Wawa- JEEP - wyrok-czekam na odpis. Warto walczyć!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 09, 2013 18:02 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

dopiero teraz doczytałam, że Toyotka ma dom :) hura !!! :kotek:

rodzeństwo też prosi o dobre domki :)
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 09, 2013 18:50 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

wibryska pisze:dopiero teraz doczytałam, że Toyotka ma dom :) hura !!! :kotek:

rodzeństwo też prosi o dobre domki :)



Może go niestety stracić. Państwo sa przerazeni, ze ona taka dzika. Napisałam im długiego maila, potem bedę was prosic o pomoc, moze będziecie miec jeszcze jakies inne pomysły i wskazowki dla nich.
szkoda słów. Ale moze warto jeszcze o ten dom zwalczyć.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35647
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon gru 09, 2013 22:25 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

napisz proszę co tam się dzieje, a czy w domu jest inny kot ?
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 09, 2013 22:27 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Przerażeni, że dzika...

Moja kicia unikała mnie jak ognia przez pierwsze 4 miesiące. Teraz śpi na mnie każdej nocy, a gdy przykryję się kocem na kanapie wieczorem kwestią minut jest ugniecenie moich nóg i ostateczne leżakowanie na nich. Kicia względnie akceptowała tylko moją narzeczoną, ale kiedy otworzyła się na mnie, przestała się też bać gości w domu - stała się bardzo towarzyskim, wręcz popisującym się przed człowiekiem zwierzakiem.

Tak sobie napisałem, ale użytkownicy tego forum dobrze to wiedzą... Czas, czas i jeszcze raz czas. Przecież ona dopiero co tam pojechała.

Wojtek_Wwa

 
Posty: 81
Od: Śro maja 15, 2013 11:51

Post » Pon gru 09, 2013 22:35 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Kotce trzeba dać czas i się jej nie narzucać z niczym, poza podtykaniem smacznych kęsów i zabawą wędką. Reszta przyjdzie sama, ale wymaga cierpliwości.
To chyba nie takie trudne dla tych ludzi do zrozumienia, że nie wszystkie koty od razu są miziakami.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon gru 09, 2013 22:40 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Tak na szybko - bo nie byłam dobę w domu i moje koty są w potrzebie każdej.
Po dwóch porannych smsach (zacytuję później) dostałam od pani emaila ze szczegółowym opisem. Pani mnie poprosiła o wskazówki, ale generalnie nie wygląda to za dobrze, no ale póki szansa, póty nadzieja.
Więc rzróbmy burzę mózgów, aby dać jak największą szansę Toyotce na pozostanie w tym domku.

Mail od pani:

Przez pierwsze 2 dni do dyspozycji miała tylko część, gdzie ją Pani zostawiła przy czym w dzień głównie siedziała w skrzyni od łóżka, albo schowana za plecami w kapie. Noc z czw. na pt. była średnio przespana. Mohito też przenieśliśmy do nas, żeby nie czół się odosobniony. Toyota poczuła się pewniej w nocy, więc łaziła po pokoju i ganiała się pod łóżkiem z Mohito, a dookoła słychać było odgłosy marcowania..Zjadła kurczaka.


W piątek trochę kręciła się dookoła łóżka zachęcona nawoływaniami Mohito. Wtedy też postanowiła zaznaczyć teren oblewając ścianę i chodniczek, a potem łóżko. Nie mam pojęcia dlaczego zrobiła akurat na łóżko, a nie na podłogę za łóżkiem?? Zanim jednak to nastąpiło, ganiali się dookoła łóżka. Tzn. Mohito gonił Toyotę, gdy ta się zatrzymywała wycofywał się bojaźliwie. Za dnia miałam okazje zaobserwować reakcje i znane hałasy z nocy. Toyota wskakiwała na łóżko kładła się na plecach i wierciła drapiąc grzbiet, pocierała mordką z lewej i prawej str. I wypinała kuper jak tylko Mohito był blisko niej. Na mój widok od razu uciekała. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się bawić z Mohito piórkiem mając nadzieję, że się dołączy i nawet się wyłoniła próbując złapać piórko, ale szybko się znudziła wybiegła na środek pokoju i znów zaczęła go kusić. Mohito nawet agresywnie złapał ją i przyszpilił do parkietu, a ta potulnie leżała i się wypięła. Jak do nich ruszyłam, żeby się nikomu nic nie stało spłoszona obiegła udostępnioną część mieszkania poczym na pół dnia schowała się za dużą szafą, dopóki Marcin nie wrócił z pracy i jej nie wyciągną, bo zaklinowała się tam na amen. Wpuściliśmy ją do kontenera obstawiliśmy miskami i kuwetą (w nocy nawet z niej skorzystała). Później znów wlazła pod łóżko, a w nocy powtórka z rozrywki z hałasami.


W sobotę bez większych zmian . Otworzyliśmy drzwi do drugiej części mieszkania. Zachęcona nawoływaniami Mohito wyszła i schowała się w drugiej łazience za pralką.


Niedziela, cały dzień za pralką. Przynieśliśmy jej tam kuwetę i jedzenie. Coś pojadła i się załatwiła jak nas nie było, bo widziałam że zmiany w zawartości pojemników. Chodziliśmy zaglądaliśmy, Mohito zaglądał, nawoływał i nic. Nawet się znudził już jej zachowaniem. Częściej spędza z nami czas niż na kontakcie z nią. Wieczorem, po kolejnej próbie mojego zaczepiania i bawienia się piórkiem z pomocą Mohito wyszła z łazienki, ale była bardzo przestraszona i spłoszona. Wyglądała jakbyśmy podstępem ją wybawili, a ona nie była świadoma tego co właśnie zrobiła. Jako, że ja byłam w drzwiach od łazienki i nie miała jak wrócić za pralkę weszła do pokoju i schowała się za telewizor. Zamknęliśmy tą część mieszkania. W zasadzie siedziała tam cały wieczór mimo tego, że ja bawiłam się z Mohito piórkami, zabawką z dzwoneczkiem i tubą. Zaczepiałam/zachęcałam do zabawy, ale nic. Głaskałam przez szczelinę od półki. Nawet się dała i ochoczo wypinała jak ją drapałam po grzbiecie. Wyszła nieśmiało ale jak nas zobaczyła, to zaczęła uciekać w popłochu. Normalnie poruszaliśmy się w mieszkaniu, ale ona dostała jakiejś korby i zaczęła się ucieczka po pokoju, blatach butelkach, wszystkim! Wpadła w jakiś amok i oczywiście schowała się łazience za pralką, gdzie spędziła całą noc. Na szczęście zjadła saszetkę, trochę suchego i załatwiła się.

Dzisiaj znów siedzi cały dzień za pralką.



Nasz kot nie był z łapanki, więc z początki tylko chował się do łóżka i trochę uciekał, ale można go było wziąć na ręce pogłaskać i wypuścić. Mam zdecydowanie lepsze wspomnienia z oswajaniem Mohito, więc nie spodziewałam się Toyota jest aż tak dzika.

Czy ma Pani jakieś pomyśły?



A tu moja odpowiedź, która jest w dużej części komentarzem to fragmnetów jej maila. Mam kolejne rzeczy do napisania, ale to potem:

Witam,



naisałam juz mega dlugiego maila i mi się skasował. piszę więc raz jeszcze. Będe pisała jako komentarz do fragmentow Pani maila. Na pewno będę pisac tez o rzeczach, ktore juz wiecie, znacie, ale chcę wszystko zebrać w całość i zeby było w jednym miejscu.



Na początek napisze kilka ogolnych rzeczy, do ktorych moje komentarze potem bedą nawiązywać.

-dla każdego kota przeprowadzka do nowego domu to mega zmiana - dla toyotki zmienilo sie wszystko - nowe miejsce, nowy kot, nowe zapachy, nowe osoby i ich nowe zachowania, nowe rzeczy, nowe kolory, nowa przestrzeń

-prosze zauważyc, ze toyotka do tej pory miała o wiele mniejszą powierzchnię domu do dyspozycji

-prosze zauwazyc też, że miała o wiele rzadziej obecność człowieka.

To wszystko dla niej jest nowe, zmieniło się i może budzić przerażenie, lęk.

-trzeba tez pamietać, ze koty nie lubia zmian, gdyz nie wiedzą co ich wtedy czeka, czy nie wydarzy się coś złego. W naturze kot w nowym otoczeniu chowa się i z ukrycia obserwuje rzeczywistość, poznaje ją, wnioskuje czego się moze spodziewać itp. Aby kot się poczuł bezpiecznie musi mieć: czas na poznanie nowej sytucaji, nowych osob, rzeczy oraz powtarzalność (zachowań, rytmu dnia. rytuały np związane z jedzeniem, zabawą). Wtedy sobie układa w glowie, ze tu może być fajnie, jest bezpiecznie, nie trzeba sie bać, bo kot jest w stanie przewidzieć co się dla niego wydarzy.





Dnia Poniedziałek, 9 Grudnia 2013 15:53 Kinga Kazimierczak <kinga_k9@o2.pl> napisał(a)

Przez pierwsze 2 dni do dyspozycji miała tylko część, gdzie ją Pani zostawiła przy czym w dzień głównie siedziała w skrzyni od łóżka, albo schowana za plecami w kapie.

Normalna reakcja. Tak jak powyżej napisałam, obserwuej z ukrycia i poznaje nową sytuację.

Noc z czw. na pt. była średnio przespana. Mohito też przenieśliśmy do nas, żeby nie czół się odosobniony.

Bardzo dobrze!

Toyota poczuła się pewniej w nocy, więc łaziła po pokoju i ganiała się pod łóżkiem z Mohito, a dookoła słychać było odgłosy marcowania..

To jest pewien standard, ze koty w nowej sytuacji zazwyczaj w dzien się chowaja a w nocy wychodza z ukrycia i poznają, obserwuja. Kot w ciemności czuje sie pewniej. Nie wiem jak to z tymi odglosami marcowania, bo tego nie słyszałam. Ale w mailu, ktory do was pisałam jeszcze przed przyjazdem Toyotki pisałam, ze ona prewnie na poc\ątku będzie w nocy miauczała i nawolywała swoje rodzeństwo. tak się działo, gdy była u mnie i np. zostawała sama w pokoju - zaczynała strasznie miauczeć (a potrafi glosno i jakos tak przeraxliwei) i albo jakiś kot do niej biegł i przycodzily razem, albo ja ją wołałam, zeby przyszła do pokoju. Więc to moze jednak to nawoływanie a nie karcowanie?
Zjadła kurczaka.
Bardzo dobry znak. To świadczy o tym, ze stres jest ogromny i wszelkie inne emocje, ale nie na tyle, zeby paralizował. Koty potrafią 3 dni nie jeść po zmianie domu, i to oswojone tzn dające się brac na ręce itp.



W piątek trochę kręciła się dookoła łóżka zachęcona nawoływaniami Mohito. Wtedy też postanowiła zaznaczyć teren oblewając ścianę i chodniczek, a potem łóżko. Nie mam pojęcia dlaczego zrobiła akurat na łóżko, a nie na podłogę za łóżkiem??

Bardzo często po przeprowadzce do nowego domu koty zaznaczają w ten sposób teren - oznaczają go swoim zapachem, że jest ich. Tak się zdarza, raz nawet dwa.

Zanim jednak to nastąpiło, ganiali się dookoła łóżka.

Zaznaczenie terenu moglo tez byc efektem emocji, zabawy i braku znajomości nowego miejsca i tego, gdzie stoi kuweta. Te wszystkie czynniki razem wzięte dały taki efekt.

Tzn. Mohito gonił Toyotę, gdy ta się zatrzymywała wycofywał się bojaźliwie.

Bojaźliwie? A potem sie dalej bawili czy przestali?

Za dnia miałam okazje zaobserwować reakcje i znane hałasy z nocy. Toyota wskakiwała na łóżko kładła się na plecach i wierciła drapiąc grzbiet, pocierała mordką z lewej i prawej str. I wypinała kuper jak tylko Mohito był blisko niej.

Kot , ktory w obecności innego kota kładzie sie na grzbiecie to oznaka uległości i podporządkowania. Tak się moglo zdarzyć, zwłaszcza że to Mohito jest u siebie a Toyota jest nowa. Chyba mowiłam Państwu, ze koty maja na polcizkach feromony i ocierajac się o meble, sprzęty, ludzi tez oznaczają swoj teren. Bedąc w nowym miejscu nie dziwne , ze pocierała mordką wszystko, w końcu dla niej wszedzie nie bylo jej zapachu. Podobnie z pokazywaniem kupra - pod ogonem tez są feromony, po ktorych koty identyfikują się. prosze zwrocic uwage, że koty gdy sie wiitają wąchaja sie wlasnie pod ogonami, żeby stwierdzic, czy to swoj czy obcy. Dlatego wystawiała, bo chciała dac sie poznać. oczywiście to jest druga opcja, obok rujki. aczkolwiek czesto koty w stresie nie mają rujek. To podobnie jak u ludzi - gdy sa przemęczeni, zyją w ciągłym stresie, dużo pracuja itp to bardzo czesto maja problem z posiadaniem dzieci.

Na mój widok od razu uciekała. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się bawić z Mohito piórkiem mając nadzieję, że się dołączy

Bardzo dobrze!

i nawet się wyłoniła próbując złapać piórko, ale szybko się znudziła wybiegła na środek pokoju i znów zaczęła go kusić. Mohito nawet agresywnie złapał ją i przyszpilił do parkietu, a ta potulnie leżała i się wypięła.

No właśnie! wyłoniła się, to dobry znak, Przyduszanie to tez pokazanie relacji - Toyotki podporządkowania. Kot mający mocniejsza pozycje, czujący sie pewniej będzie podporządkowywał sobie słabszego, nowego. nic w tyn strasznego, tak sie dzieje.

Jak do nich ruszyłam, żeby się nikomu nic nie stało spłoszona obiegła udostępnioną część mieszkania poczym na pół dnia schowała się za dużą szafą, dopóki Marcin nie wrócił z pracy i jej nie wyciągną, bo zaklinowała się tam na amen.

Wpuściliśmy ją do kontenera obstawiliśmy miskami i kuwetą (w nocy nawet z niej skorzystała).

Bardzo dobrze!

Później znów wlazła pod łóżko, a w nocy powtórka z rozrywki z hałasami.


W sobotę bez większych zmian . Otworzyliśmy drzwi do drugiej części mieszkania. Zachęcona nawoływaniami Mohito wyszła i schowała się w drugiej łazience za pralką.
I tu właśnie mogł byc problem., Jak juz zaczęla poznawac jedną część to dostała kolejny zastrzyk kolenych nowości i znow musiala sie ukryć. Tym razem była to kolejna zmiana, bardzo duzo nowosci pod kazdym względem.

Niedziela, cały dzień za pralką. Przynieśliśmy jej tam kuwetę i jedzenie. Coś pojadła i się załatwiła jak nas nie było, bo widziałam że zmiany w zawartości pojemników.

Boi się, ale na szczęscie je i korzysta z kuwety, czyli jej nie paralizuje.

Chodziliśmy zaglądaliśmy,

Bardzo dobrze! Trzeba do niej zaglądac, ale bez patrzenia bezpośrednio w oczy tylko w miejsce między oczami bądx jeśli w oczy to samemu mrużąc wzrok. Patrzenie wprost w oczy to wyzwanie do ataku.

Mohito zaglądał, nawoływał i nic. Nawet się znudził już jej zachowaniem. Częściej spędza z nami czas niż na kontakcie z nią.

Wieczorem, po kolejnej próbie mojego zaczepiania i bawienia się piórkiem z pomocą Mohito wyszła z łazienki, ale była bardzo przestraszona i spłoszona.

Bardzo dobrze! Wyszła, a to duzo. natomiast jakis czas będzie zaskoczona, ze to Wy a nie ja, bo was nie zna a mnie tak. Tym sie nie nalezy przejmować, wazne że wyszła, to dużo.

Wyglądała jakbyśmy podstępem ją wybawili, a ona nie była świadoma tego co właśnie zrobiła.

Jako, że ja byłam w drzwiach od łazienki i nie miała jak wrócić za pralkę weszła do pokoju i schowała się za telewizor. Zamknęliśmy tą część mieszkania. W zasadzie siedziała tam cały wieczór mimo tego, że ja bawiłam się z Mohito piórkami, zabawką z dzwoneczkiem i tubą. Zaczepiałam/zachęcałam do zabawy, ale nic.

Nic to jest dla Pani, bo nie wyszła, ale będąc znow w nowym miejscu (bo w nowej częsci mieszkania) musiała najpierw poobserwować. Ona tam siedziała i badała wszystko uważnie , co sie dzieje w pokoju.

Głaskałam przez szczelinę od półki. Nawet się dała i ochoczo wypinała jak ją drapałam po grzbiecie

Bardzo dobrze!!!

. Wyszła nieśmiało ale jak nas zobaczyła, to zaczęła uciekać w popłochu. Normalnie poruszaliśmy się w mieszkaniu, ale ona dostała jakiejś korby i zaczęła się ucieczka po pokoju, blatach butelkach, wszystkim! Wpadła w jakiś amok i oczywiście schowała się łazience za pralką, gdzie spędziła całą noc. Na szczęście zjadła saszetkę, trochę suchego i załatwiła się.

Dzisiaj znów siedzi cały dzień za pralką.



Nasz kot nie był z łapanki, więc z początki tylko chował się do łóżka i trochę uciekał, ale można go było wziąć na ręce pogłaskać i wypuścić. Mam zdecydowanie lepsze wspomnienia z oswajaniem Mohito, więc nie spodziewałam się Toyota jest aż tak dzika.

Czy ma Pani jakieś pomyśły?

A teraz pomysły.
Napisze w punktach, aby ogarnąć wszystkie myśli, a i tak pewnie bede jeszcze dopisywać w kolejnych mailach.
1. jak sama Pani zauważyła zabunkrowanie się za pralka nastapiło po kolejnej (dla Toyotki) zmianie miejsca, czyli wypuszczeniu jej do drugiej, o wiele wiekszej częsci mieszkania. prosze jej ograniczyc przestrzeń do tej częsci, wktorej ja wypuścilismy i w ktorej juz sie bawiła z Mojito.
2. Jeśli sa tam jakies miejsca, w ktorych ona się bunkruje, a do ktorych macie trudny dostęp to proszę je zastawic, tak aby ona nie mogła tam wejść. Miejsca do ktorych macie łatwy dostep moga byc zostawione (np, pod łózkiem)
3. Ważne bardzo! Ona bardzo lubi jeść. Zaczęła wychodzic, gdy siadałam na podłodze i dawałam kotom mieśo z piersi kurczaka, a ona dodatkowo była kuszona wedlinka, zwłaszcza szyneczką gotowaną :). Siadałam na podlodze i najpierw stawiałam miseczki z jedzeniem bliżej ukrytego koa za kazdym razem 9jesli podeszła do nich) zmniejszając odległość. Mozna ulozyć dróżkę z chrupek - ona lubi taki przysmak felixa, ostatnio pojawił sie w rossmanie, można dawać na talerzyku, stopniowo przesuwając go bliżej siebie mięsko właśnie, czy tę szynke. Tak bardzo szybko zaczęla przycodzic do mojej kolezanki, ktora mi od miesiąca pomaga i przychodzi do kotów. Przeciez tez jej nie znała, ale się kusiła na jedzenie.
4. zabawa - zwłaszcza zabawkami, ktore przyniosłam,wędka i rzucanie kulek, w końcu wyjdzie. tylko musicie pamietac, ze ona sie lubi schowac i zapoilować na zabawkę z ukrycia.
I jeszcze:
1. duzo spokoju i cierpliwości. Jak Pani będzie spokojna to i jej i Mohito bedzie łatwiej. jak się pojawia irytacja, rozczarowanie, zdenerwowanie to to utrudnia działania i opoxnia eekty.
2. Prosze używac tego feliwaya.
I pytania:
1. Napisała Pani, ze decyzje odejmiecie w najblizszy weekend, zaleznie od postepów - czym jest dla Pani, Panstwa postep? Co ma Pani na mysli? Pytam, bo warto, abysmy sobie to doprecyzowali i mieli to samo na mysli.
2. Jakie Pani ma uczucia względem Toyotki?
I jeszcze jest w odwodzie konsultacja u mojej znaomej behawiorystki.
Pozdraiam serdecznie,
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35647
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto gru 10, 2013 1:54 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Ja bym jeszcze doradziła pani, żeby przez czas jakiś nie zauważała kotki, nie interweniowała podczas zabaw z Mohito, nie przenosiła stale kuwety. W ogóle najlepiej na nią nie patrzeć. Niech pani się zajmuje Mohito, a kotka niech sobie bezpiecznie nie niepokojona ogląda na stosunki kocio-ludzkie.
Kotka jest po przeprowadzce, nie wie, czy znowu ktoś jej nie złapie i nie wywiezie, dopóki nie poczuje się w domu pewnie, że to na zawsze, nie ma co do niej startować z czymkolwiek. Powoli i stopniowo.
A tego kolegę to ona najzwyczajniej podrywa, żadne tam podporządkowanie, to nie pies. Będą w przyjaźni, już to widać.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto gru 10, 2013 2:04 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Nie no wśród kotów też są postawy uległe, sama to zrestzą przerabiam w swoim stadzie. Właśnie to, zę podrywa, czyli że ma ruję to panią denerwuje. Ale nic to. Jeśli to ruja to minie za dni kilka, a jeśli podryw , kokietowanie to włąśnie tak jak piszesz- b ęda w przyjaźni. jeśli Toyotka dostanie szansę od tych ludzi.
Dzięki za uwagi. Przekażę. Szykuję się do napisania kolejnego maila, już tylko podsumowującego co mają robić.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35647
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto gru 10, 2013 3:00 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Ruja też może być. W sumie to by dobrze było, bo wtedy kotka jest śmielsza do głaskania.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto gru 10, 2013 8:38 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Takie jej jeszcze raz napisałam wskazówki - jak macie coś do dodania to bardzo poproszę.

Pani Kingo,

teraz już same podpowiedzi. Raz jeszcze.



1. Przede wszystkim czas, spokój i cierpliwość. Tego potrzeba na pewno. Kilka dni to za mało, aby kot odnalazł się w nowej sytuacji.

2. Jeśli chodzi o ograniczenie przestrzeni do jednej części mieszkania to może Pani to zrobić lub nie, zależnie od tego jak ona będzie reagowała, czyli czy pozostałe próby, kroki podjęte będą dawały jakieś efekty. Natomiast na pewno trzeba pozasłaniać te trudnodostępne dla Was miejsca, w ktorych ona się bunkruje.

3. U mnie na jedzenie koty były wołane - zdecydowanym i głośnym "kicic, kici", kilka razy. Ten sygnał powinna pamietać.

4. Zachęcanie do jedzenia tak jak napisałam w poprzednim mailu.

5. Zabawy wędką, piórkami, kulkami, można rozłożyć znany jej tunel. W zabawach zachęcać, wołać, ale na siłę nie wyciągać - pna jak siedzi gdzieś ukryta to i tak dobrze obserwuje kocio-ludzkie relacje (czyli zabawy z Mohito).

6. Mówić wolnym, spokojnym głosem, ale mówić, gadać do niej nie patrząc na nią bezpośrednio.

7. Wskazówki od mojej koleżanki - Ja bym jeszcze doradziła pani, żeby przez czas jakiś nie zauważała kotki, nie interweniowała podczas zabaw z Mohito, nie przenosiła stale kuwety. W ogóle najlepiej na nią nie patrzeć. Niech pani się zajmuje Mohito, a kotka niech sobie bezpiecznie nie niepokojona ogląda na stosunki kocio-ludzkie.
Kotka jest po przeprowadzce, nie wie, czy znowu ktoś jej nie złapie i nie wywiezie, dopóki nie poczuje się w domu pewnie, że to na zawsze, nie ma co do niej startować z czymkolwiek. Powoli i stopniowo. Kotce trzeba dać czas i się jej nie narzucać z niczym, poza podtykaniem smacznych kęsów i zabawą wędką. Reszta przyjdzie sama, ale wymaga cierpliwości.
A tego kolegę to ona najzwyczajniej podrywa, Będą w przyjaźni, już to widać.

8. Jeżeli Toyotka ma rujkę to powinna się za chwilę skończyć i nie powinno już być zachowań , o których Pani pisała.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35647
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto gru 10, 2013 10:41 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Dziwię się im, bo ona wykazuje pozytywne zachowania względem rezydenta i z opisów wynika wyraźnie, że ma ochotę pobrykać, tylko nie czuje się pewnie w nowym domu. Stąd aktywność nocą, kiedy przestaje się obawiać nieznanych im ludzi, bo ci długo leżą i nie wykazują aktywności wobec niej.

Chowa się? A co ma robić jeśli ma wobec nich obawy? Ja bym zebrał wypowiedzi użytkowników (w postaci screenów) tego forum, w których opisywane są przełamywane relacje z kotami. Wśród setki tysięcy postów na pewno znajdą się te opisujące zmiany w postawie kota w nowym domu. Niech mają potwierdzenie, że zachowanie Toyotki nie odbiega od normy i że przy konsekwentnym zachowaniu osiągną sukces.

Wojtek_Wwa

 
Posty: 81
Od: Śro maja 15, 2013 11:51

Post » Wto gru 10, 2013 11:51 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Kotka niesterylizowana łatwiej się dogaduje z rezydentem facetem, nawet kastratem. To nie jest żaden wyjątek.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto gru 10, 2013 13:03 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

Obrazek

violet

 
Posty: 4631
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Wto gru 10, 2013 17:35 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

:D :D :D :piwa: :piwa: :piwa:

Pani Marzeno,



Powiem szczerze, że trochę byłam rozczarowana i zła na nią, bo duuużo czasu jej/im poświęciłam przez te 4 dni (pon-pt) żeby szok był jaknajmniejszy, a nasz nie czół się odstawiony na tor boczny, a mimo wszystko mnie dość dotkliwie podrapała. Może faktycznie za wcześnie było na taki bliski kontakt, ale jakoś trzeba było ją wyciągnąć zza szafy, bo tam utknęła.
Proszę mi wierzyć, że staram się ją zachęcić nieprzymuszając do kontaktu z nami, bo przecież nic na siłę, jak z ludźmi. :)

Cieszę się, że mimo wszystko dużo rzeczy robiłam dobrze. :) Jeśli chodzi o wypuszczenie ją na cąłą przestrzeń mieszkania, to po prosu nam było łatwiej się w nim poruszać, tym bardziej, że Mohito jest nauczony, że w tamtej części jest kuweta, a w tej drugiej wiecej spędza (i my również) czas.

Nasz kot też był przerażony, nieufny i ciągle się chował, ale generalnie bardzo "grzeczny" model nam się trafił i o dziwo jak na kota bardzo posłuszny, ale też wstydliwy i nieśmiały. :) Trochę byłam przestraszona jej wszędobylstwem, bieganiem po stole (no ale to akurat przyzwyczajenie z poprzedniego domu) i wskakiwaniem gdzie i na co popadnie.


W każdym razie cieszy mnie, że mimo wszystko sporo rzeczy robiłam dobrze. :)

Wczoraj był wieczór kolejnych prób. W ciągu dnia w ogóle nie wychodziła zza pralki (w tej drugiej, nowej dla niej części mieszkania) i nawet nie reagowała na Mohito. Wieczorem zwykle staje się aktywniejsza i ciekawsza, więc z pomocą Mohito udało się ją zachęcić do wychodzenia do pokoju. Siedziała i obserwowała z boku jak bawiłam się z Mohito, czasem się przespacerowała kontrolnie dookoła pokoju, przypuściła szturm na kota w akcie zabawy i wracała do łazienki. Tam też spędziła całą noc, no i zjadła całą saszetkę. :) Muszę ją pochwalić za odwagę, bo nawet w mojej obecność wychodziła zza pralki i przechodziła płochliwie obok mnie do pokoju. Mohito był bardzo pomocny.

Dzisiaj zachęcona wieczornymi zdarzeniami wyszła w ciągu dnia. Zdążyłam jej zastawić dziurę, więc już za pralkę nie wróciła. Dzięki temu nastąpił wielki przełom. Co prawda chowała się do łazienki, ale nie uciekała w popłochu przede mną. Bawiła się z Mohito, chociaż czasami wyglądało to groźnie, bo Mohito ją kąsał dość mocno, więc nie obyło się bez krzyków i prychania. Podchodziła do mnie kiedy Mohito był przy mnie. Odkryła drapak i z wyraźnym zadowoleniem upodobała sobie zamontowane na nim pudełko. Śpi tam od dłuższego czasu.


Pani Marzeno, przepraszam za panikę, ale trochę się przeraziłam takim przypadkiem. Mam nadzieję, że nie okaże się małym niszczycielem i to tylko kwestia oswojenia z nami i nowymi warunkami.
Dziękuję za porady. Myślę, że od teraz będzie coraz lepiej.


W załączeniu fotki. :)
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35647
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto gru 10, 2013 17:42 Re: Wawa-3 kociaki..jedno małe marzenie.. SWÓJ DOM..

dawać fotki :ok: dawać fotki :ok:

typowa panika pierwszego dokocenia :ryk: każdy to przechodził...

witamy w klubie :)
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości