Grzywka była wyjątkowo sprytna. Potrafiła tak wyciągać szyję, że wyjadła nerkę i makrelę wędzoną z malutkiej miseczki ustawionej przy samym końcu klatki łapki, nie stając na zapadkę. Artystka. Ten numer wykonała już poprzednim razem, ale wtedy myślałam, że ustawiłam za dużą miskę zbyt blisko zapadki.
Dzisiaj miałam już malusieńką, ustawioną pod samą ścianą. I co? Dwa razy wyżarła wszystko. Jak ona to zrobiła? Nie wiem, wyjątkowo zdolna jest. Byłam trochę załamana, ale postanowiłam spróbować bez miski. Ostatni raz, bo czas już było do pracy (i tak się spóżniłam 2 godziny z powodu "pilnych spraw rodzinnych") Ułożyłam wszystko prawie że na ściance i bum! Cwaniara podeszła pół kroczku za blisko i klatka zadziałała.
Tak się cieszę, bo mogła mieć znów kociaki, a może już jest drugi raz zaciążona
