[Białystok13]akcja sterylizacja s.23

Zaginęła kotka, okolice Figowa, Kokosowa, Oliwkowa. Ma lekko niesprawne tylne łapki. Reaguje na imię Bronia, lezie do ludzi.[img][IMG]http://imageshack.us/scaled/medium/69/d6t9.jpg[/img]

[/img] Mój tel. 606142167

O masz tobie. . . .moze ktos zamknal gdzies w garazu? u mnie kotka ostatnio 2 dni nie przychodzila. Płakałam wołałam, nic. . . .okazalo sie, ze sasiad pojechal do Bialegostoku, a ona zostala w garazu. Dopiero jak wrocil i otwierał drzwi, to wyskoczyla z wrzaskiem i prosto do domu pobiegła. A ja chodzilam, nawoływałam i tam tez obok bylam, ale nawet sie nie odezwała, glupia jedna.
Moze i z Bronką jest podobnie. Łajzy te koty są.

ewona, wrzucę tez kicie do "poszukiwany, poszukiwana"
Niedaleko, na Jarzębinowej zaginęła też szara pręgowana koteczka.
Tam w okolicy mieszka MałgorzataJ, na pewno będzie miała oczy otwarte...

Magdulka pisze:Poradźcie proszę, czy kastracja wolnożyjącego kocura to dobry pomysł? Chodzi o kota, który żyje na cmentarzu, który położony jest poza miastem (ogólnie mówiąc w polu). Jest tam stadko kotów i są palny żeby je wysterylizować, pytanie - czy kocura też ciachać? Spotkałam się z różnymi opiniami i nie wiem co robić...
Dodam, że w w moim podpisie jest link do bazarku, z którego dochód będzie przeznaczony właśnie na sterylizację tych kićków z cmentarza. Zapraszam serdecznie

aga&2 czy możesz podpowiedzieć w kwestii kastracji wolnożyjących kocurów?

nie wiem dlaczego, ale moje posty są lekceważone :roll:

Bronia nie chodziła daleko, właśnie się boję ze jest zamknięta w garażu, a ktoś wyjechała na wakacje, wieczorem robię obchód osiedla.

sylwia, oj nie są nie są. Tylko jest wiele spraw poruszanych na raz

Co do kastracji - jeśli w stadzie będą same wysterylizowane kotki to myślę, że warto. Bo będzie szukał miłości gdzie indziej i może się wpakować w kłopoty. Jakby było kotów więcej - w tym niekastrowane kocury to zdania sa podzielone. Dziewczyny pisały, że takowe mogą go tłuc, ale naprawdę różnie to bywa... Czasem koty (lub kocice :roll:

) tłuką po prostu kota o słabym charakterze i kastracja nie ma na to wpływu :roll:

Napisze coś w kwestii wolnożyjących kocurów: kastrowałam kilka, dają sobie radę i jak się tłukły z innymi tak się tłuką, jak polowały tak polują, to nieprawda, że wolnożyjące kocury po kastracji nie dadzą sobie rady, A KASTRACJA ZAPOBIEGA ROZMNAŻANIU SIĘ, i bezdomności, i to jest najważniejsze.

Jestem za kastracją wolnożyjących kocurów. Nie zgadzam się, że wykastrowane nie dają sobie rady w życiu. Obserwacje "moich" osiedlowych podwórkowych kotów temu przeczą.

No toż napisałam, że jak kto ma być tłuczony to i tak będzie. Sierota i tyle (jak mój Sabko biedny prześladowany niegdyś przez samicę alfa) a jak kto ma tygrysa pod futrem to i utrata hm.. tego nie zmieni

kassja pisze:Przed chwilą odniesiono mi kociaka, chyba kocurka, czarnego z lekko przedłużaną sierścią. Wczoraj sama go złapałam, ale ludzie okazali się nieodpowiedzialni i chcieli go wyrzucić na ulicę, więc kotulek jest u mnie.
Kto może dać DT kociakowi?

Tyle osób chętnych było na przygarnięcie kociaka, że nie wiedziałam na kogo się zdecydować :mrgreen:

Kotulek, który okazał się być dziewczynką znalazł tymczasową przystań w Medvecie :1luvu:

Tak, mam oczy szeroko otwarte na moim osiedlu

Uff, Bronia właśnie wróciła, głodna i wystraszona. Dziekuję MałgorzacieJ za oczy szeroko otwarte, ale ona tak daleko by nie zawędrowała.

. . . .rozdziawa z tej Broni. . .dobrze, ze jest :ryk:

Właśnie ona odróżnieniu od innych nie jest rozdziawa, mądra kociczka, u nas w wielu domach jest przejście z garażu do piwnicy, bramy na pilota, i bieda gotowa. W zeszłym roku Kret z Dyńką cały weekend spędziły gdzieś zamknięte. a ja siwieję, siwieję....
Już myślałam że może wraca pieszo do Wólki, bo w domu atmosfera delikatnie mówiąc bojowa, białas leje wszystkich, Kret ozdrowiał i broni kotki, wczoraj odciągałam białasa od Joli to mnie pogryzł, się dzieje.

Naliczyłam u Ciebie 6 kotów - czy tak?

[Białystok13]akcja sterylizacja s.23

Kto przegląda forum