ewar pisze:OKI, jak Tacia?
Ewo, przepraszam... nie piszę o Taci, bo... to Tacia.
Zawsze po niej mało było widać i to się nie zmieniło.
Mało widać u kota, który spędza życie na spaniu

Widać, że choroba postępuje, ale na szczęście bardzo powoli.
Robi się pomalutku taka coraz bardziej nieobecna.
I niestety chudnie, chociaż też b. powoli.
Z rzeczy złych, widać jeszcze coraz większe problemy z chodzeniem - wskoczenie i zeskoczenie z łóżka sprawia coraz więcej problemów

Poza tym apetyt ma ostatnio bardzo dobry, chociaż czasami robi strajk na swoją bozitę.
Robimy wtedy dzień albo kilka "dni dziecka" i jemy rzeczy zakazane - trochę suchej karmy, trochę feliksa czy innych mcdonaldów

Apetyt wraca, wysoki cukier niestety też, więc wracamy do bozity (do kolejnego strajku).
Na bozicie cukier momentalnie wraca do normy (taćkowej normy - tak 130 do 180).
Sucha karma nieustająco jest taćkowym świętym Graalem

Mimo braku wzroku i b. słabego węchu znajdzie każdy wysypany chrupek.
Ma do chrupków specjalny zmysł i ten zmysł ewidentnie nie ulega uszkodzeniu

Na szczęście takie pojedyncze jej nie szkodzą, więc jak koty coś rozsypią przy jedzeniu, to pozwalam Taci sprzątnąć (tak, leniwa jestem

).
To już się zrobił rytuał - Tacia je swoje w łazience, a koty suche w kuchni, potem zabieram michy z suchym i wypuszczam Tacię, która wyrusza w obchód kuchni na poszukiwanie rozsypanych chrupków

Przynajmniej ma jakieś zajęcie

Tramal ostatnio nawet zmniejszyłam do 1x dziennie ciut większa dawka.
Trochę więcej teraz śpi, a mniej się kręci bez celu jojcząc, cukier nie rośnie bez powodów żarciowych, więc chyba to była dobra zmiana.
Do michy trafia w takim sensie, że jak głodna, to tupta do łazienki - bo z samym namierzeniem michy to czasem trzeba jej trochę pomóc i podsunąć pod nos.
Do kuwety też trafia, choć korzysta tylko ze swojej łazienkowej - nie wiem, czy to wynika z tego, że to "jej" kuweta, czy z tego, że na malutkiej przestrzeni łatwiej jej się odnaleźć, a 'łazienkuje' kilkanaście razy dziennie, więc to wystarcza. Najważniejsze, że nie zapomina, do czego służy kuweta. Musiałam jej tylko zmienić na większą, bo się przestała mieścić w średniej - chyba z powodu problemów z kręgosłupem

Dziś będę u ojca, to zabiorę zaklepaną kuwetę fotograficzną. Jest jeszcze większa, ale b. niziutka - będzie miała jeszcze łatwiej.
W dalszym ciągu kocha wszystkie inne koty, opiekuje się dzieciarnią i myje wszystko, co się pojawi w zasięgu języka

Gorzej jak się pojawi Szelma lub jakiś inny drań nie w humorze, ale wtedy też się potrafi odwinąć, jak ktoś jej podpadnie.
Jednak generalnie to teraz jest chodząca łagodność i miłość do całego świata
I z tego się nieustająco bardzo cieszę, bo jednak znacznie częściej problemy z głową objawiają się silną agresją.
Mamy wyjątkowego farta, bo dzięki temu, że u Taci poszło w odwrotnym kierunku, to wszystkim nam się żyje znacznie łatwiej.
No i tak się turlamy codziennie...
Zaczynam się poważnie zastanawiać, który bank mam obrabować, żeby jej ten rezonans gdzieś w listopadzie powtórzyć
pchełeczka pisze:Te dźwięki kojarzą mi sie z jakas maszyna ale za cholerę nie wiem jaka... trochę jak betoniarka?

ultra75 pisze:Pięknie chrumka

, prawie jak nasz Cwaniak, jak mu się michę napełnia

.
To już naprawdę jest nic w porównaniu z tym, co było

Sihaja pisze:Rany! Jaki dzik! Jak groźnie warczy!

Prawda?
