Powitać.
Osoby dramatu:
Pierwszoplanowe:
Ja.
Pan Tofik (syjam, charakter jamnika - ile dostanie do michy to łapczywie zje, opędzluje najbliższą okolice z rzeczy jadalnych i będzie żebrał o więcej)
Drugoplanowe:
Pan Neon (europejczyk wszystkożerny, jedyny znany mi kot którego trzeba stawiać przy misce aby łaskawie zjadł - nie jest wybredny tylko nigdy nie chce mu się jeść)
Sobota 6 rano. budzi mnie wiertarka nad uchem. Czyli pan Tofik głodny. Zwlokłem się, budzę pana Neonka (inaczej Tofiasty wszamie swoje i jego), ten patrzy na mnie jak na idiotę - czemu tak rano. Nakładam paszę, upewniam się że OBA bambosze rozpoczęły tankowanie. Następnie łazienka. Słyszę po chwili że Tofiasty obija się o drzwi, drze japę aby wpuścić. Ignoruję. Po chwili słyszę odgłos pawika. Czyli normalka, bambosz zbyt łapczywie śniadał. Wychodzę, oczywiście gad jeden narzygał przy drzwiach łazienkowych w ten sposób, abym przy otwieraniu drzwi rozsmarował pawika na jak największej powierzchni przedpokoju

.
Chyba w końcu zamontuję mu jakiś zawór jednokierunkowy w gardle

.
P.S.
Ma ktoś pomysł jak zmusić bambosza do picia ?
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim wcieleniu musieli być myszami.
Psy mają Pana, koty mają Obsługę.