izydorka pisze:ciekawe jak to się skończy

Pewnie tym, że na skutek stresu i spadku odporności dostanę grzybicy
A tak na powaznie. Właściwie to w każdym przypadku nie wiemy jak TO się skończy. Wydawało nam się, że idealnym dlmem dla Djuny będzie jakaś samotna starsza Pani, najlepiej emerytka. Ale od pięciu miesięcy Djunajest u nas - a u nas zawsze ktoś jest, jest ruch, ciągle się ktoś krząta. I Djuna też mogła już do tego przywyknąć. I każda zmiana będzie dla niej stresem. A dla nas i domu wyzwaniem.
A co by nie było, że Djuna to nie taki straszny potwór jak go malują
Takie 5,5 kilo kota przygniotło mnie wczoraj wieczorem

Ona leży właściwie na mojej ręce i biodrze, na takim jakby stożku i lekko balansuje. Jakby nie można było obok, trochę wygodniej


A tu zilustrowane klasyczne zachowanie Djuny: jak sobie coś umyśli - zrealizuje!


Zdjęcie z fotelem i taka duża jakby głowa:
Djuna siedziała u córki (nieczęsta sytuacja, bo córka ją - gdyby mogła
- to męczyła ciągłym branie na ręce, więc Djuna sobie nie pozwala -
ostrzega cichutkim warczeniem i wyrywa się po chwili). Tu na zdjęciu
akurat siedziała dłużej niż zwykle, a jest to o tyle cenne, że była już
po śniadaniu, więc nie było w tym ukrytego interesu. Po chwili
przyszłam do pokoju i siadłam przy biurku. Djuna u córki na kolanach
zaczęła na nią buczeć. Odrazu wiedziałam o co chodzi - chciała przyjść
do mnie na kolana. I nie pomyliłam się. Jak to piszę , to cały czas
siedzi. Robiłam zdjęcie z bardzo bliskiej odległosci: to fioletowe to
kawałek mojej piżamy, zielone - biurko, no i kawałek głowy Djuny.
Taki to gagatek

Narazie czekamy na odpowiedź z domku w sprawie ustaleń pewnych kwestii.
Miłej niedzieli wszystkim, którzy nas odwiedzają i trzymają kciukiza Dju
