Magnolii wystarczy beta glukan, ale jakby co wet powiedziała, że damy najwyżej Zylexis; antybiotyku żadnego, bo nie ma objawów sugerujących obecność bakterii (wydzielina jest przezroczysta). Powiedziała mi, że to stara infekcja, która byłe nieleczona w ogóle lub leczona niewłaściwie i przeszło w formę przewlekłą, gdzie przy każdym spadku odporności (a szczególnie w sytuacjach stresowych) mogą być wycieki z oczu i nosa, charczenia i świsty, kichanie i takie tam i żeby wtedy dobrze obserwować, bo jak się pojawi ropa, to trzeba podać antybiotyk, ale dopóki nie ma, to szkoda kotusia truć (antybiotyki mocno dają po nerkach, wątrobie i jelitach). I kazała też probiotyki dawać, bo to też wspomaga naturalne mechanizmy obronne oraz pilnować, żeby kotuś nie marzł przypadkiem jak jest chłodno (doczytałam, że herpes się wtedy lepiej mnoży).
O lizynie myślałam, ale zdania są mocno podzielone (podobnie jak z interferonem przy białaczce) - pewne jest, że przy ataku spada poziom lizyny, ale nie oznacza to jeszcze, że jej podanie pomaga w zwalczaniu wirusa; poza tym za dużo lizyny do argininy znowu robi inne problemy, więc jak się za dużo miesza, to na jedno lepiej, na inne gorzej, a jak kotuś przy pchaniu czegoś do pycholka aż łupieżu dostaje jak Magnolia, to lepiej tego nie dawać jeśli nie jest niezbędne i to jest opinia wet, bo stres na koty działa strasznie (herpes herpesem, a w jedzeniu Magnolcia jednak wszystko wyczuje - nawet w fast foodzie).Juranda pewnie na rękach jak Magnolcia - od razu panika

tylko Juranda jeszcze nie widzi, to gorzej

za domek dla Jurandy i Tomci

...