agiis-s pisze:

on się nie zgubił - ktos go wyrzucił bo jego zapach powala

a pewnie o kastracji nie pomyslano
Rudy mieszka u mnie w apartamencie dla kotów (czyli piwnicy przygotowanej na pokój komputerowy) bo w domu niestety nie dało rady go trzymać z powodu zapachu....
w piatek jedziemy do weta na kastrację - a na kota tęsknym okiem pewien znajomy domek spogląda... kto wie,...[/quote]
Przypomniała mi się historia związana z tym strasznym zapachem kocich amantów.
Kiedyś umieściłam niekastrowanego kocura w kocim apartamencie (w 30m białej suszarni wyłożonej błękitną terakotą w piwnicy), gdzie grzecznie miał oczekiwać na wyjazd do nowego domu.
Ponieważ kocur miauczał żałośnie, to po kilku godzinach dołączyłąm jemu do towarzystwa spokojną, bardzo starą, wysterylizowaną kocicę o imieniu Kombatantka.
I wtedy on poczuł się pełnojajecznym samcem i dokumentnie oznaczył suszarnię swoim uroczym (jak dla kogo) zapaszkiem.
Smród był tak straszny, że na niewiele zdało się otworzenie dużych okien i robienie kilkugodzinnego przeciągu.
Kiedy w kilka dni po wyjeździe kocura mój Gargamel odkrył zapaszek to musiałam skłamać, że właśnie rozlał mi się naturalny nawóz do kwiatów domowych produkowany z dodatkiem guano (były kiedyś takie w sprzedaży).
Mąż przyjął to kłamstwo ze zrozumieniem i tym sposobem upiekło mi się.
Tak więc agiis-s, jeśli ten rudy przystojniak nie pstryka na ściany i na meble to jesteś prawdziwą szczęściarą.