Legnica...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 13, 2011 20:36 Re: Legnica

Gutek pisze:Wiesiu przepraszam najmocniej, ale telefon dopiero dziś do Ciebie pojechał. Aż do piątku miałam urwanie jąder, a stwierdziłam, że lepiej żeby przez weekend leżał u mnie a nie na poczcie. Przesyłka ubezpieczona, wartościowa. Powinien jutro do Was dotrzeć.



Mój własny,prywatny telefon dotarł :D
Gutek ogromnie dziekuję.

W piątek wybieramy sie z Pawłem do Ostrzeszyna,na wszelki wypadek wezmę ze soba stary tel. nowy zostawiam w domu 8)
Legnica
 

Post » Śro wrz 14, 2011 14:24 Re: Legnica

Telefon dotarł? Daj znać, bo mam dowód nadania jakby co (odpukać). A że bałaganiara ze mnie zgoła nadprzyrodzona, to pewnie wkrótce zgubię...
Obrazek Obrazek Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2837
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Śro wrz 14, 2011 19:04 Re: Legnica

Legnica pisze:
Gutek pisze:Wiesiu przepraszam najmocniej, ale telefon dopiero dziś do Ciebie pojechał. Aż do piątku miałam urwanie jąder, a stwierdziłam, że lepiej żeby przez weekend leżał u mnie a nie na poczcie. Przesyłka ubezpieczona, wartościowa. Powinien jutro do Was dotrzeć.



Mój własny,prywatny telefon dotarł :D
Gutek ogromnie dziekuję.


W piątek wybieramy sie z Pawłem do Ostrzeszyna,na wszelki wypadek wezmę ze soba stary tel. nowy zostawiam w domu 8)



:D
Legnica
 

Post » Śro wrz 14, 2011 19:06 Re: Legnica

Czy kochane cioteczki mają już dość opisywanych przeze mnie gamońkowatych wybryków,że taka cisza zapadła?


Dzisiaj nic nowego nie ma,oba gamońki są podejrzanie grzeczniutkie 8)
Legnica
 

Post » Śro wrz 14, 2011 19:22 Re: Legnica

Nie bój się - to, czego nie zbroiły dziś, zbroją jutro :wink: Ja dziś praca/wywiadówka/dom, więc nie bardzo miałam możliwość zajrzeć. I tęsknię do czasów, kiedy teleportacja będzie możliwa - myślałam, że nie dojadę dziś, taki był korek 8O od Katowic do Sosnowca a może i do Będzina... Koszmar :strach:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro wrz 14, 2011 19:54 Re: Legnica

Jutro powiadasz?
:lol:
sterczenia w korkach szczerze współczuję,dobrze że Legnicę od bidy da się pieszo wszerz i wzdłuż przejść na piechtę :lol:
Legnica
 

Post » Śro wrz 14, 2011 21:19 Re: Legnica

8)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Legnica
 

Post » Czw wrz 15, 2011 20:31 Re: Legnica

Zdolna bestia :twisted: w każdą dziurę wejdzie :ryk:

Przy okazji dzięki za adres weta - mama była i jest zachwycona.

Marudka

 
Posty: 1379
Od: Sob maja 03, 2008 15:22
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw wrz 15, 2011 23:50 Re: Legnica

Księciunio ponownie coś sobie niewłaściwie zinterpretował.
Jak wieczorem zasypia w małym pokoju i zostanie tam na noc,to rano pokój jest zasikany i zas...
:|
szczerze?to zaczynam być zmęczona jego niespodziankami.
Wystarczy ze wieczorem zabiorę go do spania gdziekolwiek indziej i wszystko jest ok. czyli w kuwecie.
Ale drzwi do pokoi na noc sa otwarte,więc jak tam wróci,to ranek zaczynam od szczotki,mopa i odsmradzacza.
Najczęściej,przechodzą mu wszelkie "dziwactwa" po tygodniu/trzech.Zobaczymy.
Szkoda że nie może mi powiedzieć o co chodzi?Postarałabym sie pomóc.Tylko pojęcia nie mam tym razem w czym rzecz.


Gamonie tradycyjnie :evil: Pozostałe grzeczne.
Legnica
 

Post » Nie wrz 18, 2011 23:24 Re: Legnica

Foresta jak nagle "naszło" tak i nagle mu przeszło.
Już jest wszystko w porządku.
Jakiś strasznie nienagłaskany się zrobił i przymilny.Chyba próbuje przeprosić 8)
Zima szybko nadejdzie,bo Bojkowi brzusio rośnie.Staram się przyzwyczajać do szalonych pomysłów Bodzia,a dla Maxa stał sie on idolem godnym naśladowania.
Poza tym pchamy się z życiem do przodu,a ja osobiście już rozpaczam ze znów zima przed nami.
Nie lubie zimy,oj nie lubię.
Legnica
 

Post » Pon wrz 19, 2011 0:50 Re: Legnica

Wczoraj odbyła się na podwórku akcja ratunkowa.
Ja osobiście wystąpiłam w roli ratownika,w koszuli nocnej na początku,potem kiedy emocje nieco przygasły,ogarnęłam się i odziałam.
Około wpół do drugiej w nocy,znów usłyszałam straszne odgłosy kocie,to godziny porządków podwórkowych wprowadzanych przez łasice.
Dźwięki jakie kot wydawał były inne niż zwykle,był wściekły,straszył zawzięcie i wydawał się być baaardzo wkurzony.Poza tym słyszałam kota -bliżej-,wiedziałam ze jest piętro niżej niż moje okna,na dachu oficyny gdzie mieści się piekarnia.Zajrzałam przez okno kuchenne,ale ciemno było i nic nie widziałam.Kot wydzierał się złowrogo na daszku,pod moimi oknami.Zaświeciłam latarką.
Jesoooooo!Spojrzał w moją stronę a oczyska zaświeciły mu się jak bazyliszkowi,dość strasznie to wyglądało.Sterczał najeżony przy krawędzi dachu,wydzierał się jak opętany na rynnę i próbował walić w nią łapą.
To była jedna z "naszych pum",czyli jeden z czarnych kotów mieszkających na naszym podwórku.Straszne bestie,dzikie dzicze co to żadnemu zwierzowi na podwórku nie odpuszczą,nawet zabłąkanego tu psa nocą atakowały.
Nie mogłam dojrzeć co tam w tej rynnie "pumę" tak nieziemsko wkurza.Dopiero po chwili,kiedy oczy przyzwyczaiły się do skąpego oświetlenia zauważyłam coś jasnego,jakby jakiś jasno umaszczony kot się tam skrył.Strasznie mi się go zal zrobiło.Widziałam nie raz jak polują nasze "pumy",wiedziałam ze jeśli to domowy kot,to żywy z tej rynny nie wyjdzie.Starał się jak najbardziej skryć w tej płytkiej rynience,nieco wystającego dachu dodatkowo go ochraniało,ale większa część tułowia jednak była odkryta.
Kiedy świeciłam na nich latarką,"puma" traciła animusz i nieco stopowała swoje ataki,wydzierała się nadal,ale przynajmniej nie tłukła łapą tego w rynnie.Zrobiłam trochę hałasu żeby pogonić czarną gadzinę i nawet był efekt."Puma" nie przerywając sobie dzikich wrzasków,nadal najeżona,jednak pomaleńku,jak w zwolnionym filmie zaczęła się wycofywać.Zachowywała się jakby ją ktoś gumką do ofiary przymocował,niby pomału się odwracała ale dwa kroki w tył,a jeden z powrotem,niby zaczęła iść w odwrotnym kierunku,ale łepek co jakiś czas odwracał się i znów zaczynała wrzeszczeć na rynnę.
No żal było tej bestii zostawić ot tak zwierza w rynnie,oj strasznie żal.
W ciągu dnia ten dach robi u nas za stołówkę dla ptaków więc w sumie bez namysłu,złapałam kilka kromek chleba i zaczęłam rzucać w krwiożerczą gadzinę.
Chyba doszła do wniosku że to w rynnie jest moje i poszła sobie,dodatkowo ktoś pomógł mi niechcąco,bo zaświecił na klatce schodowej światło,daszek był trochę lepiej widoczny.
Pokiciałam na "ofiarę" z rynny żeby zachęcić do wyjścia.To miejsce nie było dobre aby czekać tu do rana.Ten dach to nocna trasa łasic,biegają z podwórka na plac teatralny i z powrotem aż do ok. 3.
Pomyślałam że jak go któraś w tej rynnie wywęszy,to marny jego los.
Jasno ofutrzona ofiara w końcu zaczęła dyskretnie i pomaleńku wyglądać z rynny,wciąż zerkała do tyłu,w stronę w którą poszła "puma".A ja wciąż nie wiedziałam co to za zwierz.W pewnym momencie pomyślałam-czy to aby nie łasica??????????-chyba nie zdarzyło mi się,właśnie ratować łasicy?????????????po tym wszystkim co widziałam!po tym co one wyczyniają tu z kociętami,kotkami.
Wiem,życie jest wredne,ale nie do tego stopnia żeby mnie teraz wrabiało w ratowanie łasicy!?!?
Osobiście nic im nie zrobię,ale żeby od razu ratować przed "pumą"?!?!Przynajmniej wyrównały by rachunki.
Ale z drugiej strony...łasica czy nie,przecież teraz jej tak nie zostawię,jakoś głupio tak...
Ja się zastanawiałam,a coś z rynny wystawiło łepek,oczywiście oglądając się "za pumą".
Moment,sekunda,dosłownie mgnienie oka a czarne wściekłe diablisko już stało nad "jasnym" w rynnie,znów darło pyszczysko i znów tłukło łapami jak opętane.Wyskoczył nie wiadomo skąd.
Wcale nie odszedł,tylko się przyczaił tak ze go nie widziałam.
No wkurzył mnie i to całkiem serio.
Poleciałam do okna na klatce schodowej,lepiej oświetlone miejsce i jakby nieco bliżej tych dwojga.Wredny,czarny dziadyga zwątpił.Znów zaczął ten swój wycofywany taniec w zwolnionym tempie,no to zgarnęłam garstkę ziemi z kwiatka na parapecie i chyba coś doleciało do czarnego macho,bo znacznie przyśpieszył tempo.
Teraz już tylko zostało odczekać aż jasne coś wylezie z tej rynny.Wynurzało się...włosek...po...włosku...milimetr...po...milimetrze,wciąż zerkając "za pumą".Miałam wrażenie,ze bardziej przesuwa się w tej rynnie niż wynurza,ale nadal było zbyt ciemno,oczy już nie te,coś mi jakby majaczyło ze się przesuwa w moją stronę w tej rynnie ale nie byłam pewna.Porównałam położenie "jasnego" względem pionowej rynny obok,jak zmieni się układ to wiadomo ze "jasny" woli taką taktykę i jednak przesuwa się wew. rynny.
Trochę mi się dłużyło,emocje nieco opadły i zauważyłam ze jestem w koszuli na klatce.Poszłam się ogarnąć szczęśliwa że nikt o tej porze nie plącze się po klatce.Po chwili wróciłam,znów latareczka na "jasne" w rynnie,zmienił położenie względem pionowej rynny i to znacznie,czyli jest dobrze,kombinuje i w końcu wyjdzie.Byle by nie planował zostać w tym miejscu do rana,bo chcę iść spać a nie sterczeć w tym oknie do rana i go pilnować przed łasicami.W końcu "film" stanął w miejscu,"jasne cóś"przestało się przesuwać.Poświeciłam,oj cholerka!koniec "pustej rynny",dalsza część była zatkana,jakieś kawałki starej urwanej chyba rynny powpadały do środka i "jasne cóś" nie mogło się dalej w niej przesuwać.No mat zwyczajnie,jak nic będę teraz serenady w tym oknie wyśpiewywać do świtu,żeby łasice odstraszyć.
Zdeterminowana byłam,zeszłam na podwórko,pod dach w miejsce gdzie powinno znajdować się "jasne coś",trochę pokiciałam,tak po cichu,bo już mi nieco głupio było przed sąsiadami(jakby przypadkiem który nie spał)i po chwilce z dachu spojrzał na mnie koci łepek.Prawdziwy kot.No to biegiem na drugie pięterko,do okna z lepszym widokiem i wkręciła mi się gadka,bo już wiedziałam po jakiemu mam do kota zagadywać.Wynurzał się,nawet całkiem sprawnie,ale wciąż oglądał za "pumą",w pewnym momencie zawinięta trochę papa o jego plecki wyprostowała się i stuknęła,jak ten kocio podskoczył!jak mi oddech wstrzymało!On się przeraził,a ja jeszcze bardziej.Tyle czasu w zupełnej prawie ciszy,a tu nagle taki dźwięk znienacka i to wtedy kiedy oboje w napięciu wypatrywaliśmy czy aby "czarne wściekłe" znów skądś nie wyskoczy.
Nie wyskoczyło,nawet by nie zdążyło,bo jasny kocio tak wyrwał z tej rynny ze tylko kierunek który obrał udało mi się dojrzeć,tylko światło latarki zdążyłam skierować w stronę "trasy" którą uciekał,żeby w razie czego łasice odstraszyć od niego.

Oj dzieje nocą na podwórkach,oj dzieje,aż żal spać iść :lol:

I jeszcze takie motto mi się nasunęło:
nie sadźcie innych po pozorach-to ze ktoś po 2 w nocy,biega od okna do okna,a nawet na podwórze w nocnym odzieniu i gada do ciemnej podwórkowej otchłani,nie znaczy ze ześwirował :mrgreen:
Legnica
 

Post » Pon wrz 19, 2011 6:43 Re: Legnica

Ale historia! W sam raz na poranek przy kawie (w pracy) :ryk:
Wątek mojego płaskatego Ludwiczka: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=131964
Florjanka (*)
ObrazekObrazek

gabi.cezar

 
Posty: 1706
Od: Sob gru 19, 2009 18:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon wrz 19, 2011 12:50 Re: Legnica

czytałam jak wiadomości z ostatniej chwili :mrgreen:

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Pon wrz 19, 2011 13:39 Re: Legnica

:lol:

Przed jakąś godzinką widziałam "jasne cóś",czyli kota z rynny.To kotka mieszkająca w jednej z piwnic na podwórku,taka na wpół oswojona można by powiedzieć,na wpół bo jednak nie miziak ale zaopiekowana wraz z kilkoma pozostałymi w tej piwnicy,przez człowieka.
Coś jej się pomyliło wczoraj że wyszła nocą na obchód podwórka,mieszka tu jakieś 2/3 lata i na pewno wie ze w nocy siedzi sie w piwnicy,a jak nie wiedziała,to już teraz wie.
Legnica
 

Post » Pon wrz 19, 2011 14:59 Re: Legnica

Niesamowita historia. Do psychiatryka Cię nie odwieźli, ale też chyba nikt Cię nie widział, pewnie by zawału dostał sądząc że to duch :ryk: ( koszula biała, długa?? )
Jak usłyszę, że w pewnej dzielnicy Legnicy straszy biała dama, to będę wiedzieć o co chodzi :)

Marudka

 
Posty: 1379
Od: Sob maja 03, 2008 15:22
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google Adsense [Bot], teesa i 688 gości