Nie mam neta, bo sąsiedzi dach remontują i nic zrobić nie możemy.
Antosia znalazłam wczoraj po kilkunastu godzinach "łapanki"Słyszałam,ze jakiś kot miauczy w zbożu u sąsiadów,ale nie miałam pewności ,że to Antek.Już wracałam do domu, a tu czarny łeb widzę z daleka w zbożu.Wołam go i się zaczął odzywać i wyżej łepek wystawiać.No ale był daleko...Pobiegłam kawałek od strony domu w iglaki(graniczą z tym sasiadów zbożem)i siadłam tam i zaczełam gadac"choc daj buzi do pańci"Nic.Rozbeczałam się,bo juz ciemno,a ten z tym pyskiem wykrzywionym, bez jedzonka i picia...Moi nawet na dachu byli i komin ogladali, czy tam nie wpadł przypadkiem

No i słysze Antek gada do mnie i coraz głośniej szmery w zbożu.Wrzasnęłam,żeby mi puszke jakąs przynieśli szybko i podbiegły te dwa koty wychodzące(niby sasiadów)do tej puszki ,no i patrze Antek dał susa do jedzenia.W tym czasie juz Łukaszek zaszedł go z drugiej strony )od zboża) ale Antek bał się podejść nadal,wiec mówie,ze trzeba go chwycic i go jakos susem złapałam.Zaczał sie przerazony szarpac do ucieczki,ale jak go wniosłam do domu to myślelismy,ze sfiksował.Tak sie cieszył,ze był w domu, ze zaczął ganiac do sypialni, do salonu jakby chciał sie upewnic,ze to jego dom.Zaliczył moje "cycki", plecy,tego nie da sie wyrazic słowami,barankował, mruczał,az dudniło.
No i jadł, jadł, jadł i pił, pił,pił...Ale jak tylko się oddalałam od "stołówki"kociej to rzucał jedzenie i biegł za mną nawet do kibelka.Taka miłość się nie zdarza często...

Jest taki grzeczny

Teraz śpi bezpieczny na łóżku,ale ja teraz drżę, bo moje maluchy(dzieci)nauczyły sie drzwi otwierać i nie zamykają,więc nadzór zwiększony.A koty niestety wiedza o tym i czatuja pod drzwiami, kiedy sie tylko przemknać.Chowaja sie cwaniaki w półkach na buty w przedpokoju i jak tylko ktos sie zbliza chca na łowy ruszyć U nas teraz w iglakach ptaki gniazda maja i tak pieknie śpiewaja, ze koty sie na parapetach oblizują i polują na nie przez szybę.Oby sie takie cyrki nie zdarzały, bo ja mało na zawał nie zeszłam...3 dni spać nie mogłam,łaziłam po wsi i szukałam Antka ku pośmiewisku wiejskich gospodarzy.No cóż