Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 21, 2009 2:07 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

larentia pisze:Nie mogę przestać płakać. Tak bardzo go kochałam... Było już całkiem nieźle, a wciągu ostatnich 3-4 dni Rysiulek nam zgasł.

Kochanie,Rysio sie juz nie meczy...moja dziewczynka na przeciwbólowych...mam wrazenie,ze i wzrok jej sie pogorszył,ale na razie sie nie poddajemy,tzn ja sie nie poddaje... :crying:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon gru 21, 2009 7:47 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

larentia zrobiłaś wszystko co mogłaś Rysiu [*] już bez bólu za TM, gania za myszką ...

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Pon gru 21, 2009 9:22 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kajusia ciagle spi,a jak sie budzi to patrzy błednie na boki..jak ja głaszcze to zaczyna motorek właczac....gasnie...to widac.../
Ostatnio edytowano Pon gru 21, 2009 22:03 przez BOZENAZWISNIEWA, łącznie edytowano 1 raz
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon gru 21, 2009 9:36 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Rysio [*] już bez bólu za TM
Kaja walcz dzielnie .. długie przed tobą życie nie poddawaj sie ..
lesna
 

Post » Pon gru 21, 2009 10:36 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

lesna pisze:Rysio [*] już bez bólu za TM
Kaja walcz dzielnie .. długie przed tobą życie nie poddawaj sie ..

niestety stan Kajusi strasznie sie nagle pogorszył...podałam przeciwbólowy zastrzyk...wykreciło jej główke juz...ale ciagle mruczy jak ja głaszcze,kiwa sie biedna i mruczy...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon gru 21, 2009 12:11 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Bożenko, czy ona bardzo cierpi?
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 21, 2009 12:27 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

BOZENAZWISNIEWA,- myślę że to już jest tylko przedłużanie Kajuni cierpień. :cry:
Ale to ja tak myślę.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40413
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon gru 21, 2009 13:16 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Wiem, że podejmiesz słuszną decyzję... współczuję ci Bożenko.... byłam w takiej sytuacji... Jedyne co podtrzymuje na duchu w takiej sytuacji to, że za TM nie ma bólu i cierpienia.

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Pon gru 21, 2009 22:14 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

galla pisze:Bożenko, czy ona bardzo cierpi?

Kaja ma zmiany neurologiczne...ale chodzi do kuwetki, pije jeszcze...niestety jest na zastrzyku przeciwbólowym...dziwnie sztywnieje jej kark.Dezyzje podjełam taka,ze jutro pojade ja uspic...tak strasznie cierpimy obie-ona ciagle na rekach siedzi...ciagle..jak tylko gdzies znikne płacze strasznie i złazi z legowiska..Wmusiłam w nia covalescensa proszkowego kilka strzykaweczek......bestią nie jestem...czas sie pozegnac..miałam nadzije,ze odejdzie w domku...ale ona walczy, ciagle mruczy na rekach i tak łapkami trzyma za rece...Zastrzyk podje co 12 godzin-wet mówi,ze bólu nie czuje...dlatego jeszcze wierzyłam w cuda...mam jeszcze jeden zastrzyk...w domu...jutro jedziemy do weta i pewnie wrócimy z pudełeczkiem...
Zastanawiam sie po co to zarane leczenie było...lek taki dobry...i co?Nie było znaczenia ile Vibragen kosztuje...i po co?co za swieta beda, jakis horror...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon gru 21, 2009 22:38 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Bożenko, jestem z Tobą...
Wiem, że to trudna i ciężka decyzja, ale obawiam się, że w obecnej sytuacji - już jedyna słuszna. Mamy tę możliwość, straszną i bolesną, ale jednocześnie w tym bólu cudowną, by pomóc Im odejść spokojnie, gdy nadejdzie czas.
Nie zastanawiaj się, po co było to leczenie, bo było potrzebne, by dać Jej szansę. Zawsze trzeba próbować, dopóki jest cień nadziei, nawet jeśli finalnie ta nadzieja znika i zostaje tylko rozpacz.

Usiłujemy tu podtrzymać się na duchu, szukamy rozwiązań, wiary, że uda nam się wygrać.
Czasem się udaje, ale jednak częściej przegrywamy, bo to straszna choroba. Ale to nie znaczy, że nie warto próbować.

Trzymaj się jakoś i ucałuj Kajeczkę.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 21, 2009 22:47 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Przytul Kaję... tam jej nie będzie bolało... Jak pojechałam do weta uśpić moją bullterrierkę Bellę[*] wet popatrzył na mnie i powiedział "Przyjechała pani na złoty strzał", a na stole leżał szczeniak ...miniatura mojej suni , takiej samej maści...szczeniaka ugryzł w głowę pies przy budzie , bo jadł kość, a pan sunię wypuścił wieczorem za potrzebą. Szczeniak musiał uśpić zaburzenia neurologiczne, bez leków wył... Moja Bella miała małą towarzyszkę w drodze.... Za TM zwierzaki nie idą same, zawsze w drodze kogoś spotkają....

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Wto gru 22, 2009 16:51 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

dziewczyny-prosze o najszybsza odpowiedx..czy mozna podac 3 serie Vibragenu kilka dni przed wyznaczonym...?Nie jestem w stanie kAJI USPIC...PRZED CHWILA POSZŁA POPIC WODE I COS "DZIAMGAŁA"MALUSKO,ALE DZISIAJ JEST BEZ LEKU PRZECIWBÓLOWEGO I CHODZI....
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto gru 22, 2009 17:36 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Nie wiem Bożenko, może wet by coś powiedział.... ja ci mogę powiedzieć , ze mój syn jest na tabletkach uodparniających (taki rodzaj szczepionki) i było tak, że było parę dni różnicy (on bierze 10 dni 20 dni przerwy, 10 dni, 20 dni przerwy, 10 dni, i pół roku przerwy , ale nie co do dnia.... Wiesz może być tak, ze za parę dni Kaji może nie być... a teraz podanie jej Virbagenu daje jej szansę....). Jakby by Bazyl był w takiej sytuacji chyba bym mu podała.... teraz mu dowaliłam poliksytacynę... musi w końcu coś podziałać...

Życzę ci, żeby Kaja posmakowała szyneczki wielkanocnej...

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Wto gru 22, 2009 17:59 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

dorobella pisze:Nie wiem Bożenko, może wet by coś powiedział.... ja ci mogę powiedzieć , ze mój syn jest na tabletkach uodparniających (taki rodzaj szczepionki) i było tak, że było parę dni różnicy (on bierze 10 dni 20 dni przerwy, 10 dni, 20 dni przerwy, 10 dni, i pół roku przerwy , ale nie co do dnia.... Wiesz może być tak, ze za parę dni Kaji może nie być... a teraz podanie jej Virbagenu daje jej szansę....). Jakby by Bazyl był w takiej sytuacji chyba bym mu podała.... teraz mu dowaliłam poliksytacynę... musi w końcu coś podziałać...

Życzę ci, żeby Kaja posmakowała szyneczki wielkanocnej...



Kaja za mna łazi...nie uspie jej..nie dam rady...jade do weta...mój telefon jakby cos:606354814-prosze o sms od kogos ja za 10 minut wyjezdzam juz..ws.Vibragenu-i tak jest kupiony...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto gru 22, 2009 18:06 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

BOZENAZWISNIEWA
Ja nic nie mogę doradzić.. w pewnych sprawach ufam Wetom, oczywiście sprawdzonym.. Trzymam kciuki za Kaje :ok: Mocno taaak :ok: :ok: :ok:
Pozdrawiam.
lesna
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot], kasiek1510, Majestic-12 [Bot] i 1441 gości