Oczywiście nie twierdzę, że tak jest za każdym razem, bo czuć, że bardzo to przeżywa i łapać też trzeba, ale to pierwsze dwa razy bez łapania.
Gdybym wiedziała, że wizyta u weta tak nas zbliży (szczepienie), to bym częściej chodziła

W każdym razie powoli, powoli, ale zbliżamy się do celu.
Z drugiej strony smutna refleksja - kiedy biedny się oswoi, to go wykopię z dt do ds

A, i tak ułożył się na kanapie, by nieco przytulić się do... TŻ.
Te koty to jednak są wredne.