
No i skończyła sie piękna pogoda - od wczoraj wieczorem leje jak z cebra i grzmi.
Do pracy dotarłam jak topielica, mam spodnie mokre od połowy uda w dół

Następnym razem jak będzie tak lało, wezmę ze soba drugie na zapas

Dorotko, ja nie bardzo lubię stacjonarny rower, ale może pomyślę.
Narazie, to będę musiała się zebrać i kupić sobie w końcu kije do nordic walking, bo chodzić też bardzo lubię.
A na rowerze jeżdżę do pierwszych wiekszych chłodów.
Niestety, mam wrażliwe gardło i zatoki, więc pedałowanie do lisotpada odpada.