Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta Arniego, kociaczka który trafił do mnie z siostrzyczką Alinką jako 4 tygodniowe kocię, którego karmiłam przez smoczek.
Który najpierw znalazł dom, a później do mnie wrócił, a prawie 3 lata temu trafił do cudownego domu, gdzie wiódł wspaniałe życie w towarzystwie czarnego Cezara.
Wczoraj Pan Andrzej zadzwonił do mnie, że doktor u Arniego zdiagnozował FIPa
pytał mnie czy warto potwierdzać diagnozę u innego lekarza. Potwierdziłam. Zaproponowałam lecznicę naszych Ań. Nie wiem czy akurat tam był, chyba tak, ale niestety diagnoza ta potwierdziła się
nawet nie wiecie jak bardzo mi jest przykro, jak mi żal.
Ten kotek jest mi bardzo bliski, jest jednym z tych, które wdzierają się w pamięć i serce...
nie potrafię zrozumieć dlaczego to cholerstwo atakuje tak znienacka, zdrowe i szczęśliwe koty
nienawidzę tego.
Pan Andrzej jest zdruzgotany.
ach..........jest mi źle, naprawdę
