Milusia dobitnie mi wczoraj pokazała, że mam nie próbować jej wkładać rąk w pewne miejsca
Pani wet powiedziała, że to nic trudnego wycisnąć gruczoły, "wystarczy złapać i ścisnąć", a zaoszczędzę Mili niepotrzebnego stresu. Stwierdzam jednak, że zdecydowanie mniejszy stres to dla niej wizyta w lecznicy. Milusia się spięła, ja nie chciałam nic na siłę, ona wpadła w szał i tyle. Najgorsze jest to, że chyba wolałabym żeby mnie ugryzła, a ona patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczami, z takim zawodem w spojrzeniu, jakby nie spodziewała się z mojej strony takiej przykrości. Dobrych kilka godzin się gniewała. Na szczęście już jest ok.
Jednak znów czeka nas wizyta u weterynarza.
Oprócz comiesięcznych perypetii z gruczołami, u Milusi wszystko w porządku
