No to obiecana fotorelacja
W drodze Alik był baaaardzo grzeczny, siedział cichutko w transporterku i udawał, ze ogląda drogę przed nami (chociaż z poziomu siedzenia, na którym stał transporter raczej niewiele widział).


Na miejsce dojechaliśmy bez żadnych problemów, jednak dojazd do Warszawy w sobotnie popołudnie to łatwiejsza sprawa niż w tygodniu.
Powitane przez Kasię, jej syna i serdecznie zdziwionego Zmorka wypuściłyśmy chłopaka z transportera, a on luuuzzz totalny, poszedł zwiedzać mieszkanie, pierwsze oczywiście zlokalizował miski:

Zmorek przyglądał się przybyszowi mocno zdegustowany:

a potem zaczął warczeć. W życiu nie słyszałam kota tak warczącego. Wydaje mi się jednak, że to warczenie wynika raczej ze strachu niż z całkowitej niechęci do obcego. Skoro do tej pory był panem na włościach, to nowa sytuacja bardzo go przestraszyła.
Alik bez zahamowań próbował obwąchać rezydenta, nie wykazując przy tym cienia agresji.

potem nie zważając na warki i bulgoty Zmorka zwiedzał nową okolicę.

tu chyba chciał od razu dać znać na Forum, że dojechał




I w objęciach nowej Dużej, „mój ci on”

Mam nadzieję, że stosunki między chłopakami szybciutko się poukładają, i za dwa miesiące Kasia zaprezentuje nam pięknego białego puchacza śpiącego w objęciach Zmorka