Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kropkaXL pisze:Koniec wrzesnia,sobota,zimny wieczór-ide do piwnicy,by dac jeśc Beatce-koteczce spod bloku,która dwa dni wczesniej miała sterylkę.Drzwi wejściowe do bloku sa otwarte,wygladam jak zwykle na podwórko,czy nie kreci sie jakis bezdomniaczek-pusto,pwenie poszły do budki na kolacje,już miałam zejść do piwnicy ,gdy moich uszu dobiegło miauczenie maleńkiego kociaka-Jezu!!!-gdzie on jest???-dlaczego tak płacze?
Pobiegłam w kierunku rozpaczliwego płaczu-za ogrodzeniem,na ogrodzie stoi na niepewnych łapeńkach koci osesek i płacze-pobiegłam naokoło-aby wejść na posesję-dobiegłam do maluszka i wzięłam go na ręce-maleńkie kociątko,które jeszcze dobrze nie chodziło-bure maleństwo,samo,bez mamy!Rozejrzałam sie dookoła,przeszłam sie po ogródkach ,zaglądając pod krzaczki-nigdzie nie było ani innych maluszków,ani mamy!
Z maluszkiem pod polarem szłam w kierunku domu-spotkałam jednego z mieszkańców tego bloku-zapytałam,czy nie widział gdzies kotki z kociakami,bo znalazłam maleństwo-na to facet ze wzruszeniem ramion powiedział-on juz dawno tak miauczy,ale ja zadnej kotki nie widziałem!
I co miałam zrobić?wzięłam maleństwo do domu i dopiero wtedy do mnie dotarło,że nie mam nawet czym go nakarmić!
Poleciałam do sklepu,kupiłam Nan2,bo wiedziałam z forum,że tym niektóre forumowiczki wykarmiły oseski.
Mój guru-Szura tez powiedziała,żeby maluszka karmić co 3 godziny,ciepłym mleczkiem-w nocy też.Napoiłam maluszka mleczkiem,wymasowałam brzuszek-sikał i sikał,myślałam,że nie przestanie-musiał faktycznie juz długo byc bez mamy.Maluch wazył 285 gram-miescił sie na dłoni.
W nocy zaczęła sie biegunka-maluszek płakał,tuliłam go do siebie,nie chciał spac-brzuszek go bolał.Musiałam go umyć bo smierdział kupą,ciepła woda ukoiła chyba ból brzuszka,bo otulony w recznik wreszcie zasnął
Za rada Szury podałam mu smectę i ugotowałam marchwianke,która rozrobiłam mleko.
I tak zaczeła się moja walka o Brunonka!
Nosiłam go do pracy,by móc karmic go co 3 godziny,juz miałam butelke ze smoczkiem i mixol-kupy wróciły do normy,maluch przybierał na wadze,rósł,robił sie coraz silniejszy
Bardzo szybko nauczył sie kuwetkowania-w zasadzie od pierwszego włożenia do kuwetki-wiedział do czego służy-ani razu nie narobił gdzie indziej-to było niesamowite-takie maleństwo,a takie mądre!
Bruno miał trafić do DS-do wetki Sylwi,niestety-jej TŻ-nie zgadza sie na drugiego kota-własnie dzisiaj sie o tym dowiedziałam-jest mi strasznie przykro-czuje sie rozgoryczona-tyle walki o maluszka,tyle nocy nie przespanych,miał miec cudowny dom,a teraz......![]()
![]()
![]()
Mam już 4 koty-niestety,chcąc pomagac innym,potrzebującym biedom-musze Brunonkowi znaleźć dom-dom wspaniały,koniecznie z innym kotem,najlepiej młodziutkim-bo Bru kocha inne koty.Maluszek jest po dwóch odrobaczaniach i po pierwszym szczepieniu,jest zdrowym,energicznym kociakiem-jest przeuroczy-szaro beżowe futerkojeszcze sie cały czas wybarwia,poczatkowo miał rude przebłyski na łebku i grzbiecie,teraz zjasniały,zrobiły się bardziej beżowe,ale i tak jest cudny!![]()
Czy znajdzie sie serduszko,które pokocha Brunonka-kotka,który uciekł smierci spod łap???
Kto da mu dom,kto da dom sierotce?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 64 gości