morelowa pisze:Rozumiem, że skoro chodzisz do weta to pełne badania krwi - PEŁNE , kotka miała zrobione? I konkretne badanie moczu?
Wymioty , kupy poza kuwetą - mało prawdopodobne by to był bunt, a jeśli żwir ma cały czas ten sam to też nie wydaje się by to mogło być powodem, a już na pewno nie ma wpływu na wymioty.
Leczenie najwyraźniej jest do bani, skoro trzeba je co chwilę powtarzać. Tzn byloby ok, gdyby choroba była zdiagnozowana jako przewlekła i wymagała takiego.
Czytałaś wątki nerkowe, struwitowe? Pewnie można by też trzustkowe i cukrzycowe. Tych ostatnich nie czytałam, więc nie wiem ile jest wiadomości, ale zawsze warto sprawdzić - ludzie piszą o objawach też.
Przeczytałam teraz o leku, który podajesz :
Chiński, ziołowy preparat leczniczy - bardzo skuteczny w oczyszczaniu dróg moczowych z kamienia i piasku.
Zmniejsza stężenie szczawianu wapnia w moczu - zmniejsza ryzyko nawrotu choroby.
Jestem akurat zwolenniczką chińskiej medycyny, ale zapisanie tego leku świadczyłoby, że kotka ma zdiagnozowane kamienie, tak? I to szczawiany?
A jak karmisz, czym?
Morelowa, dzięki za wszystkie uwagi. Do tej pory wszystkie koty, które były ze mną, nie wymagały jakichs szczególnych badań. Ja sama też chadzam do lekarzy, jak juz mus, mimo 'swoich lat'. Nie myślałam więc o badaniach dla kotek. Leczenie moze nie jest do bani, leczymy kotki objawowo, chodze do tych wetów całe lata, są dobrzy i życzliwi, maja dużą intuicję - mam do nich zaufanie; najlepszy dowód, ze kotki żyja sobie jedna 17 lat, a druga - ta 'chorsza' ślepinka - 10 blisko. Dobrze, że zwróciłaś uwage na te badania, pójdę do weta w najbliższym czasie, może ta morfologia nie będzie zbyt droga... Wet Piotr mówił, że jest to piasek w drogach moczowych. Jak podaje ten chiński lek, kotka jest spokojniejsza, lepiej siousia.
Karlusia najchętniej by jadła mięsio wołowe albo filecik kurczaczkowy... Karme suchą kupuje urinary, royala, boscha - po trochu. Chrupki lubi.
Słodka jest ta kiciusia moja, byle nie cierpiała, to już nie będzie źle...

