Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 20, 2009 2:27 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

A ja walcze o Kaje nadal...wygrzałam ja, wycałowałam...rano cos tam podziamgała troszke...cały czas na "łapkach"...wieczorkiem xle sie czuła.W zwiazku z tym ,ze wszystkie prawie moje koty biora antybiotyk , Kaji lek został zawieszony 2 dni temu jak dostała zapasci.Wczoraj nie majac nic juz do stracenia przywróciłam antybiotyk (ale troszke zmniejszyklam dawke o kreseczke)...oczywiscie poinformowałam o tym weta.Wyglada na to,ze cos dobrego sie dzieje, bo Kaje 'cos"odetkało.Nie qwiem, czy ten stan sie polepszył przed smiercia, czy zaczeła walczyc.W kazdym bądź razie wsadziłam w nia kilka łyzeczek covalescenca i ze 3 łyzeczki mieska...Wyglada na to,ze nie czuje zapachu, ale cos tam pojadła mruczac i wiszac na mnie .Z rak nie schodzi prawie...jak kangurek.Wstrzymałam sie z podaniem leku przeciwbólowego, teraz spi..to ja sie troszke połoze...razem oczywiscie.Koty nasze starsze ja grzeja i cos tam gadaja,liza troszke9szczepione)...moze sie uda...Tak sie ciesze z kazdej chwili , no wet jest w szoku-mówi,ze mała ma straszna chec zycia co widac, mimo,ze wyniki bez czerwonych krwinek sa wiadome...ustały mocne trzesienia główki... :roll:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie gru 20, 2009 2:53 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Bożenko, nie wiem, co mogłabym napisać.
Trzymam kciuki z Kaję, mam nadzieje, że jej wola życia przełoży się na walkę i przy Twoim wsparciu malutka wyjdzie na prostą :ok:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 20, 2009 3:03 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

galla pisze:Bożenko, nie wiem, co mogłabym napisać.
Trzymam kciuki z Kaję, mam nadzieje, że jej wola życia przełoży się na walkę i przy Twoim wsparciu malutka wyjdzie na prostą :ok:

Sama sobie wmawiam,ze bedzie dobrze...przez te kilka miesiecy tak pokochałam Kaje,ze teraz to chyba ja cierpie meki piekielne..ona spi , ja sie boje,zeby nie przespac jakby cos... :cry:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie gru 20, 2009 12:44 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Bożenko ja ci życzę żeby z tego wyszła :1luvu:

Mój miał kilka takich kryzysów, że wyglądało, że to już... chciałabym, żeby odszedł za TM jak ziemia nie będzie zmarznięta.... jego leczenie nie ma końca, jak nie... to ..... muszę się liczyć z tym, ze ten moment nadejdzie ...

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Nie gru 20, 2009 13:20 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

podałam Kaji lek przeciwbólowy...przestała jej główka latac i ogon...teraz spi...cienko jednak to widze...ale kazda chwile jej oddaje i czasami ma przebłyski takiego pieszczocha...jesli do wtorku sie nie poprawi wieczorem chyba podejme decyzje o skróceniu jej agonii..potem wet wyjezdża...nie mam pojecia co robic..w kazdym bądx razie...we wtorek pojedziemy z Kaja ...normalnie głupieje z bezsilnosci... :cry:
Teraz własnie znowu mnie nawołuje, nawet chwilki sama nie chce zostac...i do kibelka tez ja trzeba zabierac, bo jakiegos szału dostaje...i sie boi...Boze mój...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie gru 20, 2009 15:06 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kciuki za Kaję :ok:

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Nie gru 20, 2009 16:55 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Byłam dzisiaj na krótkich konsultacjach u neurologa. Też stwierdził, że to wygląda mu to na ataki padaczkowe :cry: Prawdopodobnie białaczka zaatakowała centralny układ nerwowy :cry: Możliwe nawet, że doszło już do jakiegoś uszkodzenia. Sytuacja jest ciężka. Dostał dzisiaj Luminal, żeby go przetrzymać jakoś do jutra. Rano zrobimy morfologię i zobaczymy jeszcze raz jak to wszystko wygląda po leczeniu. Dopiero wtedy podejmiemy decyzje czy jest sens walczyć dalej... Możliwe, że Rysiu już nie wróci z nami :cry: Jest mi taaak bardzo ciężko.

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 20, 2009 16:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Tak mi przykro :(
Trzymaj się jakoś... Nie jestem w stanie nic lepszego więcej napisać :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 20, 2009 18:26 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

larentia pisze:Byłam dzisiaj na krótkich konsultacjach u neurologa. Też stwierdził, że to wygląda mu to na ataki padaczkowe :cry: Prawdopodobnie białaczka zaatakowała centralny układ nerwowy :cry: Możliwe nawet, że doszło już do jakiegoś uszkodzenia. Sytuacja jest ciężka. Dostał dzisiaj Luminal, żeby go przetrzymać jakoś do jutra. Rano zrobimy morfologię i zobaczymy jeszcze raz jak to wszystko wygląda po leczeniu. Dopiero wtedy podejmiemy decyzje czy jest sens walczyć dalej... Możliwe, że Rysiu już nie wróci z nami :cry: Jest mi taaak bardzo ciężko.

:cry: :cry: :cry:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie gru 20, 2009 19:44 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

:cry:

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Nie gru 20, 2009 23:15 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Rysio [*] :cry:

Przegraliśmy walkę. Moje słoneczko śpi już spokojnie. Już nie cierpi, nic go nie boli. Pozwoliliśmy mu dzisiaj odejść za TM. Spojrzałam mu w oczka i wiedziałam, że nadszedł czas się pożegnać. Odszedł spokojnie, tulony i głaskany w ostatnich chwilach. To było jedyne rozwiązanie, żeby mu pomóc. Chociaż mi serce dzisiaj pękło, to wiem że pomogłam mu na tyle na ile byłam w stanie. Popołudniu nastąpiło kolejne omdlenie. Tym razem dłuższe i poważniejsze od pozostałych. U weta okazało się, że najprawdopodobniej ma już uszkodzenia mózgu i układu nerwowego. W płuckach zebrała się żółto-zielona ropa. Nie mogliśmy nic więcej zrobić. :cry:

Zostało mi pół buteleczki interferonu ludzkiego jakby ktoś z Wrocławia potrzebował.

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 20, 2009 23:25 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Żegnaj Rysiu [*] :cry:

Moja kicia też miała już zmiany neurologiczne i powiększone bardzo nerki.[*] :cry:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40413
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie gru 20, 2009 23:35 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Larentia... Płaczę razem z Tobą, tak okropnie mi przykro :cry: :cry: :cry:
Tyle śmierci ostatnio, tak często się nie udaje :(

Rysiu, spij spokojnie ['] ['] [']
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 21, 2009 1:30 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

galla pisze:Larentia... Płaczę razem z Tobą, tak okropnie mi przykro :cry: :cry: :cry:
Tyle śmierci ostatnio, tak często się nie udaje :(

Rysiu, spij spokojnie ['] ['] [']

:placz: :placz: :placz:
Kajeczka jeszcze walczy... :cry: ,ale tez myslałam,ze juz wieczorem po niej jest...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon gru 21, 2009 1:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Nie mogę przestać płakać. Tak bardzo go kochałam... Było już całkiem nieźle, a wciągu ostatnich 3-4 dni Rysiulek nam zgasł.

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga_tka, Blue i 1459 gości