Właśnie odebrałam PW z linkiem do wątku i……….
Jestem w ogromnym, naprawdę ogromnym SZOKU !!!
Nie miałam pojęcia o istnieniu takiego wątku
i takich wspaniałych inicjatyw.
Nie miałam też pojęcia, że znalazła się spośród tylu forumowiczów
taka cudowna duszyczka, o wielkim serduszku, która zgłosiła Taszunię.
To po prostu niesamowite.
Niesamowite, że jest tyle wielkich, ogromniastych serduszek,
które obchodzi los moich kociaków.Ja naprawdę nie zdawałam sobie sprawy – nie wiedziałam
i nie wiem co powiedzieć….
Od jakiegoś czasu nie lubię ludzi.
Zwłaszcza w mieście w którym mieszkam, ogrom krzywd, bezduszności
i obojętności wobec cierpienia naszych futrzanych braci mnie
przytłacza.
Znajomi twierdzą, że jestem nadwrażliwa i że za bardzo się przejmuję,
że nie powinnam „bawić” się w współodczówanie każdej krzywdy,
bo świata nie zmienię a przy okazji się wykończę.
Ale jak można inaczej?
Jak można nie pochylić się nad cierpiącym zwierzakiem,
przejść obojętnie obok głodnego… i nie myśleć o nim?
No to chyba nie ja jestem nienormalna.
Wy przywracacie mi wiarę w ludzi.W to, że wcale nie jestem sama i że może nie jest nas wielu,
ale są w tym naszym pseudo cywilizowanym kraju ludzie,
którzy widzą.
Widzą więcej niż czubek własnego nosa.
Strasznie się rozpisałam,
ale tyle myśli chodzi mi po głowie…
Bo jestem po prostu
bardzo, bardzo wdzięczna i tak się rozczuliłam, że się normalnie zaraz poryczę noo
– dla odmiany ze szczęścia.

Oj gdyby te moje kociki wiedziały, że tyle osób je kocha…
Patrzę teraz w te wielkie pomarańczowe oczy Taszy – na taki ogrom
miłości, który do niej płynie, musi, normalnie musi ją wyleczyć.
Przecież nie może być inaczej.
Tyle pozytywnej energii musi zadziałać.
Bardzo, bardzo Wam dziękuję
