Ogłaszam koniec łazienkowej zabawy w chowanego.
Trzecinka dziś rano wyszła, pozwoliła się złapać
Oswoiły i zachęciły ją.. nasze koty.
***
Boniu,
pojemniki najlepiej jednak chować lub zabierać, szczególnie w eksponowanych miejscach. Pani Wiesia pod koniec karmienia dyskretnie 'zaciera ślady' swej działalnosci, robi to zresztą bardzo skutecznie
Zabiera miseczki, pozostałości jedzenia (zwłaszcza mokre, które niezjedzone, szybko się psuje i... wabi muchy).
Ewentualnie dobrze ukrywa.
To jednak cmentarz, bywają tu różni ludzie, nie wszyscy pozytywniei przychylnie reagują na fakt karmienia kotów..
Wczoraj pojechałam na cmentarz po mój transporter (od kilku miesięcy był w budynku zarządu cmentarza, na wszelki wypadek, w związku z akcją łapania kociąt) Rozmawiałam z osobami z administracji w sprawie nawiedzonej kwiaciarki. Jest tam ogólnie znana z awanturniczych skłonności.
Niestety, księdza nie było - a warto byłoby poruszyć z nim temat.
Myślę, że to co udało się zdziałać na Cm Wolskim - nić porozumienia z Zarządem, z księdzem (pamiętajmy, że truto tam koty) to super sprawa.
2. Biało-czarny kotek.
Ile mógł mieć miesięcy (mniej więcej?)
Czy miał może chore oczko?
Jedna z kwiaciarek miała podawać unidox maluszkowi z chorym oczkiem. Nie widziałam go, ale z opisu kwiaciarki, też biało-czarny. Kociak pojawiał się przed główną bramą, dwa dni temu zniknął i kontynuowanie kuracji nie udało się ... Może przeprowadził się w głąb cmentarza?