomości fizjologicznych skutków wypadków, o czym już pisałam wcześniej.

Podsumujmy.
Kot spadł. Na skutek upadku miał złamana łapę, krwiaka na brzuchu, obrzęk nerek, parametry nerkowe rosną, czerwonokrwinkowe zaczynają spadać. Łapy nie daje się usztywnić. 13. 04 kot musi być wyciskany, bo ma kłopoty z oddawaniem moczu. Pytanie: z powodu niewydolności nerek, czy z powodu upadku? [Retoryczne.]
Ale i tak, jak na razie wszystko kula się wg przewidywalnej normy, choć naciski dalii w kierunku niewydolności nerek zdają się narastać.
Prześledziłam wczoraj dokładnie cały wątek Szagiego. Na temat stanu łapy - niewiele, tylko kłopoty z utrzymaniem opatrunku usztywniającego: zmiany czasem codziennie, czasem co kilka dni - łapa nie miała szansy się zrosnąć. Na temat poziomu WBC - sporadyczne wzmianki na początku wątku. Natomiast rozwlekła opowieść o parametrach nerkowych, o podaniu EPO, o transfuzji, o nieustających kroplówkach i karmieniu na siłę. Zaiste - heroizm. Kota. Bo musiał to wszystko znosić z boląca, nieustabilizowaną łapą. Środki przeciwbólowe? Być może, bo nie ma o nich wzmianki, ale za to w pewnym momencie pojawia się... steryd. Kuriozum było dla mnie wykluczanie... choroby Addisona u kota po wypadku [bo wyniki wyglądały jak przy tej chorobie]. Na szczęście Laboklin oferuje profil diagnostyczny w tym kierunku, bo inaczej kot zostałby i z tego `wyleczony` - poszukiwania ACTH już się rozpoczęły.

23. 04. pojawia się to:
dalia pisze:wyniki: płytki krwi dość liczne i zróznicowane pod wzgledem wielkości i uziarnienia, w ukladzie czerwonokrwinkowym przesunięcie w lewo w kierunku form mlodych z odnowy, w ukladzie bialokrwinkowym przesuniecie w lewo
wczoraj zamówiłam epo - będzie jutro
dziś zamowiłam krew - bedzie dziś - transfuzja jutro

Krew się regeneruje, poziom białych ciałek rośnie a dalia organizuje... transfuzję i EPO.
24.04.
dalia pisze:wróciliśmy
u doc wszystko poszlo ok
zostala zrobiona morfologia, krea, mocznik, potas, bilirubina
morfologia byla robiona przed transfuzją ( jest niezła, to co w innym labie było ponizej normy u doc w normie) pozostale przekroczone (o dziwo potas wzrasta mimo intensywnego płukania)
trudno w tej chwili cokolwiek powiedzieć o przyczynach ( teorii jest wiele ale trudno przesądzić cokolwiek)
doc wnikliwie ogląda zdjecia złamania w celu wykrycia czegoś niepokojącego w kościsch ( nowotwor) na razie nic nie wypatrzył ale sprawdza
później wpisze wyniki bo jestem wykonczona


Brak danych o antybiotyku [spadek parametrów czerwonokrwinkowych może być przecież po lekach - ani wzmianki o tym].
Zaczyna się również szukanie `wady` w budowie kości, bo mimo, ze w domu jest drapak pod sufit to kot nie mógł z niego spaść [dlaczego nagle ta możliwość zostaje odsunięta i tak stanowczo wykluczona?]

Na przełomie kwietnia i maja kot czuje się lepiej.
Wyniki podane 4. 05.
dalia pisze:Szagi u doc
Zaczyna sie stresować biedaczek.
Pobrana krew na wszystko co mozna - łacznie z testem
Morfologia - poza hemoglobina wszystko w normie choc wcale nie w górnych granicach (zadziwiające bo 10 dni temu otrzymał krew)
Nerki lepiej - krea 4,54 (poprzednio 9,9) mocznik 128 (poprzednio 225) potas 4,85 ( poprzednio 5,60)
Glukoza 116
Watroba poszła sie bujać - Alat 200, aspat .. ( równiez powyżej)

elektrolity i test idą do Idexx więc trzeba bedzie poczekać

ornipural pilnie poszukiwany

11. 05.
dalia pisze:no sa lepsze :mrgreen:
morfologia ruszyla :piwa:
ery 7,36 było 5,94 (norma 4-9)
ht 32,2 bylo 24,1 (norma 24-45)
hb 11,6 bylo 9,0 (norma 9,5-15)
reszta :piwa:
mocznik 99,3 bylo 128 (norma 70)
krea 3,15 było 4,54 (norma do 1,9)
alat 120 bylo 200 (norma 107)
aspat 46,2 bylo 63,5 (norma 44)

za tydzien przy zmianie wenflonu kolejne badania :mrgreen: to moja propozycja do doc :mrgreen:

zostaje nóżka - nie chcę myśleć na razie bo kazda wersja jest prawdopodobna


A 14. 05 dochodzi do zadziwiającej wymiany zdań, którą dalia podsumowuje:
dalia pisze:zaczytowalaś post któy pisalam kiedy nie bylo wiadomo nic pewnego i dopiero Szagi był diagnozowany
jeden wet mówił o obrażeniach wewnetrznych, kolejnych trzech to wykluczylo (na podstawie badań, rtg i usg)
nie bylo peknietego pęcherza ani pęknięc zadnych innych narządów wewnętrznych, nie było stłuczenia nerek - Szagi ma nieprawidłową ich budowę
gdyby Szagi spadł próbując wskoczyc do szafy uderzając po drodze o parapet obrażenia wewnętrzne byłyby na pewno
pierwsza pęklaby śledziona
zarówno krwiak jak i płyn mogły być wynikiem złamamia
dodatkowo za złym zeskokiem przemawiaja obrażenia stópki o których do tej pory nie pisalam wogóle
nie jestem wetem i nie umiem czytać usg ani rtg, moglam sobie gdybać co i jak, jeśli jednak trzech różnych wetów mówi ze obrażen wewnętrzych nie ma i nic sie nie przesącza do jamy brzusznej, to znaczy ze ich nie ma
po wykluczeniu obrażen wewnętrznych, doc oglądał koci pod kątem nowotworu ale nie znalazł nic.
podejrzewalam równiez chorobę Addisona, ktorej testy nie potwierdzily choć wyniki badań ja sugerowały.

przeciętny kot po zlamaniu nogi po 24 godzinach nadaje się do operacji i jest operowny,
przecietny kot nigdy nie ma zapalenia watroby z alatem na poziomie 2180, aspatem 1300, wygladając przy tym na kota zdrowego
tak więc pixie mozesz sie czepiac wszystkiego co napisałam o ile sprawia ci to satysfakcje :mrgreen:
diagnozy wetów nie jeseś w stanie podważyć :mrgreen:

edit lit.


Mój komentarz.
Ja rozumiem, że Szagi był ponadprzeciętny. Ale w okresie przed wypadkiem jego parametry wątrobowe nie wynosiły tyle ile napisała dalia - to dane z okresu zaostrzenia choroby w 2008 roku.
Nie wiadomo skąd spadł Szagi ale w tym momencie na pewno wiadomo już wg dalii, ze powinien mieć poważniejsze obrażenia. No cóż - kot wyjątkowy... Ale znam koty, które po ciężkim wypadku nie maja pękniętej śledziony - bo to wcale nie musi mieć miejsca. Skąd to przekonanie o `nieprawidłowej budowie nerek` - nagle po wypadku ujawniła się wada, której nie było widać wcześniej [ostatnie badania parametrów nerkowych z grudnia]? A gdzie się nagle podziała koncepcja o obrzęku na skutek upadku? No tak - nie może być obrzęku, bo przecież nie spadł spod sufitu, więc musi być wada, więc Szagi musi być teraz - dla odmiany - kotem nerkowym.

17. 05. pojawia się WRESZCIE próba skupienia się na łapce. Na macanego wet określa, że się zrosła, ale trzeba zrobić kontrolne RTG, które zostaje zrobione 24. 05.
dalia pisze:wróciłam
do 4 czerwca kroplówki podskórne, koniec antybiotyku, zostaje tylko rubenal i fortekor

zrobilam rtg lapki - kości się nie zrosly i przemiescily, operacja byc musi, bedzie bardzo trudna
wierzę w to ze doc i Szagulec sobie poradzą

oklaplam :|

W tym okresie parametry nerkowe są takie [dane z 21. 05]:
dalia pisze:MOŚ był z nami :mrgreen:
jako pierwszy postarał się doc i wenflon udalo sie załozyć :mrgreen:
krew udało sie pobrać i zbadać :mrgreen:
krea 2,47 (poprzednio 3,15)
mocznik 88 (poprzednio 99)
pozostale wyniki wieczorkiem, wiem tylko ze morfologia niezła, na watrobe nie czekalam
w tym tempie to za ok 10 dni wszystko powinno byc ok

czekając na wyniki i oporządzenie klatki dla Glutka kocio się miział - wywalał brzuszek, pompowal, mruczal, przeciagal lapki, dawał buziaczki i wogole bylo bosko - az zal bylo kocisko oddawac doc

jade po niego na 19.00


dalia pisze:no i zapomnialam wyników ale coś niecoś pamiętam (jutro poprawię jakby co)
i tak
było ostatnio
ery 7,36 było 5,94 (norma 4-9)
ht 32,2 bylo 24,1 (norma 24-45)
hb 11,6 bylo 9,0 (norma 9,5-15)
mocznik 99,3 bylo 128 (norma 70)
krea 3,15 było 4,54 (norma do 1,9)
alat 120 bylo 200 (norma 107)
aspat 46,2 bylo 63,5 (norma 44)
jest teraz
ery troche ponad 8
ht 35
hb chyba trochę ponad 13
mocznik 88
krea 2,47
alat kolo 90 (?)
aspat poniżej 40


Natomiast 4. 06 pojawiają się nieznaczne wahnięcia:
dalia pisze:
anulka111 pisze:
dalia pisze:no i jestem
i szlag by to
kreatynina z 2,47 na 2,35
mocznik z 88 na 90
morfologia ładna watroba idealna
dalej podskórne kroplówki lecą
w piatek 11 czerwca tylko krea i mocznik
zwiększam dawki niektórych leków



Blond Tornado dzięki azodyl doszedł chłodny :ok:
Dalia przetlumacz mi te wyniki na chlopski rozum ,bo sie nie znam kreatynina spadla ,a na ile ma jeszcze spasc by bylo db itd

kreatynina powinna być na poziomie 1,8 aby mówić ze jest w normach, operacje można robic jak jest niewiele powyżej (np 2)
jeśli chodzi o operaje krea ma mniejsze znaczenie niż mocznik, choć jest ważna ponieważ świadczy o funkcjonowaniu nerek
większe znaczenie ma mocznik dlatego że to on zatruwa organizm - norma jest do 70, u doc na aparacie do zabiegu musi być max 82
tak z grubsza w telegeraficznym skrócie
tak ze jeszcze troche mamy do zrzucenia


Mój komentarz: brak info na temat WBC. Wg mnie - sadząc z opisu zachowania kota w tym okresie, zaczyna się postępujące do śmierci zakażenie ogólnoustrojowe - SEPSA.
Wg mnie to był ostatni dzwonek, by robić operację. Od 9. 04 do 24. 05 łapa się nie zrosła, wyniki nerkowe odbiegały niewiele od normy, a wątrobowe było oki.
Ale nic to. Kot jest płukany, karmiony na silę, mimo, ze coraz bardziej zaczyna protestować. dalia jest twarda i konsekwentna.
5. 06.
dalia pisze:
anulka111 pisze:skuteczna opiekunka jestes :P

Anulka nie ma innego wyjścia
trzeba leczyć - skutecznie

ale przyznam wam ze mam powoli dość ( nie znaczy to ze zrezygnuję, nawet wprost przeciwnie)


No i zaczynają się schody:
11. 06.
Avian pisze:Wieści z ostatniej chwili :
mocznik 79
kreatynina 2,3

Czekamy na decyzję :ok:

dalia pisze:
anulka111 pisze::ok: :ok: kciuki caly cza sbeda sie trzymac....a kto mi wytlumaczy na polski o ile te wyniki Szagi ma lepsze??

o troche Anulko :mrgreen:
kreatynina prawie nie spadła
było 2,35 jest 2,32
mocznik spadł z 90 na 78,9 - to spory spadek
nie jest dobrze bo nerki nie funkcjonuja prawidłowo (świadczy o tym podwyższone krea) ale ryzykuję
doc zrobi wszystko co moze ze swojej strony a ja później mogę prowadzić na nerki Szagulca długi czas
byle nóżka była naprawiona

kroplówkujemy i lekujemy dalej, tak aby osiągnąć jak najlepsze efekty
operacja 22 czerwca (wtorek) o godz. 12.00
wcześniej z przyczyn niezaleznych nie ma mozliwości przeprowadzenia zabiegu.


Mój komentarz - kreatynina może zacząć wzrastać nie tylko z powodu samej niewydolności nerek. Ten kot mógł mieć zanik mięśni w złamanej łapie i choćby to mogło powodować wzrost poziomu kreatyniny. O uogólnionym stanie zapalnym, który najprawdopodobniej zaczął wzrastać, o obciążeniu organizmu podawanymi drugi miesiąc lekami nie ma sensu przecież pisać - przecież dalia już od dawna `wie`, ze kot ma niewydolne nerki.
A o tym, o czym może świadczyć podniesiony poziom mocznika i kreatyniny [bo nie tylko o niewydolności nerek] mozna sobie doczytac w internecie.


W tym momencie zaczyna się juz jazda po równi pochyłej.
16. 06
dalia pisze:Szagi po wczoraj po południu się źle poczuł, wymiotował, glaskany przeze mnie mialczal zalosnie i nawet na mnie syknąl,
poza tym pawie calu czas spał,
przeraziło mnie to,
dzis od rana już inna pozycja ale dalej leży, głaskany nie miauczy zalośnie
widzialam ze pije ale nie widzialam zeby jadł
kurde :(

dalia pisze:wrócilismy
szagulec ma goraczkę - osluchowo czysty, węzly chłonne ok, gardlo ok wizualnie, nic nie cieknie z oczu i nosa
plakal macany po gardle, plakal przy kroplówce
doktor podejrzewa górne drogi oddechowe, ale jest to podejrzenie bo zadnych symptomów nie ma, równie dobrze moze być od nogi
w kazdym razie antybiotyk i leki przeciwgoraczkowe od dziś
jeśli do jutra nie będzie zadnej wyraźnej poprawy mam jechac do doc operującego i zrobic pelne badania krwi i rtg płuc ponieważ Szagulec ma obnizona odporność, zlamanie, nie rusza sie, bylo pogodowo nieciekawie wiec trzeba będzie sprawdzić
no i jesli do wieczora nic nie zje mam dokarmić ( czy jadł w ciągu dnia nie wiem bo bylam w pracy a mlody nie siedział z nim caly czas)
nie skomentuję :(

edit: brzuchol miekki niebolesny


Kot od ponad dwóch miesięcy ma złamanie, które sie nie zrasta, a teraz będziemy mu leczyc infekcję GDO???

Od 17. 06. pojawia sie opuchlizna złamanej łapy, która to opuchlizne dalia rozmasowuje [sic!]. Jak bardzo trzeba byc pozbawionym wyobraźni, by rozmasowywać złamaną łapę.

22. 06 przed południem ten udręczony kot umiera.


Po co tyle naprodukowałam?
Przede wszystkim po to, by udowodnić dalii, że przeczytałam watek Szagiego, że postarałm sie zestawić dostępne mi informacje z tego wątku z wiedzą i doświadczeniem jakimi dysponuję. Nie twierdze, że sie nie mylę. Jestem gotowa przeprosić i przyznać się do błędów w rozumowaniu, jeśli dalia przedstawi mi merytoryczne argumenty, że nie mam racji [ale i tak będą to argumenty spoza wątku Szagiego, a do nich siłą rzeczy nie miałam dostępu].
Jednak na podstawie już chocby tego `wyciągu` z watku Szagiego uważam, że dalia reprezentuje najgorszą formę postawy: trochę wiedzy jest gorsze niż całkowity jej brak, a tupet i przekonanie o tym, że wie się wszystko, skutkują takim obrotem sprawy, że nawet doświadczeni lekarze są w stanie leczyć kota z początkową pourazową anemią regenratywną podając EPO i innymi kwiatkami. Nie wierzę w to, że weci sami zaproponowali taką linię postepowania. Wg mnie - najwyraźniej usiłowali zrobić cokolwiek, w obliczu braku zgody dalii na zabieg przy lekko podwyższonych parametrach nerkowych. O swojej `legendarnej` upierdliwości wobec wetów dalia wspomina niejednokrotnie w tym wątku.
Naprodukowałam tego tyle również dlatego, że w dalszym ciągu podtrzymuję swoją opinię z zacytowanych na wstępie wczesniejszych postów.
Wg mnie dalia zadręczyła swojego kota, na tej historii usiłuje budowac na forum swój wizerunek wspaniałej, `walczącej` opiekunki i ma czelność pouczac innych, jak powinni traktowac koty przebywające pod ich opieką.
To chyba faktycznie EOT. Chociaż, zobaczymy...
Post ten poświęcam pamięci trzech kotów - Szagiego, Dyzia i Sonka. Chyba zrozumiałym jest, dlaczego.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw gru 09, 2010 13:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Agn, najlepszą metodą obrony jest atak? Od razu w podbrzusze?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39298
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw gru 09, 2010 13:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD o swoje podbrzusze badz spokojna - nikt tam Cie nie chce atakowac

Mary_Poole

 
Posty: 1631
Od: Wto lut 03, 2009 21:51

Post » Czw gru 09, 2010 13:20 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Chętnie się dowiem, czy Misza je karmę nerkową i jak się ma Kukulisia...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 09, 2010 13:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Agn, najlepszą metodą obrony jest atak? Od razu w podbrzusze?

Agn, to teraz wiesz po co naprodukowałaś.
A rzeczowa analiza sposobu leczenia opisanego przez samą dalię to niegodziwy atak.Czy dlatego, że ta analiza pokazała coś czego wychwycić wśród postów samozadowolonej dalii nie sposób?
MarioD - jest takie powiedzenie o chlebie i myśleniu. To drugie raczej nie ma względem Ciebie zastosowania, ale jeśli szeroko rozumianego chleba nie było za dużo to może jeszcze nie wszystko stracone dla Twojego podbrzusza?
Ile masz wzrostu i ile ważysz? :mrgreen:

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Czw gru 09, 2010 13:35 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Bardzo mi się podoba teoria, wg której wypowiadać się mogą osoby o czystych sumieniach i nieskazitelne moralnie.
Wtedy należy poprosić lrafala o zamknięcie forum, gdyż chyba takiego świętego tu nie ma.
Może się mylę? :mrgreen:
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, MariuszK i 338 gości