Wiem, że nie tutaj jest miejsce na takie pytania, i porady ale jeśli napiszecie gdzie można prowadzić taki temat to go od ręki przeniosę i będę kontynuować... bo jestem zielona w temacie który nurtuje nas...czy którakolwiek z Was spotkała się z sytuacją zabrania dziczki do warunków domowych?
kić min. 5 lat (tak ją znamy) ma napewno więcej ile ciężko ustalić ... od zawsze w warunkach podwórkowych ale....tak jakby sama szukała sobie domu, bo od dłuższego czasu miziasta panienka, potrafi na 3 piętro za nami wbiec, wita i czeka dopóki nie zobaczy auta na podwórzu, nie odejdzie póki nie wygłaskamy- zachowuje się jak kić domowy na inne zwierzaki pozytyw totalny - mówię o psach które jej nie gonią inne koty zależy pierwsza nie odgania zaatakowania broni się... jak tylko ktoś inny pojawi się na widoku już nie chce do nas podchodzić boi się..ale ufa nam niesamowicie jak na kota wolnożyjącego bo inne dziczki nie szukajś z nami takiego kontaktu ... łącznie z tym że zakropienie jej "na pchłe"nie stanowi problemu tak jak wzięcie na ręce...
czy zabranie takiej kici do domu jst mozliwe???? czy przystosowałaby się do warunków domowych? czy nie znaczyłaby (mimo sterylizacji) terenu jak to robi obecnie na podwórzu? czy byłaby szczesliwa w domu i umiałaby się w nim odnaleść? i czy przede wszystkim nasze myslenie nie jest chęcia na siłe uszczęśliwiać? ./..bo mój mąż wiedząc o planach tymczasowania od września zagaduje mnie że jak chcemy pomagać kitkom to co z naszą Białą na podwórku? że jej też się cos należy...tylko obawiam się że wowczas ta kić zostalaby na DS u nas

(i nie uskarżam się z tego powodu) bo ona jest jak nasza kić ... tylko taka na podwórku tylko że myslimy że więcej jej się należy od nas za to jaka ona jest dla nas ... a będzie coraz starsza i czy sobie poradzi i czy właśnie po kilku latach mieszkania "na wolności" nie szuka domu?