Dam, Iburg, dam.

Tylko muszę się dorwać do aparatu i kompa w domu, a czasu jakoś nie ma ostatnio...
Ale kurka wodna MAMY SUPER HIPER SUKCES
W piątek udało nam się bez bólu, bez jęczenia, bez ran ciętych i szarpanych obciąć Kropie pazurki.

Aaaa... i dodam, że nie na śpiocha.

Kot był cały, zdrowy i przytomny.
Opłaciło się przyzwyczajanie futrzatej do brania na ręce.

TŻ odział się profilaktycznie w kurteczkę jesienno-zimową

, wziął kotka na rąsie tak, że futro było przytulone lekko bokiem do jego klaty i oczywiście mocno przytrzymane, a ja myk myk pazurki z dolnych łapek wystające spod pachy TŻ'a, a potem ciach ciach załatwiłam górne łapki wystające nad TŻ'owe ramię.
Chwila sekund pięć normalnie

Święto lasu.
Trochę to trwało, ale w chwili obecnej, NARESZCIE, mamy opanowane i sprawy tabletkowe i pazurkowe.
No to się pochwaliłam.
