ale i tak nie mam co liczyć na zapach bzów - w pąkach jeszcze się chowają

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Alienor pisze:No dopiero wczoraj to się działo. Wyszłam na spacer z Topciem po 21ej i dostałam na wstępie butelką rzuconą z dużą siłą z ok. 3 piętra. Na szczęście ze względu na uszy miała opaskę na głowie, ale i tak mam 2 szwy założone. Na szczęście obyło się bez utraty przytomności, wstrząsu mózgu no i generalnie najważniejsze, że żyję. Wystrzyżona łatka zarośnie z czasem. Pogotowie mnie zabrało, przebadało, zaopatrzyło i w ogóle (korzyści: wiem, że nie mam żadnych zmian w mózgu, nie tylko powypadkowych, bo miałam TK); policja zawiadomiona, ale ponieważ gość zebrał butelkę (gdy tamowałam krew w domu) małe szanse na złapanie i ukaranie. Pies grzecznie zlał się na pozostawioną w tym celu gazetę. Koty i pies były bez kolacji, ale jak wróciłam dorzuciłam chrupek, wygłaskałam i do rana musiało wystarczyć.
Użytkownicy przeglądający ten dział: ametyst55, Google Adsense [Bot], Meteorolog1 i 299 gości