właśnie..dziś można było porozmawiać troszke spokojniej...
pani dr. powiedziała że nadal rokowania Promysia są bardzo ostrożne ale jest już jakaś nadzieja.Jeśli krwotok się nie powtorzy,a na razie nie powtórzył sie od wczoraj-(jakoś już bylo ciemno-wtedy jak do niego jechałam potrzymać go za łapuńkę..) i każdy czas bez krwotoku może nam dawać nadzieję.
powiedziala mi też jasno że Promysio wyczerpal już wszelkie możliwości medyczne że teraz tylko w jego organiazmie siła i nadzieja i gdyby,nie daj Panie Boże krwotok się powtórzył to nic więcej i nic nowego nie można już zrobić..
trzeba miec nadzieję że już więcej krwotoku nie będzie.
wczoraj rano o 10-tej jak pani dr. do mnie dzwoniła że jest lepiej to było podobno tak jak teraz-promyś byl wesoły rozmruczany i z tego mruczenia jak tylko wet.odłożyła słuchawkę to zobaczyła że krew mu z pysia kap kap kap..dlatego każe mi być bardzo ostrożna z robieniem sobie nadziei .
Promyś zostaje w klinice bo nie powinien się ruszać,broń boże skakac lub tp.a ja go w domu nie upilnuję.(ma klinike opłaconą do dzis wieczór ale to nic-jade na krechę

)
ja w domu musialabym go zamknąc w transporterku a wtedy na pewno by się wściekał.Zresztą wożenie go i w ogóle emocje (trzy prześlicznej urody kocice za drzwiami

) moglyby Promysiowi zaszkodzić.
Promyś leży sobie spokojnie na prawym boczku,oczka ma otwarte, oczywiście buczy i troszkę łapkami udeptuje..
mój mąż jak był w południe to się nieżle przestraszyl że Promyś zrobi sobie krzywdę bo zerwał się do niego na równe łapy aż wetka się smiała że "Promyś myśli ze jedzie już do domku.."
On od nocy nie dostaje narkozy,jest cały czas słabiutki i wymęczony ale stąd wniosek że nic go nie boli.
Teraz krew Promysia musi podjąć swoją funkcję i zacząć produkowac czerwone krwinki i najwcześniej jutro a najlepiej pojutrze (jeśli wszystko będzie ok) należy mu zrobić morfo i test na białaczkę i w zal. od wyniku wdrożyć dalsze leczenie.
Promyś dziś jeszcze dostał wit.k i odżywki w kroplówce i oczywiście w miare potrzeby będą go odżywiać kroplowkami i potrzebnymi lekami.
pocieszające jest np to że dziś dzielnie sam sobie wyjął wenflon

i nie było z łapki żadnego krwawienia
a jeszcze wczoraj rano przy badaniu endo jak ledwo dotknęli Promysiowego podniebienia to zaczął z niego tak krwawić ze musieli mu to skoagulowac..(?) czy jakoś tak..
a..i ta wetka która robiła Promysiowi usg jest współpracownicą dra.Marcińskiego-więc Promyś też ociera się o sławy,a co..
tak więc niezmiennie :
Promysiu,badż dzielnym kocurrrrem i zdrowiej nam szybciutko !!!