S.Katowice.II-zapraszam do nowego wątku-100stron

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 08, 2007 19:06

Bardzo przepraszam, że się wtrącam, ale przez ostatnie dwa dni nie opuszczam właściwie wątków katowickich ze względu na Puszka. I coś zauważyłam.

Tylko nie drzyjcie się na mnie, że to nie moja sprawa. Ja wiem, że nie moja, ale jak wiecie, ciągle siedzę w waszych wątkach, więc jestem na bieżąco. Zdążyłam też już troszkę Was poznać. Z Iwonką mam przyjemność czasami na gg pogadać, z Ko_dą też, z Mała wymieniałyśmy się PW i troszkę sobie ponarzekałyśmy na koci los.

I ostatnio gdzieś przeczytałam, że Mała od dłuższego czasu ma pierwsze zlecenie i dostała szansę na zarobienie pieniędzy. A z tego, co czytam, głóny transport na uzytek ratowania kotów schroniskowych to właśnie samochód Małej. Dzisiaj natomiast nie mogła odrazu zareagować na znalezienie przez Ko_dę domu dla Puszka, bo się jej auto rozkraczyło.
Potem bardzo mi dziękowała za deklarację wysłania kasy na szpital dla Puszka, bo sama nie ma czym zapłacić za naprawę auta. Nigdzie, w żadnym Waszym wątku nie znalazłam, żeby Mała wprost pisała, że nie daje rady z kasą i że potrzebuje pomocy.

Kiedyś przypadkiem przeczytałam w wątku Dorci44, u któej jest masa tymczasó, że nie ma pieniędzy na USG dla jej suczki, która była w bardzo ciężkim stanie. Ale Dorcia nie prosiła o pomoc, a jak ja zaproponowałam kasę, to Dorcia przepraszała, że nie chce naciągać itd. To zjawisko jest dość powszechne na forum. Najczęściej u osób, które same bardzo, bardzo aktywnie pomagają w ratowaniu kotów: biorą je na tymczas, finansiują badania. A jak nagle same potrzebują, nie potrafią poprosić.

Dlatego ja odważyłam się tutaj o tym napisać i zaproponować, żeby może pomóc Małej zapłacić chociaż za naprawę samochodu. Ona jeździ ciągle nim na użytek kotów, a w żadnym rozliczeniu, w pozycji wydatki nie było kosztu benzyny (teraz dokładnie przejrzałam). Skoro teraz nastał u niej taki trudniejszy czas, to może pomóc jej chociaż zapłącić za naprawę.

Ponieważ zdarzało mi się czasami wspierać Ślązaczki drobnumi wpłatami, więc mnie wypada o tym napisać. I chciałam napisać, że gdyby w rozliczeniu miesięcznym pojawiła się pozycja np. benzyna, albo teraz naprawa samochodu, to ja jako drobniutka fundatorka nie miałabym nic przeciwko temu.

I jeszcze, żeby się suprawiedliwić napiszę, że jakieś 2 miesiące temu też miałam kulminację bardzo poważnego kryzysu finansowego i też nie umiałam nikogo poprosić o pomoc, chociaż ledwo dałam radę. Więc wiem, jak to jest potrzebować i nie umieć prosić.


Proszę na mnie się nie wydzierać, że się wtrącam i w ogóle. Ale jak Mała zachechle swoje auto, albo nie będzie miała na benzynę, to ucierpią przede wsztystkim koty.

bardzo przepraszam, że się ośmieliłam wtrącić :oops:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 20:42

Femka pisze:Bardzo przepraszam, że się wtrącam, ale przez ostatnie dwa dni nie opuszczam właściwie wątków katowickich ze względu na Puszka. I coś zauważyłam.

Tylko nie drzyjcie się na mnie, że to nie moja sprawa. Ja wiem, że nie moja, ale jak wiecie, ciągle siedzę w waszych wątkach, więc jestem na bieżąco. Zdążyłam też już troszkę Was poznać. Z Iwonką mam przyjemność czasami na gg pogadać, z Ko_dą też, z Mała wymieniałyśmy się PW i troszkę sobie ponarzekałyśmy na koci los.

I ostatnio gdzieś przeczytałam, że Mała od dłuższego czasu ma pierwsze zlecenie i dostała szansę na zarobienie pieniędzy. A z tego, co czytam, głóny transport na uzytek ratowania kotów schroniskowych to właśnie samochód Małej. Dzisiaj natomiast nie mogła odrazu zareagować na znalezienie przez Ko_dę domu dla Puszka, bo się jej auto rozkraczyło.
Potem bardzo mi dziękowała za deklarację wysłania kasy na szpital dla Puszka, bo sama nie ma czym zapłacić za naprawę auta. Nigdzie, w żadnym Waszym wątku nie znalazłam, żeby Mała wprost pisała, że nie daje rady z kasą i że potrzebuje pomocy.

Kiedyś przypadkiem przeczytałam w wątku Dorci44, u któej jest masa tymczasó, że nie ma pieniędzy na USG dla jej suczki, która była w bardzo ciężkim stanie. Ale Dorcia nie prosiła o pomoc, a jak ja zaproponowałam kasę, to Dorcia przepraszała, że nie chce naciągać itd. To zjawisko jest dość powszechne na forum. Najczęściej u osób, które same bardzo, bardzo aktywnie pomagają w ratowaniu kotów: biorą je na tymczas, finansiują badania. A jak nagle same potrzebują, nie potrafią poprosić.

Dlatego ja odważyłam się tutaj o tym napisać i zaproponować, żeby może pomóc Małej zapłacić chociaż za naprawę samochodu. Ona jeździ ciągle nim na użytek kotów, a w żadnym rozliczeniu, w pozycji wydatki nie było kosztu benzyny (teraz dokładnie przejrzałam). Skoro teraz nastał u niej taki trudniejszy czas, to może pomóc jej chociaż zapłącić za naprawę.

Ponieważ zdarzało mi się czasami wspierać Ślązaczki drobnumi wpłatami, więc mnie wypada o tym napisać. I chciałam napisać, że gdyby w rozliczeniu miesięcznym pojawiła się pozycja np. benzyna, albo teraz naprawa samochodu, to ja jako drobniutka fundatorka nie miałabym nic przeciwko temu.

I jeszcze, żeby się suprawiedliwić napiszę, że jakieś 2 miesiące temu też miałam kulminację bardzo poważnego kryzysu finansowego i też nie umiałam nikogo poprosić o pomoc, chociaż ledwo dałam radę. Więc wiem, jak to jest potrzebować i nie umieć prosić.


Proszę na mnie się nie wydzierać, że się wtrącam i w ogóle. Ale jak Mała zachechle swoje auto, albo nie będzie miała na benzynę, to ucierpią przede wsztystkim koty.

bardzo przepraszam, że się ośmieliłam wtrącić :oops:


Femka, no ja Cię uduszę normalnie, nooooo

słuchajcie, nie mówię ,ze jest lekko, bo nie jest ,jak to bywa w tym ,,kocim interesie,, :wink:
ale .....długo najpierw czytałam forum pomagając sporadycznie......
ze wzgledu na rodzaj mojej pracy i na obecnego duzego psa nie mogę brać tymczasów(no,chyba ,ze na kilka dni) i zawsze z tego powodu miałam ogromnego doła,zawsze marudziłam,ze nic nie robię.
W pewnym momencie przestałam nawet sie odzywać, bo głupio mi było tylko trzymać kciuki.
I własnie taka podjęłąm decyzję, że będę jeżdzić do schroniska i w miare możliwości pomagać transportowo,na tyle na ile mogę.
I to ma byc mój wkład, nie chcę pieniędzy,bo poczuję się znowu tak ,jakbym nic nie robiła.
Są momenty,ze nie mam, ale jakoś sobie z Iwoną z tym radzimy.
To tyle 8)

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie lip 08, 2007 20:50

Mała, czyżbym w swoim poście pytała Cię o zdanie? Nie pytałam. :twisted:
Czyżbym w swoim poście prosiła Cię o pozwolenie na swoje wystąpienie? Nie prosiłam. :twisted:
Więc nie zabieraj głosu :twisted: . Ten post nie był skierowany do Ciebie. Ale, że nic o nas bez nas, nie powysyłałam PW, tylko machnęłam to oficjalnie w wątku :D

poza tym mnie nie udusisz, bo jestem za daleko.
a i tak chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości, że moje intencje są czyste jak kryształ.

Niech Ciotka Mała nie marudzi i się nie buntuje, bo znowu się zdenerwuję i zachoruję :D . Moja Duża to mądra kobitka i trzeba się jej słuchać :D
Milusia
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 21:11

ja rozumiem, że mój post jest trochę... zaskakujący i może wywołac pewną konsternację... ale żeby nikt oprócz Małej nie zabrał głosu??? :?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 21:14

:smiech3: :smiech3: :smiech3: nikogo nie ma :wink: :twisted:
Femko-jesteś kochana :love: i obiecuję,ze jak juz nie będę miała co wlać w bak, to wezmę ze wspólnej kasy :wink: oki?

na naprawe juz pozyczyłam 8)
Ostatnio edytowano Nie lip 08, 2007 21:18 przez Mała1, łącznie edytowano 1 raz

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie lip 08, 2007 21:17

Femka pisze:ja rozumiem, że mój post jest trochę... zaskakujący i może wywołac pewną konsternację... ale żeby nikt oprócz Małej nie zabrał głosu??? :?

ja niestety na razie nie mogę wesprzeć finansowo...
ale kciuki mogę zawsze potrzymać i za wszystko co chcecie :wink:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Nie lip 08, 2007 21:20

Mała1 pisze::smiech3: :smiech3: :smiech3: nikogo nie ma :wink:
Femko-jesteś kochana :love: i obiecuję,ze jak juz nie będę miała co wlać w bak, to wezmę ze wspólnej kasy :wink: oki?
na naprawe juz pozyczyłam 8)



Odpowiadam na twoje pytanie: NIE


Mała, nie rozpędzaj się tak z tą miłością do mnie. Ja to robię dla kotów. :twisted:
A że nikt nie napisał? Wiesz doskonale, że o tej porze mało ludzi siedzi na forum. 8)
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 21:24

CoToMa pisze:
Femka pisze:ja rozumiem, że mój post jest trochę... zaskakujący i może wywołac pewną konsternację... ale żeby nikt oprócz Małej nie zabrał głosu??? :?

ja niestety na razie nie mogę wesprzeć finansowo...
ale kciuki mogę zawsze potrzymać i za wszystko co chcecie :wink:



CoToMa, na tym forum wsparcie duchowe i poparcie jest tak samo ważne :1luvu:
a z doświadczeń z własnego zycia w realu wiem, że czasami najważniejsze.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 21:25

jak to nikt nie napisał :evil:
ja jestem :smokin:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Nie lip 08, 2007 21:31

CoToMa pisze:jak to nikt nie napisał :evil:
ja jestem :smokin:


pisałyśmy równocześnie, ale z wysłaniem wyprzedziłaś mnie o pół głowy :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 21:53

nie piszemy,
bo sie boimy Małej :twisted:

Tym bardziej , ze to czarownica. Zahipnotyzowała dzisiaj dwa koty mamy jojo. Po godzinie łapania z podbierakiem i rekawicami, mała pogadała z nimi, wzieła na ręce i wsadziła do transporterka :wink:


ale Femka dobrze gada :wink:
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Nie lip 08, 2007 22:05

tangerine1 pisze:nie piszemy,
bo sie boimy Małej :twisted:

Tym bardziej , ze to czarownica. Zahipnotyzowała dzisiaj dwa koty mamy jojo. Po godzinie łapania z podbierakiem i rekawicami, mała pogadała z nimi, wzieła na ręce i wsadziła do transporterka :wink:


ale Femka dobrze gada :wink:


Wy się Małej nie bójcie. Ona z tych, co się drą okropnie, ale muchy nie skrzywdzi :D

mnie nie zaczaruje, bo jestem za daleko. zresztą na mnie już nawrzeszczała na PW, więc mam to za sobą. :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 22:09

Kochane!
JA tak oficjalnie, bom tu właściwie nowa...
Czytam o Puszku od początku. Bardzo mi się w serce wczepił. Wczoraj płakałam przy komputerze, przeniosłam swój płacz do salonu i usiłowałam przekonać rodzinę, że możemy wziąć kota do siebie. Mamy duży dom, niezależe pokoje, pracownię, pralnię i garaż, nasze koty sa szczepione, pies do kotów przyzwyczajony, z miasteczka do Katowic 80 km, samochód mamy - no, jednym słowem idealne miejsce na sanatorium. Przeszkodą może być jedynie mój brak doświadczenia w opiece nad chorym zwierzęciem i małomiasteczkowy weterynarz, ale na pewno i tak lepiej tu niż w schronisku.
Ale niestety, nie dało się. Awantura była wielka, matka groziła wezwaniem pogotowia (dla siebie), wyjazdem do swojego mieszkania, atakiem serca i już nie pamiętam czym jeszcze. Ma 80 lat i rzeczywiście jest chora, dlatego przebywa pod moja opieka. Mąż - tu gróźb nie było, jedynie metoda biernego oporu i przewidywania niebotycznych trudności w leczeniu kota, jego utrzymaniu i takie tam ... w sumie dość rozsądne argumenty. Najpoważniejszy to jednak niebezpieczeństwo dla naszych trzech kotów i dwóch dokarmianych. On forum nie czyta, niewiele o kotach wie. Pracuje na nas i koty nasze, troszczy sie o dom i ogólnie to dobry człowiek, ale jakiś nieużyty, teraz to widzę.
No to opracowałam sobie przez noc plan. Przekonam Was, że kota można przywieźć w tajemnicy przed domownikami. Umieścić go w mojej pracowni w klatce, leczyć i kochać po cichu. Ale to głupi plan. Wcześniej czy później muszę kota ujawnić. Przecież nie będę go nosiła w psim transporterku (taki mam, dość spory) piechotą 3 km do lecznicy. Mogę wezwać weterynarza do domu, ale to też sie wyda.
Sytuacja trudna. A mnie ten kot siedzi w sercu i w głowie...

Piszę to wszystko po to, żebyście nie myślały, że Wasze starania w kierunku szukania domu nic nie dają, bo nikt nie pisze. Nie pisałam, bo miałam przeżywkę - bardzo chciałam coś zrobić, ale juz doszłam do ściany.
Nie mogę sama decydować, bo nie żyję w próżni i muszę sie liczyć z moją
rodziną. Niestety nie jestem niezależna finansowo i moje sprawy są sprawami najbliższych. Tak to już jest ...
Mogę się załozyć, że w podobnej sytuacji były i inne osoby czytające wątek. Może chciały i nie mogły a nie pisały, bo o czym tu pisać - że mi przykro, bo nie mogę? To już lepiej tylko po cichu palce trzymać za kogoś, kto albo niezależny albo odważniejszy, jak Pani, która dała Puszkowi dom ... Niech jej się szczęści, bo to dobry człowiek...
Ja tym razem nie mogłam. Może kiedyś w podobnej sytuacji, która oby sie nie zdarzyła, bo już dość tego kociego nieszczęścia.
A teraz truizm - nie mam słów, aby wyrazić swoje uznanie osobom, które tak wiele robią dla zwierząt choc im trudno, jak czytamy.

Maryna

 
Posty: 459
Od: Pt cze 02, 2006 8:43
Lokalizacja: Lubliniec

Post » Nie lip 08, 2007 22:18

o jesooo, Maryna, ale mnie przytkało

znowu wzmocniłaś moją wiarę w człowieka :1luvu:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon lip 09, 2007 6:53

Maryna :D -przede wszystkim witamy :D i mamy nadzieję,ze zostaniesz z nami :wink:
Kazda osoba pisząca w tym wątku i trzymajaca kciuki to juz wielka pomoc.
Bardzo sie cieszę ,ze się odezwałaś.

A ja dzwoniłam przed chwilą do schronska, rozmawiałam z kierowniczkę,żeby jej tez przekazać sprawę Puszka.
Stanęło na tym ,ze czekamy na weta.

I znów mnie podłamała, weckend był obfity w oddawane zwierzaki, rozmawiała ze mną takim załamanym głosem :( , doszły koty.
Mówi ,ze jest w tej chwili z 50 szczeniaków.
Juz nie mają gdzie ich rozlokowywać.
Ludzie są okropni :(

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google Adsense [Bot] i 74 gości