Koty z PKP głodne dzisiaj wilczo. Stawiło się 10 na łączce i wszystkie gracje. Karma z domieszką RC dla wybrednych (na zachętę) robi taką furorę, że czarniaki już nawet nie czekały aż sobie pójdę, tylko zaczęły jeść kiedy jeszcze sypałam im do miski
Z wieści piwniczkowych natomiast:
- czarna gwiazda z PKP, ta znikająca, biochemię ma w normie, czyli wątroba i nerki pracują dobrze (co jest zaskakujące, zważywszy na to, że wygląda ostatnio jakby dolegało jej mniej więcej wszystko). Dostała antybiotyk jeszcze na kilka dni, później sprawdzimy czy wyniki morfologii, które dla odmiany były bardzo kiepskie, poprawiły się.
- Lara - mały dzikun z PKS - bojkotuje podawanie jej wszystkich leków, dostaje obłędu na widok igły i ma mordercę w oczach, w związku z czym została dzisiaj zawieziona do weta autobusem miejskim, żeby się trochę wyciszyć

Nieee, tak naprawdę wprowadzamy w życie plan cięć budżetowych i podróż miała być super oszczędna. Ale zupełnie przy okazji kota się wyciszyła i dzięki temu możliwe było spokojne wyjęcie jej wenflonu (który zdążyła sobie rozgryźć na części) oraz podanie zastrzyku w dupsko. W przyszłym tygodniu jedzie na badanie krwi, żeby zobaczyć, czy wątroba wraca do normy.
- Ryś - ponownie urzęduje w piwniczce. Na próbę zdjęłam mu dzisiaj kołnierz, żeby zobaczyć czy bardzo się będzie wylizywał. Rany na grzbiecie ma okropne

Dałam mu z tej okazji dwa zastrzyki, które zniósł dzielnie, nie przerywając barankowania

Rysia natychmiast upodobała sobie Noelka, która śpi z nim na jednym posłaniu, bawi się jego ogonem, pije z nim mleko z jednej miski i generalnie okazuje mu swoją daleko idącą akceptację i afektację. Może się kumplowali na PKS, kto wie
