Statystykę pora uzupełnić.
W ubiegłym tygodniu p.Łucja złapała na sterylkę dwa koty - młodziutką burasię, która okazała się nie być dzikim kotem, i teraz w oczekiwaniu na własny domek śpi w kanapie p.Łucji - nas imię ma Lusia.
Lusię przyjęto na zabieg w lecznicy talonowej.
Złapanego następnego dnia dzikiego-dzikiego czarnego kocura - nie, bo nie była umówiona

, mimo że deklarowała zabranie kocura zaraz po zabiegu i przetrzymanie go u siebie. Jak zwykle uratowały nas Anie z Seidla.
P.Łucja naliczyła 11 nowych (czyt. nieciachniętych) kotów z naszego osiedla

P.Ela wypatrzya na Radogoszczu fretkę w strasznym stanie - bez oka, półłysą, a w Makro kolejne kociaki - na wszystko poluje zawzięcie.
Znów Rubinowa - tym razem nie tylko kastracja, ale i leczenie - wielki i piękny (i dziki) srebrny kocur stracił połowę policzka, i połowę wagi, Od kilku dni jest w lecznicy, pocerowany, wykastrowany, nie bardzo chce jeść, ale animuszu mu nie brakuje - w nocy spruł ze szpitalnej klatki, osikał karty szpitalne. Wkrótce wróci na wolność
Ciachnięta została ostatnia z ośmiu kotów z Jarzynowej - wczoraj odwiozłam. I poprosiłam karmicieli, by w przxypadku pojawienia sie nowych kotów dzwonili do mnie bez pośredników.
O psiaku Rivierku i starej suni z guzem napisałam tu
viewtopic.php?f=21&t=128741