kotika pisze:Obie z Fanszetą jesteśmy jak pijane.

Fanszeta całuje na ulicy obcych facetów,
a ja przez dobre kilka minut nie wiedziałam jak sie nazywam.
Herbatnik przez telefon powiedział mi cześć i mruuuczał.
Hm, nie obcych facetów, tylko jednego faceta. I to wcale nie obcego, bo przedtem trochę rozmawialiśmy

A na uściski zasłużył, bo to dzięki niemu znalazłam Herbatniczka. Pan ma dwa psy i kota i duuuuuuuże serce. Wypatrzył Herbatnika, jeszcze raz sprawdził ze zdjęciem na ogłoszeniu i wtedy do mnie zadzwonił. Przyjechałam zaraz po pracy, a on zaprowadził mnie do śmietnika, przy którym widział Paco. Zrobiło się już szaro, ja widzę średnio, a nawet trochę gorzej, a pan nagle mówi: o jest, widzi pani? No to weszłam na ogrodzony skwerek za śmietnikiem i kiciam, herbatniciam itd.
I nagle widzę i własnym oczom nie wierzę. Jest krawacik, jedno oczko trochę łzawi, ucho nadszarpnięte. TO ON. Ale tak za bardzo podchodzić nie chciał, choć nie uciekał. Na szczęście nie zjadłam śniadania w pracy, tak że miałam ze sobą plastikowy pojemnik z kuraczakiem. Na dzwięk otwierania pokrywki podszedł bliżej i nawet dał się pogłaskać. Ale cały czas był przestraszony. Szczególnie jak zobaczył kontenerek, który wyciągnęłąm z niebieskiej torby. Pan obserwował nas zza płotu. I w pewnym momencie powiedział: Pani już go nie karmi, tylko łapie pod pachy i wsadza do kontenra.
Gdyby nie te zdecydowane słowa, to nie wiem, ile bym się krygowała. Bo tak się bałam, że Paco czmychnie gdzie pieprz rośnie. Nie wierzyłam, że uda mi się go wpakować do kontenerka. Ale jak usłyszałam komendę, posłusznie chwyciłam kota pod pachy i wsadziłam

Pan nie chciał żadnej nagrody (obiecałam nagrodę w ogłoszeniu), więc został wyściskany i wycałowany w oba policzki. Nie wiem, czy się nie wystraszył i czy nadal będzie pomagał wariatkom szukającym kotów
Potem ludność okoliczna miała zabawę, bo stałam przy ulicy (czekając na transport), gadałam do niebieskiej torby (w środku był kontenerek, ale niewidoczny), a z otwartego pojemnika wyciągałam to kawałki kurczaka i do tej torby wkładałam, to korniszona do przegryzania przeze mnie (bo głodna się zrobiłam okropnie).