wesolutko tam masz

U mnie poranki należą do spokojnych, towarzystwo zazwyczaj wyłazi dokładnie 5 sekund przed moim zamiarem pójścia spać, co trochę krzyżuje mi owe plany. Wczoraj obraziłam śmiertelnie Claude'a ratując go z opresji. Mam w sypialni pudła po bananach na szafie (ze względu na przeprowadzki - nauczyłam się że są najlepsze

) no i monsieur był uprzejmy się w nich zaklinować, wystrzelił spod nich jak zaczęłam je wyciągać, po czym zapomniałam o sprawie - przecież nie będę niepokoić zdenerwowanego kota - i kontynuowałam odgruzowywanie sypialni. Miałam na łóżku furę ciuchów i na leniwca zaczęłam wywlekać spod nich prześcieradło do prania. Wtedy to wytoczył mi się z tego wszystkiego Claude

Czmychnął pod kaloryfer, taki był strasznie niewidzialny za zasłoną, więc uznałam - teraz albo nigdy - i go capnęłam na rączki

Bardzo był nieszczęśliwy ale nie prychał i się nie wyrywał, acz daleki był od zachwytu. Pomiziałam, pogadałam i wypuściłam go wprost pod miseczki, żeby wiedział, że mu dobrze życzę

Już niedługo po tym za mną łaził. Mały szpieg z krainy deszczowców. Z Sabinką mam wciąż zerowy kontakt, rozważam jej przeprowadzkę do pomieszczenia bez zakamarków.

Kryjówka pod telewizorem jest za głęboka i mi kot dziczeje zamiast się socjalizować.

PS muszę kupić krytą kuwetę bo dostanę szału, wszędzie mam żwirek. Cholerni archeolodzy mi się trafili
