Dziewczyny, helpunku

Poszukuję tdt dla kotki z tego maila od znajomej:
"mam gorącą prośbę.
Pod Wrocławiem jest wyrzucona z domu kotka, o której kobieta pisze:
"Jakiś człowiek bez sumienia wyrzucił na osiedlu, w którym mieszkam młodziutką kotkę. Karmię ją, natomiast nie jestem w stanie zabrać jej do domu. Mam już kota, szynszyla oraz psa i mój pies nie akceptuje kotów (oprócz tego, który jest z nim w domu). Z uwagi na fakt, ze jest zima i są mrozy, kotka ma już przemarzniętą jedną łapkę."
"Musiała być wcześniej w domu, ponieważ ma ślad po obroży i na dworze trzęsie się z zimna."
Pisała do mnie z prośbą o możliwość zabezpieczenia kotki przed mrozem.
Uznałam, że lepszym rozwiązaniem będzie dać jej dt.
Mogę ją do nas przytulić, ale musi jakoś dojechać i gdzieś mieć przystanek. Pomyślałam, że może zgodziłabyś się przyjąć ją do siebie do czasu znalezienia transportu do Wawy. Do Ciebie przywiozłaby ją ta kobieta, już pytałam, zrobi to.
Jest okres ferii, ludzie jeżdżą, i w ogóle jeżdżą, na pewno znajdzie się szybka okazja podrzucenia tej biedy do nas.
Zgodzisz się pomóc???"
Wzięłabym, ale mam aktualnie na stanie (i jeszcze przez parę tygodni) pełnojajecznego tymczasika i zero możliwości izolacji. Tymczasik młodziutki - dopiero co wymieniał zęby - i jeszcze mu pod kopułą nie zaświtało do czego służą te jajka; pewnie dlatego, że moi rezydenci to sami odjajczeni faceci.
Boję się, że jak mu zacznie pod nosem latać atrakcyjna młódka, która być może dostała eksmisję z powodu hałaśliwej rujki, to urządzą mi koci burdelik i zaczną robić małe kotki i w efekcie panienka wyjedzie zaciążona, a u mnie zostanie napalony, sikający samiec.
Przypuszczam, że tdt trwałoby kilka dni, bo jak tylko ta pani przywiezie ją z Żórawiny, to natychmiast będzie załatwiany transport. Z Wrocławia do Warszawy nie powinno faktycznie być z tym wielkich problemów.
Czy ktoś może poratować
