W tym tygodniu mieliśmy telefon ze Złotowa, że w dwóch różnych miejscach widziany był czarny kocur przypominający Kru - po raz kolejny w zabudowaniach pani Czesławy oraz w drugim miejscu, dość blisko położonym (150 m w linii prostej), gdzie nawet udało się go złapać na chwilę, ale spryciula niestety uciekł... Pewne informacje wskazują, że mógł być to Kru - umaszczenie, opisywana w obu przypadkach "nowość" jegomościa kota (nie był nigdy tu widziany), przyzwolenie na głaski czy też obłaskawienie umożliwiające wzięcie go na ręce. Pani Czesławie udało się nawet zrobić zdjęcie...
Dzisiaj sprawdziliśmy oba gospodarstwa. Niestety zdjęcie nie wyszło - kot zdążył wyskoczyć z kadru. W drugim miejscu nie był przez ostatnie 2-3 dni widziany. I co zrobić z takim spryciulą?
Do głowy przyszedł nam pomysł z wykorzystaniem KLATKI PUŁAPKI. Czy ktoś z Was może nam udzielić rady gdzie można takie urządzenie zdobyć?
J&M
