Byłam dzisiaj po pracy sama u naszego doktora. Doktor stawia na takie ćmiące, męczące dolegliwości bólowe, mówi, że rana w pobliżu stawu skokowego, ropy i obrzęku już nie ma, ale może dokuczać tak jak ćmiący ząb. Daje na to 80 %. Dostałam tolfedynę do domu, żeby Teniusia dostała jeden zastrzyk i zobaczyć, czy zadziała, jeżeli tak, to znaczy, że dokucza ból Tenia dostała już jakieś półtora godziny temu. Ale sama nie wiem, jak działa, bo jak przyszłam, to najpierw dałam jeść, i ona zaczęła się sama domagać

. Zjadła nawet sporo wątróbki. Nie wiem, czy jadła jak byłam w pracy, bo suche stało na oknie, ale każdy kot miał dostęp. Teraz leży sobie w koszyczku jakby bardziej wyluzowana, a ja czekam na księdza bo mamy dzisiaj kolędę.
Nadkażenie doktor wykluczył od razu, powiedział, że objawy byłyby o wiele groźniejsze, kota raczej już by nawet nie żyła bez bardzo specjalistycznego leczenia (które i tak nie koniecznie pomogłoby).
Jeżeli tolfa nic nie zmieni, to umówimy się na dalsze badania, morfologia, ale nie tylko, chyba też niektóre przynajmniej elektrolity itd.
Aha, taki ćmiący ból może wywoływać stany depresyjne. I to, że w schronisku nie miała nie koniecznie jest dowodem, że to nie to.
Ogólnie doktor sprawiał wrażenie spokojnego o Teńkę i z wyrozumiałością patrzącego na moją panikę (w ostatnim tygodniu kontaktowałam się z nim (licząc wizyty i telefony) coś około 9 razy. Oj daję mu w kość, święty człowiek, że mnie jeszcze nie pogonił
